piątek, 27 grudnia 2013

Ever Ever After #8

Są  takie rzeczy w życiu, których nie chcemy znać
23 grudnia 2014  

~Cinderella~
Obudził mnie płacz Toniego. Przytuliłam małego chłopca to siebie.
-Spokojnie małeństwo.-powiedziałam-Jestem przy tobie.
Na szafce nocnej zabriwował telefon. Zostałam esemesa. Sięgnełam po telefon. Był to esemes od nikogo innego.

Od: Liam Payne
Od trzech dni, nie dzwonisz, nie piszesz. Co się stało?


Do: Liam Payne
Liam, chętnie bym ci powiedziała dlaczego nie piszę, ani nie dzwonie. Ale nie mogę. Wybacz.

Przycisnełam ,,wyślij''.  Kiedy telefon zabriwował. Zostałam esemesa, od osoby której nie chciałam widzeć.

Od: James Maslow
Cindi, skarbie. Jaki syn? Mój? Jeśli tak to mi odpisz. Proszę.

Skąd on ma mój numer?! Przecież, mam nowy numer komórkowy. A może. Jak sześć dni temu go przed przypadek spotkałam i jak zostałam esemesa to mógł zobaczyć mój numer komórkowy i zapisał. Szlak. Powiedzieć mu czy nie? To tak samo jak nie powiedzienie Liamowi, dlaczego przez trzy dni nie dawałam znaku życia. To jest takie trudne. Ah, Will, ty kopletna idiotko. Nigdy sobie życia nie ułożysz. 
-Mama.-powiedział Toni, wtulając się w moją klatkę piersiową.
-Jestem przy tobie, synku. Jestem.


~Liam~

Od: Cinderella Vandom
Liam, chętnie bym ci powiedziała dlaczego nie piszę, ani nie dzwonie. Ale nie mogę. Wybacz.

Przeczytałem, wiadomość od Will, tak ze sto razy. Już zaczynałęm zapamiętywać go. Dlaczego nie chce mi powiedzieć, dlaczego nie dawała przez trzy dni oznak życia? Martwię się o nią. Nawet zabardzo. Może do niej przyjadę? I zobaczę czy wszystko w porządku? Hm...Pojadę. Muszę. Zabardzo się martwie.



~James~
Dlaczego nie odpiszuje?! Nie wytrzymam! Jadę do niej!


~Harry~
Siedziałem na krześle, w szpitalu obok łóżka w którym leżała Susan. Jej klatka piersiowa podnosiła się, a następnie opadała. Wyglądała tak pięknie. Długie ciemneblond włosy opadały na jej ramiona, usta prawie otwarte, czekające na to kiedy ktoś je pocałuje. Harry! Potrząsłem głową żeby wymazać to myśl. 
Ale ona tak pięknie wygląda...
Harry, stary opanuj się!
Kim ty jesteś?
Tobą, głupku.
Ej!
No co?
Nazwałeś mnie ,,głupkiem'', czyli siebie samego też.
Pff.
Jakbym mógł to bym pocałował Susan.
To ją pocałuj!
Ale...
Tak, tak. Przed tem kazałem ci o niej nie myśleć, ale zmieniam zdanie. Nie chce się z tobą urzerać.
Wstałem z krzeszła i usiadłem na łóżku. Zaczełem pochylać się nad Susan. Mój oddech stawał się szybszy. Moja twarz była centymet od twarzy Susan. Nie mogę. Nie zrobie jej tego. Miałem się już odsuwać, kiedy ktoś złapał  mnie za plecy i pociągnoł mnie na dół, centralnie na Susan. Nagle Susan zaczęła mnie całować. Byłem w szoku, szybko wstałem odrywając się od Susan i stanęłem dwa centmetry od łóżka. Susan z pozycji leżącej, do pozycji siedzącej. Patrzyła na mnie swoimi brązowymi ślepiami.
-Hazza.-powiedziała Susan.
Nic nie powiedziałem. Nadal byłem zeszokowany.
-Hazza.-powtórzyła Susan.
Nadal nie odpowiadałem. Serce waliło mi jak szalone.
-Hazza.-powiedziała Susan z łzami.
-Nie płacz.-były to jedyne słowa jakie zdołały wypłynąć z moich ust.
Z policzków Zuzy spływały łzy.
-Nie płacz.-powtórzyłem.
Podeszłem do łóżka w którym siedziała i płakała Suzi. Usiadłem obok niej i objełem ją moim ramieniem.
-Sus...-powiedziałem.
Susan zaczęła głośnej płakać. Moje oczy stawały się wilgotne, kiedy nagle po moim policzku spłyneła jedna samotna łza.
-Nie płacz.-powiedziała Susan, ocierając moje łzy.
Spojrzałem na Susan, oczy miała mokre od łez, tak samo policzki. Wyglądała przepięknie. Prawą ręke trzymała na moim lewym policzku.
-Dam sobie radę.-powiedziałem.
-Właśnie widziałam.
-Sus...
-Hazza.
-Lubię jak tak do mnie mówisz.
Susan uśmiechneła się i szturchneła łokciem mnie w brzuch. Złapałem się za brzuch.
-Bolało.
-Miało boleć.
-Sus...
-Też cię kocham.-powiedziała Susan i pocałowała mnie w policzek-No to wracamy do domu.
-Co?
-Tak.
-Przecież dopiero co się obudziłaś!
-Wczoraj się na prawdę obudziłam.
-Co?!
-Tak. 
-Uduszę cię.
-Po co? Stracisz mnie na zawsze. A pomyślałeś kto pomoże ci zajmowaniu się trójką dzieci?
-Nie pomyślałałem.
-No widzisz.


