niedziela, 26 maja 2013

Uprowadzenie #5

Pobudka
31 marca 2013
Oczami Agaty

Ubudziłam się w jakimś pokoju. Nie w swojim łóżku i nie w swojim pokoju. Do pokoju wszed chłopak ubrany w bluzke w paski i czerwone spodnie. W rękach trzymał tace z jedzeniem.

-Widze, że wsatłaś.-powiedział do mnie nieznajomy.
-Gdzie ja jestem?-spytałam
-Jednym z domków nad jeziorem.
-A ty kim jesteś?-spytałam.
-Jestem Louis Tomilson.-powiedział chłopak w blusce w paski i usiadł na łóżku.
-Niech ktoś mnie uszczypnie, bo chyba śniem.-powiedziałam-Auć! Co ty robisz?!
-Uszczypnełem cię, tak jak chciałaś.
-Czyli to znaczy, że nie śnie?
-Tak.
-A jak się tu znalazłam?
-Straciłaś przytomność za kulisami i wziełem cię.-powiedział Louis-Zjedz śniadanie.
-A ty?
-Już jadłem.
-Aha. To szkoda.
-Co szkoda?
-Nie chce jeść sama!-powiedziałam jak mała dziewczynka.
Louis uśmiechnął się do mnie.
-Dobra. Podowaszysze ci.-powiedział Louis i usiadł bliżej mnie.
Rozmiawialiśmy przez cały czas. Nawed w czasie drogi do mojego domu. Louis zatrzymał samochód przed moim domem. Spojrzałam na dom i z twarzy znikł uśmiech.
-Co się stało?-spytał mnie Louis.
-Nic.-powiedziałam-Zobaczymy się jeszcze?
-Aaa...oto ci chodzi. Jasne,że tak!-powiedział Louis.
Louis wyciągnął  kartecke z schowka i napiszał  swój numer telefonu.
-Zadzwoń. Kiedy tylko chcesz.
Spojrzałam na Louisa i na karteczke. Wziełam karteczke, otworzyłam torbe i wyciągłam notesik. Oderwałam kartke z notesu i napisałam na kartece mój numer telefonu.
-Zadzwoń. Jak nie będziesz miał z kim pogadać.-powiedziałam i wręczyłam karteczke Louisowi.
-Dzięki.-powiedział Louis.
-Nie ma za co.
-Do zobaczenia.-powiedział Louis i pocałował mnie w policzke.
Zarumieniłam się, odwróciłam głowe w strone Louisa, jego wargi dotykały moich.
-Eee...to do zobaczenia!-powiedziałam
Złapałam jedną ręką klamke, a drugą wciąż trzymał Louis.
-Zaczekaj.-powiedział Louis.
Puściłam klamke i odwróciłam się w jego strone. Nasze oczy się spotkały.
-Znamy się prawie jeden dzień. Ale te chwile co spędziliśmy były przecudne.-powiedział Louis.
-No i?-spytałam.
Mój nos i Louisa stykały się. Serce zaczeło mi szybciej bić.
-Kocham cię.-powiedział Louis.
Te słowa z jego ust, zaszokowały mnie. Louis widział, że to dla mnie szok. Więc odsunoł się od demnie.
-Może zapomnijmy o tym co działo się przed chwilą?
-Nie!-powiedziałam i przyciągnełam Louisa do siebie.
I go pocałowałam.

Oczami Zayna


-Aaa...miałem dziwny sen. Śniło mi się, ze ktoś mnie czymś walnął...-powiedziałem,budząc się-Jednak to nie sen.

