niedziela, 27 października 2013

Serce #10

Pierścionek i bliźniaczka
6 marca 2014
Oczami Zuzy

-Najlepsze w próbach przed koncertem, fajne jest to, że możemy zawsze się pośmiać.-powiedziała Laura.
-A propo. Co im odpija z zaręczynami?-powiedziałam.
-Ja jeszcze jestem nietykalna.-powiedziała Elena.
-Ty, tak. Ja też jeszcze nie. Ale Harry ma inne plany.
-Mi Zayn oświadczył się na London Eye.-powiedziała Laura.
-Mi Nialla oświadczył się w resturacji w Tokyo.-powiedziała Julka.
-A mi Louis wczoraj się oświadczył, na wieży Eiffla.-powiedziała Agata.
-Ja mam, Darcy, zamiast pierścionka.
-Jeej!-powiedziała Darcy.
-Widzisz?
-Zuza, Zuza, zawsze wiedziałam, że umiesz wybrnąć z sytułacji.-powiedziała Agata.
-Dlaczego mówicie, do Susan ,,Zuza''?-powiedziała Cleo.
-Wszystkie jesteśmy z Polski, no i tam Susan, nazywa się Zuza. Proste.-powiedziała Julka.



Hotel ,,Bonjour'', pokój nr.1235 (w trzecie osobie)

Lottie siedziała przy swojej toalece, Michał leżał na łóżku.
-A co jeśli twój plan nie wypali?-powiedział Michał.
-Michał, kochany. Mój plan wypali.-powiedziała Lottie.
-Naprawde chcesz, zwalić całe życie, swojej siostrze bliźnaicze?
-Oczywiście, że tak! Moi rodzice zawsze ją chwalili i wielbieji. Ja byłam tyko cieniem! Uciekłam od nich i zaczełam nowe życie. Ale ona musiała się pojawić! Z tą swą niewinnością! I zawaliła moje życie! Teraz ja się zemszcze! Rozwale jej życie!
-Charlott, wdech i wydech. Uspokój się. Dobrze ci to zrobi.
-Masz racje.-powiedziała Charlotta wkładając na głowe ciemną blond perułkę-Niedługo Susan Mara Peace staraci swoją niewinność.



6 godzin póżniej...

Oczami Zuzy

-Strasznie tu głośnio!-powiedziała, a raczej krzyknęła mi do ucha Darcy.
-Musisz do tego przywyknąć!-powiedziałam.
-Spróbuje!
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Darcy w policzek.
-Dziś specialnie zaśpiewamy wam Little Things.-powiedziała Louis.

Zayn:
Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.


Liam:
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

Zayn & Liam:
I won't let these little things slip out of my mouth.
But if I do it's you, oh it's you they add up to.
I'm in love with you and all these little things.


Louis:
You can't go to bed without a cup of tea..
And maybe that's the reason that you talk in your sleep.
And all those conversations are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me.


Louis stanął na scaenie w miejscu na podal od nas i wyciągnął w moją strone ręke, poczułam jak Agata mnie popycha w jego strone i uszłyszałam jak coś do mnie mówiła: ,,Idź. Harry raczej coś chce od ciebie.'' Złapałam ręke Louisa, on pomógł mi wejść na scene.
-Nie bój się.-szepnął mi Louis do ucha-Harry ma dla ciebie prezent.
I pchał mnie w prawo, gdzie stał Harry. Harry nasz zobaczył i uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam. Kiedy byłam idealnie blisko Harrego. On klęknął i zaczął śpiewać.

I know you've never loved the sound of your voice on tape,
You never want to know how much you weigh.
You still have to squeeze into your jeans,
But you're perfect to me.

I wyciągnął pudełko w którym był pierścionek.