~Cinderella~
Siedziałam w moim pokoju, Tony bawił się samochodzikami. Kiedy do pokoju wdpadła Clara.
-Co się stało?-powiedziałam.
-Liam i James, przyszli do ciebie.-powiedziała Clara.
-Co? Obaj?
-Tak.
-No pięknie.
-Obaj, domagają się z tobą pogadać.
-Świetnie.
-Co mam im powiedzieć?
-Przyprowadz ich tu.
***
Siedziałam na łóżku, Liam usiadł na krześle przy moim biurku, a James oparł się o biurko.
-Słucham.-powiedział równocześnie Liam z Jamesem.
Dziwne do uczucie, widzieć swoją dawną miłość i obecną w jednym pokoju.
-Nie wiem jak zacząć.-powiedziałam-Liam. Przepraszam, za to, że nie dawałam oznak życia. Nawzględy syna.
Wskazałam na małego brązowo włosego chłopczyka, próbującego się wdrabać na moje łóżko. Pomogłam Toniemu wdrapać się na łóżko i posadziłam go na moich kolanach.
-Syna?-powiedział Liam.
-Tak. To jest Tony.-powiedziałam-Proszę, James. Masz odpowiedz. To jest Tony twój syn.
-Pragnęłem go zobaczyć.-powiedział James.
Widziałam na twarzy Liama, szok i wytłumaczenia.
-Liam.-powiedziałam.
-Co?-powiedział Liam-Też będe służył to tego, że cię zapłodnie?! I ty mnie zostawisz?!
-Nie.-powiedziałam wstając z łóżka i podchodząc do Liama-To co było między mną i Jamesem było dwa lata temu, byłam wtedy głupia i młoda. A ciebie, nie mam zamiaru zostawić, nawet jeśli będe z tobą w ciąży. Jamesa, zostawiłam tylko dlatego, że mnie mieliśmy dla siebie czasu.
-Między nami też nie będziemy mieli dla siebie czasu.
-Dlaczego?
-Wyjeżdzam przecież w trasy, nie ma mnie przez prawie 10 mięsięcy.
-Chodzę na studia, mam przecież Clarę i Toniego. Dam się radę bez ciebie. Uwierz mi.
-Wybaczcie, że wam przerwę, ale mam pytanie.-powiedział James.
-Mów.-powiedziałam.
-Czy mógł bym odwiedzać mojego syna?
-Oczywiście.
-Dzięki. 

***
Udało się. Nie straciłam Liama, a James poznał prawdę.  Myślałam, że nie uda mi się, a jednak.
-Cece jesc.-powiedział Toni.
-Już, ci coś przyniosze do jedzenia.-powiedziałam.
Wyszam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Weszłam do salonu i zobaczyłam Clarę siedzącom na kanapie i do tego z dziewczyną!!! Co?! Moja najlepsza przyjaciółka jest lesbijką?! Nie wierze! 
-Ekhm.-powiedziałam.
Clara szybko oderwała się od dziewczyny.
-Em, Cindi.-powiedziała Clara.
-Jesteś lesbijką?
-Nie dokończa.
-Nie dokończa?! A co widziałam przed chwilą?
-Cidi, możemy porozmawiać w kuchni?
-Tak jasne.
Weszłam z Clarą do kuchni.
-Gadaj.-powiedziałam.
-Jestem lesbijką nie dokończa.
-To znaczy?
-Że intersują mnie kobiety i też mężczyzni.
-Yhm. Już ci wierze.
-Jakbym była prawdziwą les, to byś się już dawno dowiedziała.
-Clara, jesteśmy przyjaciółkami od piaskownic, przecież wiesz, że możesz mi zdradzić swoje sekrety.
-Prawda. Pójde i porozmawiam z nią.
-Dobra. Wiedz, że zawsze będe cię kochała jak siostrę, nawet jeśli będą cię intersowały tylko kobiety.
-Dobra, dobra. Bo się zarumienie.

_________________________________________________________________
Rozdziałek, taki po świętach. :) A i dziękuje za +4000 wyświetleń!















wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział specjalny: Wigilia, urodziny Louisa i Lily


Uprowadzenie
24 grudnia 2012 roku

Zuza

Jest to pierwsza Wigilia u mnie w domu! Świetnie. Trzeba zacząć się ubierać. To znaczy...Przebrać się w ciuchy na Wigilie.
-Ej, księżniczko.-uszłyszałam głos mojego starszego brata za drzwiami.
-Co chcesz?-powiedziałam.
-Ubieraj się szybciej! Po już goście przychodzą!
-Okey!
Ubrałam się w to i wyszłam z mojego pokoju i zeszłam na dół.


Agata

Spędzałam z rodzicami inaczej święta niż inni. Może jestem nie wierząca, ale mogę inaczej przecież obchodzić święta. Najpierw jemy kolację, następnie odpakujemy prezenty i na sam koniec oglądamy wspólnie jakiś film. Nawet. Święta które obchodzę są całkiem fajne.