Nagle zauważyłem,że jestem przywiązany do krzesła. Szarpałem się i niekczący walnełem nogą w coś. I nagle na drzwiach ukazał się jakieś wideo.
-To była kamera.-pomyślałem.
Na filmiku była dziewczyna blondynka ubrana w białą bluzke na ramiączkach.
-Przedstaw się.-powiedział ktoś za kamerą.
-Laura.-powiedziała blondynka.
-Data.
-28 kwietnia.
-Ulubiony zespół lub piosenkarz lub piosenkarka.
-One Direction.
-Marzenie na 2013 rok?
-Pujść na koncert One Direction.
-Kim będziesz w przyszłości?
-A co cię to?!
-Aha, dobra.
-Teraz ja!-powiedział ktoś.
Ktoś obrucił kamere i na wideo ukazała się dziewczyna w lokach i okuralach.
-Przedstwa się.
-Agata.-powiedziała okuralnica.
-Data.
-30 marca.
-Ulubiony zespół lub piosenkarz lub piosenkarka.
-One Direction.
-Marzenie na 2013 rok?
-To samo co Laura.
-Kim będziesz w przyszłości?
-Aktorką.
-Teraz ty!-powiedziała Laura.
-Nie,nie.-powiedziała dziewczyna za kamerą
-Proszę.
-Dobra. Tylko ostrożnie z tą kamerą!
-Dobrze,dobrze będe uważać.
Laura (jak dobrze pamiętam) wzieła kamere od koleżanki, chwile było widać podłoge, a po chwili dziewczyne w długich włosach z bluzką z czarnym i białym łabędziem.
-Przedstwa się, widzom.
-Zuza.
-Urodzona.
-8 maja.
-Ulubiony zespół lub piosenkarz lub piosenkarka.
-Wszystko co da się słuchać.
-Marzenie na 2013 rok?
-Zagrać w przedstawieniu.
-Eee...kim będziesz w przyszłości?
-Piosenkarką lub baletnicą...
-Albo też arechologiem.
-Tak.
Kopnełem znowu kamere i wyłączyłem filmik.

Oczami Zuzy


Ubudziłam się i poczułam bół. Chciałam siedzieć, nie leżeć. Podniosłam się, gdy ktoś złapał mnie za ramie.

-Nie wstawaj.-powiedział ktoś.
Chciałam wiedzieć kto to. Odwróciłam głowe w lewo i zobaczyłam Kacpra.
-Kacper?
-Tak?
-Co się stało?
-Nie pamiętasz?
-Pamiętam!
-To o co chodzi?
-Dlaczego nie pozwalasz mi wstać?
-Na plecach masz ślad po nożu, a na brzuchu masz do szkła.
-Co mam na brzuchu?
-Jak upadłaś, to charetnełaś o stłuczoną butelke i się lekko nią poraniłaś.
-Aha. Wiesz kto mnie gonił?
-Wiem tylko, że to był młody mężczyzna w kapturze. Mówie tylko co widziałem.
-Aha.
-Gdybym tam nie był, to cię tu nie było.
-Aha.
-Aha, aha, aha.-powiedział Kacper, co mnie rozbawiło.
-Dziękuje.-powiedziała i przytuliłam się do Kacpra.
-Nie ma za co.-powiedział Kacper.-Rozlużnij, może ten uścisk.
-A,dobra.
Puściam Kacpra, a on mógł spokojnie odychać.
-Za mocno?
-Za mocno.
-Wybacz.
-Nic się nie stało.

-Gdzie toaleta?-spytałam.
-Co?
-Toaleta.
-Aaa...obok pokoju Laury.
-Dzięki.
-Wstaniesz?
-A co zabraniasz?
-Nie.
-Może stane, a może nie.
-Nie mów tak.
-Żartuje.
Trochę trudno mi się wstawało.
-Hm. To napewno przesto, że kręci mi się w głowie.-pomyślałam.
Poszłam w strone łazienki, słyszałam rozmowe Laury z jej mamą, do biegającej z kuchni. Słyszałam co drugie słowo, uznałam, że to nie ładnie posłuchiować, więc poszłam do łazienki.

Myjąc ręce myślałam o tym co działo się wczorajszego wieczoru. Kim był postać w kapturze? I co robił tam Kacper?  

Wyszłam z łazienki, z pokoju Laury słyszałam czyjś głos. Nie był to głos Laury, był to męski głos. Byłam ciekawska kto to jest. Więc złapałam za klamke i weszłam do pokoju Laury, oczywiście zamykając za sobą drzwi.
-Zuza?-spytał się ktoś za mną.
Wystraszyłam się, więc się odwróciłam żeby zobaczyć kto do mnie powiedział. Zobaczyłam mężczyzne przywiązanego do krzesła.

I od tego momentu świat przewrócił mi się do góry nogami...