-Susan Peace, czy nie chciałaś byś zostać moją żoną?-powiedział Harry.
Spojrzałam raz to na chłopców, raz na Directionerki stojące przed sceną i czekające mna moją odpowieć i raz na Harrego. Miał smutną, to znak, że widział u mnie niezastanowienie się. Poczułam jak Louis mnie popycha i spadłam na Harrego.
-Wybacz.-powiedziałam siadając na podłodze.
-Nic się nie stało.-powiedziała Harry-No ten...
-Tak.
-Co?
-Tak, chcę zostać twoją żoną.
Harry się uśmiechnął i zbliżył sie bardziej do mnie i mnie pocałował. Delikatnie zaczełam się od niego odszówać. 
-Harry...
-Tak?
-Muszę wracać do Darcy.
-No tak.
Wstałam, gdy miałam iść poczułam jak Harry łapie mnie za nogę.
-Harry, ona musi iść.-powiedział Louis.
-Nie.
-Zayn pomóż mi.
-Dobra.-powiedział Zayn zabierając Harrego z mojej nogi. 
Szybko poszłam, na miejsce gdzie stałam zeszłam już ze sceny, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za ręke. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
-Harry, nie teraz. 
-Proszę.
-Harry. Póżniej.
-Nie! Teraz!
-Póżniej. Obiecuje. 
-Nie!
-Harry...
-Nie!
-Nie teraz, skarbie. Póżniej.
-Ni...
Harry nie dokąńczył po Liam go dociągnoł.



8 godzin później...

Oczami Louisa

Właśnie wyszłem do Harrego i Zuzy. I kierowałem się na piętro niżej do mojego i Agaty pokoju, kiedy podeszła do mnie jakaś kobieta.
-Cześć Louis.-powiedziała nieznajoma.
-My się zanmy?
-To ja Susan. Susan Peace.
-Nie możesz nią być, bo właśnie wyszłem z pokoju Harrego i Susan. I ona tam była usypiała Darcy.
Niby ,,Susan'' podeszła do mnie bliżej, jej nos stykał się z moim nosem.
-Nie jesteś Susan, jestem tego pewien. Susan niezdradziła by Harrego z narzeczonym jej najlepszej przyjaciółki!
-Skąd wiesz?
Jej wargi dotykały moich, zaczełą ona mnie całować. Odebchałem ją od siebie, niekcący złapałem ja za włosy. Teraz przed demną stała rudowłosa dziewczyna, a ja w rękach trzymałem ciemną blond perułkę.
-Kim jesteś?-powiedziałem rzuczając jej perułkę na ziemie-Gadaj!
-Louis uspokój się.-uszłyszałem głos Harrego. 
Poczułem jak Harry mnie odciąga mnie od rudowłosej.
-Charlotta?-uszłyszałem głos prawdziwej Susan, która stała za Harrym.
-Wy się znacie?-powiedziałem.
-To moja siostra bliźniaczka.-powiedziała Susan.
-Charlotta Peace, najbardziej znana modelka w Anglii to twoja siostra?-powiedział Harry.
-Tak.-powiedziała Susan.
-Mówiłaśmi, że nigdy nie miałaś siostry.
-Bo niej nie miałam. Tak jakby.
-Co ma znaczyć ,,tak jakby''?
-Zawsze gdy chciałam się z nią bawić, ona zawsze nazywałą mnie od idiotek i rozpieszczoną córusie rodziców.
-Bo to prawda!-krzykneła Charlotta-Zawsze było tylko, Zuza, Zuza i Zuza. ,,O jak Zuza pieknie tańczy, będzie wspaniałą baletnicą'', albo ,,O jak Susan pięknie śpiewa, będzie taką wsapniałą piosekarką''. Wkurzało mnie to, ja byłam tylko kulą od nogi.
-Wcale, że nie!-powiedziała Zuza-Rodzice szukali cię po całym świecie! 
-Ta, jasne. Ty zawsze byłaś niewinna.
-Nie zawsze. Zawszę  gdy ty zrobiłaś coś głupiego, mówiłam rodzicą, że to ja to zrobiłam i tydzień miałam bez telewizji. 
-Kłamiesz!
-Nie kłamie. Mówię prawde, zawsze tak było, ale ty tego nie doczeniałaś. 
-Rodzice pozwalali ci lecieć do Bradford, samej! A mi nie było wolno!
-Było ci wolno tylko ty nie chciałaś!
-Pozwolili ci lecieć do Holmes Chapel, samej i zamieszkałaś u przyjaciółki mamy!
-Skąd wiesz, że mi pozwolili?
-Ma się swoje żródła. I do tego poznałaś tam, chłopaka który był od ciebie o trzy lata starszy, syn przyjaciółki naszej mamy. I spędziaś z nim wspaniałą noc i musiałaś z nim zerwać, bo przyszła na świat twoja córka i tego dam twojego chłopaka. Przesiedziałaś tam rok i opiekowałaś się córką, a ten twój niby chłoptaś jezdził sę po świecie z swoim zespołem. Przyjaciółka mamy pomagała ci w opiece nad dzieckiem, kiedy zostałaś telefon od rodziców, dlaczego nie wracasz. Więc poprosiaś przyjaciółkę naszej mamy, żeby zawiozła małą do domu sierot, a ty wróciłaś to Polski, nie mówiąc rodzicąm, że masz w Homels Chapel córkę.
-Nie powiedziałam im, ale powiedziałam Adrianowi i jemu niechcąćy się wymkneło, że mam córkę z mężczyzną który jest od demnie o trzy lata starszy. Rodzice przez dwa miesiące nie odzywali się do mnie!
-Co stego, skoro i tak pozwolili i jeździć po całym świecie, z  tym przez którego cię znienawidzili. Tak. Mam na myśli ciebie Styles. Ale papatki. Ja muszę już iść. Może znów się zobaczymy.
Charlotta poszła, gdy znikła nam z pola widzenia.