Serce 
24 grudnia 2013 roku

Louis

Dasz sobie radę Louis. Zobaczysz swoją dziewczyne i swoją córkę. Przecież nie będzie tak źle. Złapałem klamke od drzwi, do pokoju w którym leżała Agata i moja mała córka. Złapałem kilka głośnych wdechów i weszłem do środka. Agata kiedy mnie zobaczyła uśmiechneła się do mnie. Odwzajemniłem uśmiechem, jej uśmiech i usiadłem na krześle obok łóżka w którym leżała moja dziewczyna. 
-Ma oczy po tobie.-powiedziała Agata.
Dopiero teraz zauważyłem, że Agata trzyma na rękach małe dzieczko. Lily...
-Jest piękna.-powiedziałem-Po tobie.
-Po nasz obojgu, jest piękna.


Harry

-Na serio chcesz, żebym był na świętach w twoim domu?-powiedziałem.
-Tak.-powiedziała Zuza.
-To zły pomysł...
-Dlaczego?
-Bo twój starszy brat mnie nie lubi.
-To, że on cię nie lubi nie znaczy, że nie możesz być na Wigili!
-Ale to jest zły pomysł!
-Harry, ja nie chcę się z tobą urzerać w święta. Albo idziesz albo wraczasz pierwszym lepszym samolotem do Anglii. Wybieraj.
-Dobra. Zostanę.
Z torby Susan wystawał pluszowy miś.
-Co ty masz w tej torbie?
-Pluszowego misia.
-A po co ci?
-Wydałam na tego misia 50 złoty, dla chorych dzieci. Akcja charetatywna dla dzieci chorych. Już czajiś?
-Tak.



Ever Ever After
24 grudnia 2014 roku

Cinderella

-Tony, przestań ganiać psa!-powiedziałam.
-Niech sobie gania.-powiedziała Clara.
-A co jeśli psies zrobi mu krzywdę?
-Nic mu się nie stanie. Łatka ma już siedem lat, jest już starym psem i nic nie zrobi dziecku.
-Trzymam cię za słowo.
Poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Był to Liam.
-Skarbie, uspokój się.-powiedział Liam-Jesteś za bardzo spięta.
-Też był byś kiedy musisz pilnować dwu latka.
Liam pocałował mnie w policzek.
-Nie marudz. Przecież dajesz sobie radę.
-No tak.
-Masz przecież mnie i Liama.-powiedziała Clara-Obiecaliśmy ci, że pomożemy w opiece nad Tonim.


Agata

-Boje się, że Lily może się oparzyć.-powiedziałam.
-Są jej roczek.-powiedział Louis-Spokojnie.
-Mów jak chcesz. ALe ty jej nie nosiłeś w brzuchu przez 9 miesiecy.
Louis zaczął się śmiać i następnie pocałował mnie w policzek.
-Już i tak tort jest prawie bez masy.-powiedział Louis.
-Ej! Wy głodomory!
-Lily była pierwsza!
-A ty szłeś w przykład córki?!
-Tak.
Zaczęłam się śmiać.


Harry

Susan w wczoraj wróciła do domu. Cały dzisiejszy dzień siedziała przy jakiś trzech papierach. Nawet w aucie.
-Wigilia u moich rodziców?-powiedziała Susan-Rok temu nie chciałeś do nich iść.
-Tak.-powiedziałem-Ale chcę żeby, też zobaczyli Harriet i Louisa.
-Pada śnieg, pada śnieg. Dzwonią dzwonki sań.-śpiewał w kółko Darcy.
-Dziwie się dzieciom, że wytrzumują przy Darcy.-powiedziała Susan.
-Ona im codziennie coś śpiewa.
-Po rodzicach to ma.
-No jasne, że po nas!
-Tak.
-Susan, mogę cię o coś zapytać?
-Tak możesz.
-Te kartki co cały czas trzymasz...
-Akty urodzienia, to znaczy kopię.
-Dawałem ci dwie, a widzę trzy.
-Po jedno jest akt urodzenia Darcy.
-A skąd je masz?
-Mam. Po poprosiłam niecałe pięc lat temu, o kopie.





_________________________________________________________________
Wesołych Świąt!!!







 

piątek, 20 grudnia 2013

Ever Ever After #7

You & I
20 grudnia 2014

~Laura~
-Trzeba, już zacząć ćwiczyć.-powiedział Zayn.
-Jak finał jest dopiero ósmego stycznia.-powiedziałam-Mamy czas.
-Wcale, że nie. Za niedługo święta i do ósmego stycznia szybko minie.
-Dobra. To jakiej ma się piosenki uczyć?
-Coś wymyślimy.
-Ta. To ja prędzej wymyśle imię dla dziecka.
Zayn uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-Tak więc, jak będzie miało na imie nasze dziecko?
-Nicola Wiktoria Malik.
-To jaką piosenke będziesz śpiewać?
-Hm...Wiem! ''You & I''.
-Okey.
-Zayn, nie wiedziałam jak ci powiedzieć, że będziesz ojcem.-mówiłam przez łzy.
-Spokojnie.-powiedział mój mąż.
-Zayn, naucz mnie śpiewać ''You & I''.
-Dobrze. Choć.
Zayn mnie pocałował i poszliśmy śpiewać.