No i jak?






wtorek, 21 maja 2013

INFORMACJA NA TEMAT UPROWADZENIA

 Mój imagin jest podzielony na dwie, a może na trzy częśći. Narazie imagin nie ma orinalnej nazwy, ale postaram się dodać orginalną tytuł (który wymyśle) w piątek lub sobote (jak mi się uda napisać piąty rodział do kończa). Dodam wam dziś spis trzech częśći imagina i do jakiego rodziału się kończy.Może też dodam okładke imagina i części.

CZĘŚĆ PIERWSZA
Uprowadzenie (1-20)

CZĘŚĆ DRUGA
Serce (21-35)

CZĘŚĆ TRZECIA
I love you (36-62)

No to na tyle.

sobota, 18 maja 2013

Uprowadzenie #4

Koncert

30 marca 2013

Oczami Zuzy

- To już dziś!- powiedziałam sama do siebie.
Grzebałam w szafie, nie mogłam nic znaleźdz do ubrania.

-Pomóc coś, Waszej Wysokości?-spytał się ktoś styłu.
Odwróciłam się  i zobaczyłam Adriana.

-Adrian.
-Tak Wasza Kultowość?
-Przestań.
-Dobra, jak chcesz.
-Po co przyszedłeś?
-Chciałem powiedzieć, że ja twój sługa, wybrałem się do najlepszego sklepu w mieście i kupiłem to!-powiedział Adrian podnosząc do góry reklamówke z ,,Evil or Good?''.
Podzeszłam do Adriana i wziełam od niego torbe z ciuchami. I pocalowałam go w policzek.
-Dobry z ciebie sługa.-powiedziałam z powagą, co rozbawiło mnie i Adriana.
-Zobacz, czy ci się spodoba.-powiedział Adrian do mnie.
Unsiadłam na łóżku, a obok mnie usiad Adrian. Wyciągnełam z reklamówki pierwszą rzec jaką dotknełam. Była to czarna trzy czwarte bluzka na której była narysowana złota róża, odłożyłam na bok bluzke i zaczełam wyciągać z reklamówki spodnie. Spodnie jeansowe z dziurami. Odwróciłam się w strone Adriana, już miałam go przytulić, gdy zauważyłam, że w rękach trzyma pudełko na buty.
-Conversy, mała.-powiedział Adrian, otworzył pudełko, a w nim były Conversy, z malowidłami z mojego ulubionego filmu.
-Czy to jest...-powiedziałam.
-Star Wars?-dokończył zamnie Adrian-Tak, to Star Wars.
-Ile za nie dałeś?
-Aaa...Moja dziewczyna maluje na Conversach i Vansach...
-Dobrze, rozumiem.
-Na prawde?
-Tak. Na prawde. I dziękuje.
-Nie ma za co. Przebierz się, będe czekał w samochodzie.-powiedział Adrian, wyszed z mojego pokoju i zamknął drzwi.

Wziełam ciuchy od Adriana i się przebrałam. Po 2 minutach byłam już gotowa, wziełam jeszcze torebeczke do niej schowałam telefon, aparat fotograficzny, bilet i wyjściówke za kulisy. Zeszłam na dół. Pożegnałam się z rodzicami i młodszym bratem. I poszłam w strone auta. Usiadłam z przodu obok Adriana, a z tyłu siedziała Laura i Agata.
-Nie gniewasz się na mnie, że wziełem je wcześniej?-spytał mnie Adrian.
-Nie, nie gniewam się.-odpowiedziałam mu.
Odwróciłam się jeszcze raz w strone dziewczyn, były zajęte rozmawianiem.
- Mówi tutaj wasz kapitan. Proszę zapiąć pasy i ruszamy w strone areny!-powiedział mój starszy brat.
Odpalił silniki samochodu i ruszyliśmy w droge. Adrian całą droge śpiewała każdą piosenke w radiu.

10 minut później...

-Bawcie się dobrze, dziewczęta.-powiedział Adrian do mnie i dziewczyn.-Do zobaczenia.
Adrian odjechał samochodem, a my stałyśmy na parkingu.