***
-Czekaj, niech zajarze.-powiedziałem-Ty i Harry już wcześniej byliście parą?
-Tak.-powiedziała Susan.
-I Darcy jest naszą biologiczną córką.-powiedział Harry-Ja tylko jednego nie rozumiem. Nasze mamy się przyjaźniły?
-Przyajźnią się.-powiedziała Zuza-Poznały się na studiach. Jak ty miałeś trzy latka, kiedy ja przyszłam na świat, nasze mamy już wtedy, uznały, że będziemy w przyszłości parą.
-To moja matka wiedziała o istnienu Darcy?
-Tak, jej pierwszej to powiedziałam i , że ojcem dziecka jest jej syn, Harry. I później jak moi rodzice dowiedzieli się o tym, że byłam w ciąży z chłopakie który był od demnie trzy lata starszy, to w tym samym dniu, twoja mama zadzwoniła do mojej mamy i powiedziała, że jej syn jest ojcem dziecka, Susan.
-To ciekawe.-powiedziałem.
-To dlatego, tak broniłaś Darcy.-powiedział Hazza-A Darcy wie, że naprawde jesteśmy jej rodzicami?
-Tak, zostawiłam jej list, kiedy była zaniesiona do domu sierot, ten Luke Lion, on już tam pracował, zanim przeprowadził się do Londynu i zajmował się Darcy i co wieczór czytał mój list, który dałąm Darcy.





Tajemnica...
...sekret...
...miłość...
...pragnienie...
...zdrada...
...smutek...
...złość...
...nienwiść...
...prawda...
...ból...



___________________________________________________________
10-siąty rozdział. Miłego czytania!













 

piątek, 25 października 2013

Serce #9

Radość i sekret
5 marca 2014
Oczami Agaty

-Ał!-powiedziałam, bo ktoś mnie kopnął.
Odwróciłam się.
-Harry, czy mógł byś mnie nie kopać?-powiedziałam.
-Wybacz, chciałem kopnąć Louisa.-powiedział Harry.
-Powtarzam ci to już setny raz.-powiedziała Zuza-Przed tobą siedzi Agata, a przed demną siedzi Louis.
-Teraz mi to mówisz?
-Co dla ciebie oznacza: ,,Powtarzam ci to już setny raz''?-powiedziała Cleo.
-Dobra. To Susan kopnij go!-powiedział Harry.
-Nie będze kopała fotela na którym siedzi Louis.
-Ale pięścią w brzuch to mu mogłaś?