~Harry~
-A może ta?-powiedziałem.
-Nie.-powiedziała Susan.
-To wreście jakąś choinkę kupimy czy nie?
-Tak strasznie jestem wkurzająca?
-Niestety, tak.
-To może. Po czekam w aucie, a ty w spokoju wybierzesz choinke.
-Nie.-powiedziałem i obiełem Susan w pasie.
-Ludzie się na nasz patrzą.-powiedziała Sue.
-A niech sobie patrzą na nas.
Przybliżyłem moją twarz do twarzy Susan, czułem jej oddech.
-A gdzie jest Darcy?-powiedziała Susan uwalniając się z moich objęć.
Było tak blisko.
-Nie wiem.
-Nie mów, że ją zgubiliśmy!
-Yyy...raczej nie.
-No pięknie.
-Spokojnie. Znajdziemy ją. Napewno nie poszła za daleko.


~Darcy~
Dziwni ludzie na mnie patrzyli. Trzymałam w ręce mojego misia Fele. 
Miś Darcy

-Chłoinka.-powiedziałam sama do siebie, kiedy zobaczyłam duże zielone drzewko.
-Darcy, gdzie tu się szlajałaś?-uszłyszałam głos mojego taty, kiedy ktoś wziął mnie na ręce.
-Tata.-powiedziałam, wtulając sie w klatkę piersiową mojego taty.


~Susan~
Darcy się znalazła. Co za ulga. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie.
-Susan!-uszłyszałam głos Harrego.
Kiedy nagle nastanęła ciemność.

15 minut później...
~Harry~
Wkółko chodziłem po korytarzy w szpitalu, przed wejściem do sali do której zabrali Susan. Darcy siedziała na krześle i machała nogami w powietrzu i gadając do pluszowego misia. Dziwi mnie to, że Darcy jest taka spokojna. No tak przecież jest dzieckiem. Nagle ze sali wyszedł lekarz.
-Co jest z Susan?-powiedziałem.
-Mam złą i dobrą wiadomość.-powiedział lekarz-Zła jest taka, że panna Peace jest w krytycznym stanie i w śpiące i nie wiem czy się obudzi. A dobra wiadomość to taka, że urodziła dwójke zdrowych dzieci.

Śpiączka,
Krytyczny stan,
Może nigdy się nie obudzi,
Dwoje dzieci,
Do tego zdrowe.
-Jak to urodziła dwójke dzieci?-powiedziałem-Przecież mi mówiła, że poroniła.
-Może lekarz, pomylił się w badaniach.
-Yhm. A mógłbym zobaczyć te dwoje dzieci?
-Oczywiście. Pierwsze piętro drugie drzwi po prawej.
-Dziękuje.
***
-Gdzie idzemy?-powiedziała Darcy.
-W jedno takie miejsce.
-A w jakie?
-A niespodzianka.
-A powies mi jaka to niespodinka?
-Wtedy to nie będzie niespodzianka.
Doszliśmy do drugich drzwi po prawej. Zapukałem w drzwi. Drzwi otworzyły się.
-Dzień dobry.-powiedziała pielięgniarka-W czym mogę służyć?
-Chciałem zobaczyć dwójke dzieci, które urodziła moja narzeczona.
-Jak nazywa się pana, narzeczona?
-Susan Peace.
Pielęgniarka podeszła do szafki w której znajdowały się akta urodzenia. Szukał coś przez dwie minuty, kiedy znalazła i podeszła do mnie.
-Jak ma pan na imię i nazwisko?
-Harry Styles.
-Proszę za mną, panie Styles.
-A czy mogę wziąść ze sobą moją córkę?
-A ile ma lat?
-W marcu skończy pięc lat.
-Nie zabardzo. Ale zrobie ten jeden wyjątek i pozwole.
-Dziękuje.
-Tylko musi być cicho.
-Dobrze.-powiedziałem-Darcy.
-Tak tatusiu?-powiedziała Darcy.
-Chodz tu.-powiedziałem i wziełem Darcy na ręce-Teraz będziemy iść tam i będziesz musiała być cicho. A jak nie będziesz cicho to nici z niespodzianki.
-Bede cichutko.-powiedziała Darcy.
***
-Tutaj.-powiedziała pielęgniarka.
-Trzymacie dzieci w różnych salach?-powiedziałem.
-To jest sal, do której trafiają dzieci porzuczone przez rodziców lub jak w dzisiejszym przypadku.
-Yhm.
W sali było tak z siedem małych łóżeczek, wszystkie były puste. Oprócz jednego, w którym leżały dwoje dzieci.
-Proszę. O to pańskie dzieci.-powiedziała pielęgniarka.
-Czy mógłbym zostać, kopie akt urodzenia dzieci?
-Tak, oczywiście. Zaraz przyniosze.
Pielęgniarka wyszła. W sali zostałem tylko ja, Darcy i dwójka dzieci.
-Darcy.-powiedziałem cicho, żeby nie obudzić niemowlęci.
-Tak?
-Chciałabyś mieć rodzeństwo?
-Tak.
-To proszę o to one.
Delikatnie pochyliłem się nad łóżeczkiem w którym leżały dwoje dzieci. Zauważyłem, że Darcy się uśmiecha, gdy nagle się do mnie przytuliła.
-I co podoba się niespodzianka?-szepnełem Darcy do ucha.
-Tak.
-Proszę, kopie akt urodzienia dzieci.-powiedziała pielęgniarka.
-Dziękuje.-powiedziałem i wziąłem od pielęgniarki brązową teczke.
Poszadziłem Darcy na krześle, a ja usiadłęm obok niej. Otworzyłem teczkę, w środku były dwie kartki. Na pierwszej pisało:
,,Imiona: Harriet Eleanor. Nazwisko: Styles. Płeć: Dziewczynka. Kolor oczów: Zielone. Kolor włosów: Brąz. Rodzice: Susan Mara Peace i Harry Edward Styles. Data urodzenia: 20 grudnia 2014 roku, o godz. 15:43.''
A na drugiej:
,,Imiona: Louis Luke. Nazwisko: Styles. Płeć: Chłopiec. Kolor oczów: Brązowe. Kolor włosów: Ciemny lub jasny blond. Rodzice: Susan Mara Peace i Harry Edward Styles. Data urodzenia: 20 grudnia 2014 roku, o godz. 15:43.''
Czyli ta mała dziewczynka to Harriet, a ten mały chłopczyk to Louis. Trochę nie ogarniam. Wstałem wziąłem Darcy na ręce.
-Kiedy bym mógł odebrać dzieci?
-22 grudnia.
-Dziękuje.