-Zuza, powiedz, że dobrze mi w tych ciuchach.-powiedziała Agata w czasie kiedy stoimy w kolejce.
Agata była ubrana w miętowe Vansy, krótkie jeansowe spodenki i krótką miętową koszulke  na ramiączkach z napisem na plecach ,,Mrs.Tomlinson''. Co mnie załamało i jej kolorowe branzoletki.
-A mówisz, że to ja wyglądam dziwnie.-powiedziała Laura.
Laura była ubrana w czarną bluzke na ramiączkach, na nią była ubrana biała bluzka z czarnowłosą księżniczką, też na ramiączkach, szary pasek, długie jeansy i czarne buty na obcasie. Co wydawało się przez nie, że jest wyższa.
-Naprawde ,,Mrs.Tomlison''?-spytałam Agate.
-Tak.
-To Laura jest normalna!
-A nie mówiłam.-odezwała się Laura.
-Dobra,dobra macie racje.
-No!-powiedziałąm wraz z Laurą.
-Bilety do kontroli.-powiedział ochroniarz.
-Proszę.-powiedziałam i podałam mu trzy bilety.
-Dobrze. Możecie już iść. Miłej zabawy-powiedział ochroniarz i odał nam bilety.
-Dziękujemy.-powiedziałyśmy.
Weszłyśmy do środka areny. Arena była ogromna.
-Hm...Przynajmniej są siedzenia.-pomyślałam.
Dziewczyny stały, a ja siedziałam na krześle.
-Dlaczego nie stojisz, Zuzu?-spytała Agata.
-Nogi mnie bolą.-powioedziałam, ale Agata była już zajęta piszczeniem wraz z Laurą i innymi dzięwczętami.-Może przeżyje, a może nie?-pomyślałam i odrazu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Jak się macie?-powiedział jeden z One Direction.-Czas zacząć zabawe!

23:00 godzina (5 godzin później)...


-Dobranoc kochani!-powiedział Harry Styles i One Direction poszło za scene.

-Odlot!-powiedziała Agata.
-No jasene, że tak!-powiedziała Laura.-A ty Zuza co sądzisz o koncercie!
-Super był. Teraz chodzcie za te kulisy.
-Tak!-powiodzaiał Laura z Agatą.
Gdy doszłyśmy za kulisy, najpierw czekała nas  sprawdzenie wyjściówek przez ochrone. Trochę to zajeło. 

Przy chłopakach z One Direction stało dzięsięć dziewczyn, robiące z nimi zdjęcia i proszenie o autofrafy. To czałe czekanie mnie nudziło. Zajeło im to 20 minut.
-Zuza? Agata? Laura?-spytały się nas trzy dziewczyny.

-Eee... a wy to kto?-spytałam.

-To ja Julka, a to Hania i druga Julka.-powiedziała Julka

-Aaa... to wy, nie poznałam was.-powiedziałam.

-My was też prawie nie poznałyśmy.-powiedziała Hania- Laura zucza się w oczy.

-Miło was znów widzieć.-powiedziała druga Julka.

Odeszły, a ja już widziałam Laure i Agate przy One Direction. Wyciągnełam z torby telefon i napisałam esemesa do Agaty.

Napisałam: ,,Nie szukajcie mnie, poszłam do domu.'' wcisnełam wyślij i wyszłam z areny.


Szłam chyba już godzine albo mi się tylko tak wydawało. Uszłyszałam czyjś odech za moimi plecami. Zaczełam biec, uciekałam, uciekałam. Gdy dotarłam na ulice Kronowskiej poczułam ból w plecach i upadłam na ziemie. Uszłyszałąm tylko czyjś głos. To był głos Kacpra.

-Kac...Kac...per.-powiedziałam i film mi się urwał.


Oczami Agaty


One Direction podpisali nam autografy i zrobiłyśmy zdjęcia z nimi. Powiedziali, że już musimy iść, a oni poszli do swojej garderoby. Wyciągłam telefon z torebki i zostałam esemesa do Zuzy.

-Co z Zuzą?-spytała Laura.
-Pewnie już śpi w swoim łóżku.-odpowiedziałam.
-Aha.-powiedziała Laura.-Ja muszą iść do toalety, a ty tu zostań lub idź do domu.
-Dobra. To narazie.
-Narazie-powiedziała Laura i poszła do toalety.
Ja stałam i się nudziłam. Nagle zaczeło mi się kręcić w głowie.
-Nic ci nie jest?-spytał się mnie jakiś chłopak.
A ja straciłam przytomność.