~Susan~
Słyszałam pipkanie jakeś rzeczy i rozmowy ludzi, tylko co drugie słowo. Czyli jeszcze żyje.
A mogę otworzyć oczy? 
Pytasz sama siebie, Zuza?
Tak, Susan pytam się sama siebie. Szęśliwa?
Nie.
A dlaczego nie?
Bo ty Zuza jesteś czasami taką blondynką.
Mówi to ja sama.
Tak. Tylko ja jestem Susan, a ty Zuza.
Nie jesteśmy w książce Stephenie Meyer ,,Intruz''. I Susan i Zuza  to ta sama osoba.
Chyba.
Nie dziwie się Harremu, że go czasami wkurzam. Naprawdę jestem taka irytująca.
Brawo! Wspaniałe odkrycie!
Przymknij się.


~Cinderella~
Leżałam na łóżku w moim pokoju i czytałam książke. Kiedy nagle do pokoju weszła Clara.
-Co chcesz?-powiedziałam.
-Była tu przed minutą twoja mama.-powiedziała Clara.
-Tak. A co chciała.
Clara otworzyła szerzej drzwi i zobaczyłąm dwuletniego chłopca

Tony James Maslow (syn Cinderelly i James'a)
trzymającego Clare za ręke.
-Pozdrawia cię i całuje.-powiedziała Clara-Kazała mi przyprowadzić chłopca.
-Zostawiła Toniego?-powiedziałam-Wiedząc, że studiuje?
-Powiedziałam to twojej mamie to samo. Ale ona powiedziała, że nie ma jak zająć się wnukiem.
-Ja też za bardzo nie mam jak.
-Pomogę ci. Ja będe się zajmować twoim synem jak ty będziesz w szkole, a ty poszkole. Co ty na to?
-Zgoda.-powiedziałam-Dasz mi Toniego?
-Tak.
Clara wzięła mojego syna na ręce i następnie posadziła go obok mnie.
-Jeśli coś będziesz chciała. To jestem w swoim pokoju.-powiedziała Clara zamykając drzwi.
-Mama.-powiedział Tony, przytulając się do mnie.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam syna w głowę.









___________________________________________________________________
I siódmy. Yeah :)






















 

piątek, 13 grudnia 2013

Ever Ever After #6

Jest księżniczka i książe, kiedy pojawia się nie proszony gość
18 grudnia 2014

~Cinderella~
Minął tydzień, od kiedy ja i Liam jesteśmy parą. Jeszcze nie przywykłam do tego, że śledzą nas paparazzi. Siedziałam na wykladzie w akedemii. Wykładowca coś tam gadał. Myślami byłam gdzie indziej. Uszłyszałąm ostatnie słowa profesora i też uszłyszałam dzwonek. Wybiegłam z sali, pożegnałam się z koleżankami i wyszłam na dwór. Za bramami szkoły, usiadłam na ławce i czekałam aż Liam przyjedzie po mnie. Siedziałam tak godzin, kiedy obok mnie usiad jakiś mężczyzna.
-Cześć Cinderella.-powiedział nieznajomy.
Już miałam powiedzieć skąd mnie zna mnie, kiedy na niego spojrzałam.
-James?-powiedziałam.
-Tak.-powiedział James-Tak to ja.
-Co ty tu robisz?
-Mam trasę.
-Aha. I przez przypadek usiadłeś obok mnie?
-To jest czysty przypadek.
-Yhm. Czego chcesz?
-Uświadomiłem sobie, że cię kocham.
-Ta-a jasne. Powiedz to swojemu dwu letniemu synowi który jest w Polsce.
-Synowi?
-Tak.-powiedziałam, gdy nagle zostałam esemesa.
Esemes był od Liama.

Od: Liam Payne
Skarbie, pójdz do domu, coś mi wypadło, więc sorry. I przyjade po ciebie o 17:00.


-Muszę już lecieć.-powiedziałam.
-Jaki syn?!-powiedział James-Mój?!
Odeszłam od niego i poszłam w stronę bloku w którym mieszkałam wraz z Clarą.