Oczami Zayna


Koncert był wyśmienity! Chłopaki już poszli, a ja jeszcze coś chciałem wziąć. Wyszłem z garderoby, zobaczyłem damski cień.

-Ktoś ty?!-powiedziałem ze strachem.
Nagle łup! I padłem nieprzytomny na podłoge.


No i jak?


 


czwartek, 16 maja 2013

Reklama nr.2

Teraz zareklamuje bloga mojej przyjaciółki. 

Link do niego:
http://louisatomilson.blogspot.com/
I gif gratis. :)

Where We Are Tour 2014-One Direction

Ta niespodzianka! Nowa trasa zespołu 1D. Polskie Directionerki zauważyły na ścienie (przed którą siedzi 1D) jest Polska flaga. I miejmy nadzieje, że to prawda. A macie linik do listy koncertów na 2014 rok. 

Oto ona:
http://www.onebigannouncement.com/?fb_action_ids=409394922491769&fb_action_types=og.likes&fb_source=timeline_og&action_object_map=%7B%22409394922491769%22%3A298329396966904%7D&action_type_map=%7B%22409394922491769%22%3A%22og.likes%22%7D&action_ref_map=%5B%5D

poniedziałek, 13 maja 2013

Reklama

Teraz wam dam linka bloga mojej koleżanki oto on:

http://uwiezieniwmarzeniach.blogspot.com/
Ps.Gify sama wybieram, do danego bloga lub jego właścicela. :)

Reklama-prolog

Powiem tak, jak macie swojego bloga ja moge ( oczywiście jak poprosicie) za reklamuje was blog na mojej stronce, a w mój na swojim. Co wy na to?
 Ja tam jestem za tym
Moc będzie z wami zawsze!!!!.


Like, like!!!

Jeśli czytacie mojego bloga, to proszę lajknijcie stronke na fejsie tego bloga. 

Oto linik:
https://www.facebook.com/pages/Wiem-że-życie-jest-złe-bloog/407565952684505

Proszę, to dla mnie ważne.
Niech moc będzie z wami!!!!