~Julka~
-Tylko nikomu nie mówicie.-powiedział Zayn-Jak Laura dowie się, że komuś powiedziałem do nie zabije.
-Spoko.-powiedział Niall-Będziemy milczeć jak grób.
-Dzięki.-powiedział Zayn-Muszę już lecieć bo Laura pewnie się denerwuje.
Zayn wyszedł, spojrzałam na Nialla, który coś pisał na telefonie.
-Niall obiecałeś!-powiedziałam.


~Niall~
-Nie marudz.-powiedziałem-Powinni wiedzieć.
Pisałem esemesa do chłopaków.

Do: Harry Styles, Liam Payne, Louis Tomilson
Zayn był u mnie przed chwilą. I powiedział, że jego żona bieże udział w konkursie muzycznym! Który leci na żywo o godzinie 18:00. Przyjedzcie z dziewczynami, do mnie i do Julki. Tu oglądniemy. Od piszcie.

Przycisnęłem wyślij.
-Niall, przecież obiecałeś Zaynowi.-powiedziała Julka.
-Przypadkiem nie miałaś pilnowąc Natali (wcześniej Angelika)?
-Tak miałam.-powiedziała Julka i poszła na góre.

Telefon zabriwował mi w ręce. Zostałem esemesa.

Od: Louis Tomilson
Laura? I konkurs muzyczny? To właśnie jak zostałem esemesa powiedziała Agata :P Będziemy i wezmiemy Lily.

Nagle zostałem kolejnego esemesa.

Od: Liam Payne
Strzelam, że Zayn powiedział ci, żebyś nikomu nie mówił, ale ty i tak powiedziałeś. Będe.

Do: Liam Payne
Z swoją ślicznotką?

Od: Liam Payne
Ona ma na imię Cinderella!

Do: Liam Payne
Spoko stary. Żartowałem. 


Gdy nagle zostałem esemesa od Harrrego.

Od: Harry Styles
Niall stary, serca nie masz? Ja tu sobie śpie, a ty mi wyszyłaś esemesa? A ty na serio piszałeś, że Dawson bieże udział w konkursie?

Do: Harry Styles
Po pierwsze: moja kuzynka ma na imie Laura i jest już Malik, a nie Dawson. Po drugie: tak na serio, moja kuzynka bieże udział w konkursie. I po trzecie: Będziecie?

Od: Susan Peace
Niall, słuchaj. Harry zasnął i nie chce już z tobą piszać. Więc ja muszę. Będziemy u was, jak tylko uda mi się obudzić Harrego.



~Susan~
Siedziałam na sofie w salonie, Darcy siedziała mi na kolanach, a Harry obok mnie spał.
-Moge tate obudzic?-powiedziała Darcy.
-Nie słońce, nie sobie śpi.-powiedziałam.
Na stole zawbrował telefon Harrego. Wziełąm telefon. 
-Co robisz?-powiedział wpólśpiący Harry.
-Zostałeś esemesa.-powiedziałam.
-Daj.
Podałam telefon Harremu. On coś czytał i następnie coś piszał. I oddał mi telefon.
-Kto do ciebie na pisał?-powiedziałam.
-Niall.-powiedział Harry i sięgnął po telefon-Co on znowu chce? Ma już dość. Idę spać.
Harry oddał mi telefon i znowu zasnął. Spojrzałam na telefon i przeczytałam wiadomość od Nialla. Następnie odłożyłam telefon Harrego i wziełąm swój i napisałam esemesa do Nialla.

Do: Niall Horan
Niall, słuchaj. Harry zasnął i nie chce już z tobą piszać. Więc ja muszę. Będziemy u was, jak tylko uda mi się obudzić Harrego.

Przycisnełam wyślij i położyłam telefon na stolik.
-Nie wygodnie mi!-powiedział Harry, obracając się i kładąc się na moje żebra.
-Wygodnie ci teraz?-powiedziałam.
-Mhm.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na Darcy.
-Darcy.-powiedziałam.
-Tak mamuś?
-Obudzisz tate?
-Już nie śpie!-powiedział Harryod razu się budząc i usiadł.
Zaczełąm się śmiać i pocałowałam Harrego w policzek.
-Ogarnij się trochę.-powiedziałam-Bo zaraz jedziemy do Nialla i Julki.


~Laura~
Wdech i wydech. Mówiłam to wkółko. Mój brzuch powoli nabierał. Nawzględy ciąży. Muszę powiedzieć Zaynowi, że będziemy mieć dziecko, za nim on sam się dowie.
-Pani Dawson?-powiedziała jakaś kobieta.
Świetnie zapisał mnie jako Laura Dawson, a nie Laura Malik.
-Tak to ja.-powiedziałam.
-Pani, kolej.
Wzięłam wdech, wziełąm od jednego pana mikrofon, a on mi jeszcze dał słuchawkę do ucha. Wyszłam na scene, przed widownią siedzieli sędziowie konkursu. W widowni odnalazłam Zayna, pokazał mi, że trzyma za mni kciuki.
-Proszę zaczynać.-powiedział jeden z sędziów, który był kobietą.
Wzięłam wdech. A z moich ust nic nie wypłyneło. Wszyszczy się na mnie gapili. Wzięłam znów wdech i zaczęłam śpiweać. Śpiewałam piosenkę Strong.