Uprowadzenie #3

Bilety

28-29 marca 2013

Oczami Zuzy

Stałam na dworze, całą przerwe. Po chwili podeszła do mnie pani Stanowska.
-Nie idziesz na lekcje?-spytała mnie pani Stanowska.
-Boli mnie strasznie głowa.-skłamałam.
-To idź, kochana do domu, zwolnie cię z lekcji.-powiedziała pani Stanowska.
-Dobrze.
-Dojdziesz sama do domu?
-Tak,dojde.
-To idź już i nie zatrzymuj mnie już.
-Dobrze, proszę pani.
-Do widzenia.
-Do widzenia proszę pani.
Nie lubię być zwolniona z lekcji które prowadziła pani Stanowska. Ale musiałam przemyśleć to co się działo w moim życiu. Nie miałam nawet tak daleko, mój dom był pięć przednic dalej, nie jest dla mnie aż tak daleko, po wyciecze z Warszawy, chodzenie nie jest już tak męczące dla mnie. No i też, przyzwyczajenie się na chodzenie z Wiką na zakupy. Doszłam do ulicy na której mieszkałam, przed domem z numerem 10, nie stał żaden samochód.
-Mama musi być na zakupach, a bracia są w Opolu, a tato jest w Francji.
Wpisałam kod do domu i bramka mi się otworzyła. Podeszłam do drzwi, wszadziłam klucze do drzwi i przękreciłam dwa razy w prawo. Słyszałam szczekanie psów za drzwiami. Otworzyłam drzwi i rzuciły się na mnie trzy psy.
-No cześć kochane, też za wami tęskniłam.-powiedziałam do psów.
Labrador (biszkoptowy) nazywał się Kosta II, drugi był to buldog francuski (czarny) nazywał się Stich. Stich była to ona, mój starszy brat ją tak nazwał. A trzecim psem była cziłała (biała) wapiła się Luka. Otworzyłam drzwi do salonu i wypuściłam psy na dwór. Potem poszłam na góre do mojego pokoju, położyłam mój plecak na podłodze i sprawdziłam która jest godzina.
-Jest dopiero 13:00? Aaa...co ja będze robić do 16:00?-powiedziałam sama do siebie. Poszłam do łazienki rozebrałam się i wziełam prysznic. Myślałam tylko o Kacpru.
- Nie. Nie czas na wspomnienia-powiedziałam sama do siebie-Czas żyć tym co się dzieje teraz, a nie tym co było dawniej.
Wyłączyłam prysznic, owinełam się ręcznikiem i poszłam w strone mojego pokoju. Wyciągnełam ze szafy moje ubrania, które zawsze ubieram przed lekcjami baletu. Ubrałam się i miałam jeszcze dużo czasu, no nie całe 2 godziny.
-Więc, może coś poczytam?-pomyślałam.
Podeszłam do mojej pułki z książkami i wziełam moją ulubioną książke. Położyłam się na moim łóżku i zaczełam czytać książke. Doszłam do mojego ulubionego momentu w książcze, kiedy uszłyszałam dzwonienie dzwonka. Wstałam i zeszłam na dół, otworzyłam drzwi, psy stały przy bramce, a po drugiej stronie stała Agata.
-Wchodź.-powiedziałam do Agaty.-Przekreńć kluczyk.
Agata nie mogła otworzyć bramki przez psy, które blokowały przejście. Ale po trzecim razem udało się, otworzyć bramke. Agata weszła razem ze mną do domu. Nie zamykałam drzwi na klucz, po to żeby póżniej ich znowu nie otwierać.
-No to, po co przyszłaś?-spytałam Agate.
-Może wejdziemy na góre? I tam ci powiem po co przyszłam.-powiedziała Agata.
-Dobra jak chcesz. Chcesz coś pić?
-A mam jeszcze picie.
-Dobra. To chodź na góre.
Agata szła za mną, weszłyśmy do mojego pokoju, Agata usiadła na łóżku, a ja na krześle.
-To odpowiesz na moje pytanie?-spytałam Agate.
-A no tak, słuchaj kolejna rozprwa była na polaku!
-Jaka?
-Michał z Marcelem się bili?
-Znowu?
-Tak znowu!
-A o co?
-O mnie!
-Jak to o ciebie?
-No bo, Marcel na mnie się gapił, jak to Karolcia ujeła i Michał się wkurzył zaczoł bić się z Marcelem. No i była godzina W.!
-Super.
-Powiedziałaś Kacpru?
-O czym?
-Że to koniec waszego związku?
-Tak, powiedziałam mu.
-Tak myślałam, nie przyszłaś na lekcje, a Kacper był czymś zdołowany. Ale po 10 minutach pani Stanowska kazała mu iść do domu.
-A co się stało?
-Powiedział, że strasznie boli go głowa.
-A paniii...Co powiedziała mu?
-Powiedziała: ,,Idź do domu prześpij się. Jakaś chyba choroba zaczyna panować w tej szkole, najpierw Zuzia, a teraz Kacper''.
-Więc zaczełaś coś podejrzewać?
-Tak. Nie gniewasz się na mnie za to, Zuzu?
-Nie gniewam się.
-To super!-Agata wstała-Muszę już iść, lekcje domowe wzywają.
-No tak. Odprowadze cię.
Wyszłyśmy z mojego pokoju i zeszłyśmy na dół, do przedpokoju.
-Będziesz jutro w szkole?-spytała Agata-Bo jak nie...
-Będze. No to do jutra.
-Do jutra.
Agata wyszła od de mnie niż kiedyś, bardzo szybko. Zamknełam drzwi na klucz i poszłam do mojego pokoju.