My hands, your hands
Tied up like two ships drifting,
Weightless waves try to break it
I'd do anything to save it
Why is it so hard to save it?

My heart, your heart
Sit tight like book ends
Pages between us
Written with no end
So many words we’re not saying
Don’t wanna wait till its gone
You make me strong

I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?

That you make me strong

Think of how much love that’s been wasted
People always trying to escape it
Move on to stop their heart breaking
But there’s nothing I’m running from
You make me strong

I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?

So baby hold on to my heart, Ooooh
Need you to keep me from falling apart
I’ll always hold on
'Cause you make me strong

I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?

I’m sorry if I say I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?
That you make me strong

I’m sorry if I say, I need ya
But I don’t care, I’m not scared of love
'Cause when I'm not with you I'm weaker
Is that so wrong?
Is it so wrong?

That you make me strong


Skończyłam śpiewać, a widownia zaczęła bić brawo. Ukłoniłam się i zeszłam ze sceny.

***
Wszyscy uczęstnicy, staneli na scenie, czekając na werdyk. Kto przejdzie do finału. Do trójki.
-Penelopa Klink!-powiedział prowadzący-Jakie uczucia?
-Myślałam, że nie przejde!-powiedziała Penelopa i rozpłakała się.
-Te emocje!-powiedział prowadzący-Tom Tink!
-Cieszę się, że przeszłem.-powiedział Tom, stając obok Penelopy.
-Kto dojdzie to finału?-powiedział prowadzący otwierając koperte-Laura Dawson!
Co? Ja? Wszyscy bili brawo, podeszłam do prowadzącego, a on pod usta dał mikrofon.
-Jaki się czujesz?
-Wyśmienicie! 
-To wspaniale. Tak niegrzecznie pytać, ale czy ty jesteś przypadkiem w ciąży?
-Tak, jestem.-powiedziałam.



_______________________________________________
Szęść! Miłego czytania!













sobota, 7 grudnia 2013

Ever Ever After #5

Znowu razem
11 grudnia 2014 

~Cindrella~

Kiedy się obudziłam była godzina szósta rano, nie mogłam zasnąć, więc usiadłam. Na szafce nocnej leżał mój telefon, wzięłam go i odblokowałam. Patrzyłam na moje kontakty, kiedy przycisnęłam kontakt na którym pisało Jackson, który naprawdę był Liamem.
-Idź za głosem serca.-powiedziałam cicho i przycisnęłam ikonkę ,,Połącz''.
-Halo?-powiedział Liam.
Najwidoczniej obudziłam go.
-Cześć Liam, to ja Will.-powiedziałam-Sorry, że cię budzę o tej godzinie.
-Nic się nie stało.-powiedział Liam-I tak już nie spałem.
-Aha. Możesz do mnie przyjść?
-Teraz?
-Tak, teraz.
-Bardzo chętnie bym przyszedł do ciebie, ale nie mogę teraz.
-Liam, proszę.
-Bardzo chętnie, ale nie mogę teraz.
-Chcę ci coś powiedzieć.
-Nie możesz mi tego teraz powiedzieć?
-Nie mogę.
-To trudno. A masz ładny pokój.
-Dzię...Czekaj. Co?
-Spójrz w okno.
Spojrzałam na moje nie do końca otwarte okno i zobaczyłam Liama.
-Niespodzianka.-powiedział Liam wchodząc przez okno do mojego pokoju.
Liam zamknął za sobą okno i następnie usiadł obok mnie.
-To co chciałaś mi powiedzieć?
-Po pierwsze, nie lubię jak kiedy ktoś mnie podgląda, po drugie okłamałeś mnie i po trzecie. Kocham Cię.
-Czekaj, co było to trzecie?
-Ja cię kocham, Liam.
-Mówisz?
-Tak.
Ciemnyblondyn uśmiechnął się  i pocałował mnie w usta.
-Ja ciebie też kocham.




~Laura~

Oglądałam telewizję. Leciała jakaś reklama konkursu muzycznego. Zayn rozmawiał z kimś przez telefon. Kiedy skończył rozmowę.
-Kochanie.-powiedział Zayn.
-Co?
-Zgłosiłem cię do konkursu muzycznego.
-Co? Czemu, przecież ja śpiewać nie umiem!
-Umiesz!
-Nie umiem!
Zapadła głucha cisza. Dlaczego Zayn nie porozmawiał o tym ze mną wcześniej?
-Przepraszam.-przerwał ciszę Zayn-Powinnem z tobą porozmawiać o tym konkursie. Sorry.
-Przyjmuję twoje przeprosiny. Ale ja nie umiem śpiewać.
-Umiesz. Tylko ty uważasz, że nie umiesz.
-Nie umiem! Koniec i kropka! I tak musisz to odkręcić.
-Nie będę niczego odkręcał. Wezmiesz udział. Pomogę ci.
-Nie wiem,Zayn.
-Słońce, twoim mężem jest jedna piąta One Direction. Który cię kocha i zawszę ci pomoże.
-Dobra. Pod jednym warunkiem. Nikomu nie powiesz, że biorę udział w konkursie. Zgoda?
-Zgoda.
Zayn pocałował mnie w usta i wróciliśmy do oglądania telewizji. Nie powiem mu tego teraz.


~Susan~

Siedziałam w moim pokoju, siedziałam na łóżku, obok mnie stał mój laptop i kilka świeżo kupionych gazet przez Młodego (młodszy brat Susan). Każda gazeta była otwarta na różnych artykułach. Na jednym z artykułów pisał nagłówku: ,,Czy Harry i Susan ze sobą zerwali?'', było też zdjęcie ukazujące mnie i Harrego, trzymających się za ręce, które było w połowie oderwane. Tweety Harrego na Twitterze, opisywały tylko jak za mną tęskni. Więc media zaczeły coś węszyć.

***
-Kolejny wywiad czy to nie cudnie?-powiedziała Cleo siadając na kanapie.
-Widzę, że ktoś się cieszy z wywiadu.-powiedział pan Clas.
-A jak się nie cieszyć?-powiedziała Cleo-Wywiady to coś wspaniałego!
-Widać, że tylko ty się cieszysz.
-Lubię wywiady.-powiedziałam-Ale ja dłużej od dziewczyn chodziłam na wywiady.
-A właśnie Susan.-powiedział Antoni Clas-Czy to prawda, że ty i Harry nie jesteście parą?
-Rozstaliśmy się tylko dlatego, że ja mam małe głopoty w rodzinnie.
-Możesz o nich  powiedzieć?
Dla siebie. Dla Harrego. I dla Darcy. Powiem to. Wziełam wdech...
-Tak więc zacznę od sedna.-powiedziałam-Pewnie każdy zastanawia się, dlaczego moja i Harrego adptowana córka jest do nas podobna. O tuż  kiedy miałam czternaście lat, wtedy pierwszy raz poznałam Harrego. Byliśmy parą do jego pujścia do X-factora. Zerwałam z nim dlatego, że byłam w ciąży. Darcy jest moją i Harrego biologiczną córką. Może o tym dowiedziała się moja ciotka i powiedziała mojej babci, która decyduje o życie każdego w rodzinnie Peace. Mam na myśli moją babcię. Która oddzieliła mnie od Harrego tylko dlatego, że mam z nim prawie pięcioletnią córkę.
Skończyłam mówić i wyszłam z studia w którym kręcono wywiad.


~Harry~

-Darcy? Gdzie jesteś?-powiedziałem.
Nie mogłem nigdzie znaleść Darcy. Nigdzie jej nie było. Skądś wydobywał się płać Darcy. Weszłem do kuchni, żeby sprawdzić czy tu jest. I była tam. Siedziała na podłodze i rękoma zbierała z podłogi rozbity kupek. Odrazu do niej podszedłem i wzięłem ją na kolana.
-Darcy,spokojnie.-powiedziałem-Dlaczego zbierałaś ten kubek?
-Rocki mnie bolo (ona jest czteroletnią dziewczynką)-powiedziała Darcy z płaczem.
Spojrzałem na jej rączki, były całe we krwi. Wstałem, nadal ją trzymając na rękach i zabrałem ją do łazienki. Darcy posadziłęm obok umywalki. W szafce pod umywalką znajdowała się apteczka, wyciagnęłem apteczkę i z niej wyciągłęm wodę utlenioną i bandaże.
-Będzie trochę boleć.-powiedziałem.

***
Darcy miała teraz obie dłonie w bandażach. Siedziałem wraz z nią na moich kolanach w salonie na kanapie.
-Rocki nadal bolo.-powiedziała Darcy.
-Za niedługo przestaną boleć.
Pocałowałem Darcy w głowę.
-Ty mała urwisko, dlaczego dotknełaś rozbitego kubka? Hm?
-Chciałam, tatusiowi zrobic niespodzianke.
-Chciałaś poprządać?
-Tak.
-Ciesz się, że mamy tu teraz nie ma. Bo bym był już martwy.
Darcy zaczęła się śmiać.
-To nie jest śmieszne!
Nagle do salonu weszła Susan, kiedy spojrzała na mnie i Darcy uśmiechnęła się do nas. Teraz zauważyłem, że ciągnie za sobą walizkę. Sue (Zuza-ang. Susan, Sue, Suz itd.) usiadła obok mnie i pocałowała mnie w policzek.
-Mięsiąc jeszcze nie minął. Tak więc co ty tu robisz?
-Z buntowałam się i wróciłam.-powiedziała Zuza-Co sie stało w dłonie Darcy?
-Chciała pozbierać gołymi rękami rozbity kubek.
-Darcy, Darcy. Ty moje małeństwo.
-Tata to samo mówil.-powiedziała Darcy.
-Świat już wie, że Darcy jest naszą biologiczną córką.-szepnęła mi do ucha Susan.
-Skąd to wiedzą?
-Powiedziałam.
-Oszalałaś?!
-To był jedyny sposób żeby do was wrócić!
-Mogą mnie skazać na pięc lat pozbawienia wolności!
-Nie pójdziesz siedzieć!
-Skąd to wiesz?!
-Rozmawiałam z moim wujkiem który jest prawnikiem. Który powiedział mi, że jeśli  to nie była sprawa gwałtu, to nie.
Pocałowałem Susan w czoło.
-Tęskniłęm za tobą, ty moją złośniczo.
Suz uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.


__________________________________________
No to jest. Z jednodniowym opóżnieniem. Ale jest.