2 GODZINY PÓŹNIEJ...

-No nie, znowu spóźniam się na balet!-pomyślałam-Już wiem co powie pani Monika! ,,To już trzecie spóźnienie w tym tygodniu!''. Ach, jak ja kocham moje życie...
-Auć!-upadłam, bo ktoś na mnie wpadł.
-Bardzo cię przepraszam.-powiedział jakiś młody mężczyzna- Aaa, ty musisz być Zuza?
-Tak to ja, we własnej osobie. A czemu pytasz?
-Yyy... pani Monika mówiła, że tu cię znajde i miała racje. A, jestem Robert, nowy asystent pani Moniki.
-Miło cię poznać.
-Lepiej już idz na zajęcia bo pani Monika się wkurzy.
-Tak, masz racje lepiej będzie jak pójde. Do zobaczenia następnym razem!
-Do nastęmpnego razu!
Pożegnałam się z Robertem i poszłam w strone sali. Gdy doszłam do drzwi do sali siedział David.
-Cześć David.
-Cześć.-powiedział David  jakby miał zabić tymi słowami. Złapałam za klamke i weszłam do środka sali. Dziewczyny siedziały po turecku, a pani Monika stała przed nimi.
-Widzimy się za tydzień.-powiedziała pani Monika-Pamiętajcie, że wybieramy role do przedstawienia!
Dziewczyny wstały i ruszyły w strone szatni.
-Może uda mi się wyjść z tąd nie zauważona.-pomyślałam. 
Odwróciłam się i dotknełam klamki.
-Panno Zuzanno.-uszłyszałam głos za mną, pani Moniki.
Odwróciłąm się na pięcie.
-Tak psze pani.
-Masz 10 minut, na wytłumaczenie się. I to już.
Podeszłam bliżej pani Moniki. Wziełąm głęboki wdech i zaczełam mówić.
-Poszłam do domu, bo głowa mnie bolała więc położyłam się spać. A ubudziłam się strasznie późno, więc zaczełam jak najszybciej dojść na zajęcia ale było już za późno.
-Rozumiem cię. Ale to jest ostatni raz, że się spóźniłaś.
-Dobrze, psze pani.
-Za tydzień chce żebyś była na zajęciach.
-Tak będe. Bo są wybieranie ról do przedstawienia ,,Jezioro łabędzia'', wiem przecież, psze pani.
-Dobrze wiedzieć, że wiesz. Bardzo chcę żebyś wystąpiła.
-A dlaczego? Coś ważnego?
-Na to przedstawienie przyjedzie dyrektor jednej z wspaniałych akademi baletu.
-A ja co mam z tym wspólnego?
Pani Monika uśmiechneła się do mnie.
-Dziecko, twój talent...
-Co mój talent?-weszłam pani Monice w słowo.
-Jesteś jedną z moich najlepszych uczennic jakie miałam w swojej pięcio letniej pracy. Nie zmarnuj tego talentu, wikwitnie z ciebie wspaniała baletnica.
-Na prawde?
-Na prawde.
-Nie,nie to nie może być prawda. To niemożliwe!-pomyślałam.
-Zuzanno?
-Tak psze pani!
-Idź już do domu i przemyśl moje słowa. Zgoda?
-Zgoda, psze pani!

10 MINUT PÓŹNIEJ...
-Już jestem!-powiedziałam wchodząc do domu.
-W kuchni.-powiedziała mama.
Ściągłam buty i poszłam do kuchni. W kuchni była mama i gotowała coś, byli też moi bracia. Adrian siedział na blacie kuchennym i uśmiechał się. Filip bawił się w berka z psami.
-Zuza!-powiedział Adrian.-Jak było?
-Na balecie?
-Tak.
-Przyszłam na sam koniec zajęć.
-Ty leniu.
-Jakby ciebie głowa bolała i poszed byś spać i wstał o 17:30?
-To bym bieg co sił w nogach.
-No to ja właśnie tak biegłam.
-Ty biegłaś?-powiedział Filip-Ty nawed męczysz się truchtem!
Ja przewróciłam oczami.
-Zuza.
-Tak?
-Idź do swojego pokoju.
-A po co?
-Poprostu idź-odezwała się mama-brat cię prosi więc idź.
-Dobra, ide.
Weszłam do góry, do mojego pokoju. Nic nie widziałam co miało być w moim pokoju.
-Idiotka.-pomyślałam
-Hau!-coś szczekneło  na moim łóżku. Odwróciłam sięi zobaczyłam psa, o którym marzyłam. Siedział na łóżku na szyji miał coś co wyglądało jak wyściówki za kulisy, o bok leżały takie dwa same wyściówki za kulisy i trzy bilety.
-Co to ma..
-To?-uszłyszałam głos za moimi plecami.
-Tak to.
Adrian obioł mnie w tali.
-To są bilety i wyściówki.
-Tak wiem. Ale na co?
-A o czym dziewczyny non-stop gadają?
-O koncercie One Direction.
-No właśnie. Wiesz kto to jest Kamila?
-Tak wiem, to starsza siostra Agaty.
-No. Chłopak Kamily pracuje jako technicny na arenie.
-No i?
-No i załatwiłem od niego trzy bilety i wyściówki za kulisy.
-A ja z kim mam iść?
-Ja w stu procentach nie ide, możesz przecież wziąć dwie swoje koleżanki.
-Dobra. A pies?
-Co pies?
-No pies!
-A, kupiłem go od brata mojej dziewczyny.
-A jak ma pies na imię?
-Ona jeszcze nie ma imienia. Więc pomyślałem, że to ty dasz jej na imię. Co ty na to?
-Hmm...Raven.
-Co Raven?
-Daje jej na imię. A co nie podoba się?
-Coś ty! Raven to wspaniałe imię dla psa!
Adrian obwrócił mnie przodem do siebie i uśmiechnął się.
-Zawsze musi cię coś bawić, ptasimóżdzku?
-Tak, leniuchu.
-Żaba.
-Koń.
-Śpioch.
-Idiotka.
-Idiota.
-I jesteśmy w domu.
Uśmiechnełam się do Adriana, a on mnie pocałował w czoło.
-Śpij dobrze.-powiedział Adrian i wyszed w raz z Reven.
-No to idziemy spać.-pomyślałam.
Umyłam się, przebrałam się w piżame, zgasiłam światło i położyłam się spać.

DZIEŃ PÓŹNIEJ...

Oczami Agaty


-Gdzie ta Zuza?-powiedziała Wika.

-Nie wiem. Pujde ją poszukać.-powiedziała Karolcia.
-Dobra, to ja pujde do toalety ją poszukać. A Agata tu zostanie i będzie czekała na Zuze.
-Fajnie. Ja zawsze muszę zostawać i czekać!-pomyślałam.
Karo poszła na podwórko szukać Zuzy, a Wika poszła szukać w toalecie, a ja zostałam. Otworzyłam torbe i wyciągnełam książke ,,Siła marzeń Życie w One Direction'' i otworzyłam na stronie, na której zaczyna się o Louisie. Czytałam i wzdychałam.
-Ile będziesz to jeszcze razy czytała?-spytał się ktoś mnie.
-Zuza...
-Yes?
-Musisz się cepiać?
-Nie,nie muszę. Ale coś ci powiem.
-Co powiesz?
-Koniec już z oglądaniem zdjęć Louisa, czas zobaczyć go na żywo!
-Co masz na myśli?
-A...mam trzy bilety...
-Na koncert One Direction?!-powiedziała Laura.
-Tak mam. I do tego wyściówki za kulisy.
Laura i ja pisnełyśmy z radości.
-I co bierzesz mnie ze sobą?-spytałam się Zuzy.
-Tak biore...
-A mnie?-spytała Laura.-Bo cię zabije jak mnie nie weźmiesz.
Zuza spojrzała na mnie, a w oczach widniało przerażenie.
-Ona mówi prawde.-powiedziałam na ucho Zusce.

Oczami Laury


Stałam i potrzyłam na Zuze i Age. Czekałam na odpowiedz. Zuza wzieła głęboki wdech.

-Tak. Biorę cię na koncert One Direction.-powiedziała Zuza.
Pisnełam i przytuliłam się do Zuzy.
-Dzięki,dzięki!-powiedziałam całując Zuze w policzki.
-Hey! Zostaw moją Zuze.-powiedziała Agata i odciągła mnie od Zuzy. A Zuza jak zwykle zeszokowana. Dzwonek zadzwonił na lekcje.
-No to czas na lekcje przyrody z...
-Panią Grzybowską.-dokończyła Agata za Zuze.
Weszłyśmy do klasy i myślałam tylko o jutrzejszym dniu, oraz o jednym genialnym planie...


Sorry, że tak późno dodaje ten rozdział, moje wena twórca jest do bani. Jeszcze raz sorry. :(  
A, no i jak wam się podoba trzeci rozdział?