Oczami Laury

Paryż. Hm? Miasto zakochanych. Hotel jak z bajki. Może Zayn zabierze mnie na kolacje?
-Przyjechaliśmy tu na siedem dni, a ty spakowałaś się na dwa miesiące!-powiedział Zayn.
-Po to żeby póżniej nie wracać do Anglii!-powiedziałam-Przestań się czepiać moich ciuchów i kosmetyków! To mnie wkurza!
-Ale, skarbie. Posłuchaj.-powiedział Zayn.
-Co?
Zayn podszedł do mnie i obiął mnie w tali.
-Nie stawajmy się jak Zuza i Harry.-powiedział Zayn-Nie chcę z tobą kłócić i też racjej nie chcesz.
-Nie chcę.
-No, tak więc. Może gdzieś się wybierzemy, na romatyczną kolacje. Co ty na to?
-Malik, właśnie dlatego się tu z tobą do Paryża wybrałam.



Oczami Zuzy

-Harry, nie patrz tak na mnie.-powiedziałam.
-Ale jak?
-No tak ja teraz się patrzysz, swoimi zielonymi ślepiami.
-Skarbie.-powiedział Harry podchodząc do mnie.
-Hm?
-A może tak...-powiedział Harry obejmując mnie w pasie i zaczął pałowac mnie po szyji.
-Harry, nie!
-Tylko odrobinke.
-Darcy, może w każdej chwili tu wejść!
-Trudno.
-Harry...
-Ciiii.-powiedział Harry kładąc swój palec na moich wargach.
-Co robicie?-powiedziała Darcy.
Uwolniłam się z objęć Harrrego i podeszłam do Darcy i wziełam ją na ręce.
-A nie mówiłam.
-Raz w życiu, nie mów mi co się zdarzy.-powiedział Harry podchodząc do mnie i Darcy.
-A jeśli lubię?
-Trudno i tak będę cię kochał.



***
-Może wybierzemy się do Disneylandu?
-Susan to jest miejsce dla dzieci.
-A Darcy, to co? Pies?
-Hau, hau.-powiedziała Darcy.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Darcy w czoło.
-Od kiedy stałeś się taki dorosły?
-Stałem się, ma ciebie i Darcy.
-Yhm. 
-No tak.
-Dla Darcy.-szepnełam Harremu do ucha-Nigdy ona nie była w takim miejscu. Proszę.
-Sama też tam chcesz iść?-szepnął Harry.
-Tak, a ty nie udawaj też chcesz tam iść.
-Dobra. Darcy, słończe ubierz się i gdziesz pójdziemy.
-A gdzie?-powiedziała Darcy.
-To niespodzianka.-powiedziałam.


Oczami Harrego

-Tatusiu, tatusiu!-powiedziała Darcy podbiegając do mnie.
Kucznełem, a Darcy się do mnie przytuliłam.
-Dziękuje.-powiedziała Darcy całując mnie w policzek.
-Nie dziękuj.-powiedziałem.
-Dziś 5 marca.-powiedziała Susan podchodząc do mnie i Darcy.
-Co to ma to rzeczy?
-Moje urodzinki.
-Twoje skarbie?
-Yhym.
-To już wiesz po co tu przyszliśmy.-powiedziała Susan biorąc Darcy na ręce.
-To dlatego...
-No.



4 godziny póżniej...

Oczami Zayna

-Coś się tak długo, ubierasz?-powiedziałem.
-Spokojnie, już idę.-powiedziała Laura, która była w łazieczę.
-Co o tym sądzisz?
-Wał. Wygładasz. Przępięknie.
-Co cię tak bawi?
-A nic.
-Mówisz?
-Nie tylko, że jesteś niska i żadko widzę cię na obcasach.
-Będę musiała cię to tego przywknąć.






Oczami Agaty

-Aga?-powiedział Louis.
Byliśmy na tarasie widokowym na wieże Ailfa (nie wiem jak się to pisze), widziełiśmy piękną parorame Paryżu, nocą. Lily była pod opieką Julki i Nialla. Byłam tylko ja i Louis.
-Tak?-powiedziałam odwracając się w strone Louisa.
Louis kłęczał na jednej nodze, a w rękach trzymał pudełko, a w tym pudełku...
-Agato Leno Lunatic, czy chcesz zostać moją żoną.
-Tak chcę!-powiedziałam i rzuciłam się Louisowi na szyje. I zaczełam go całować.




Gdziesz w mrocznych uliczkach Paryżu (w trzeciej osobie)...

Stała dziewczyna, wysoka w kapturze. Z ciemności wyłonił się mężczyzna też w kapturze co dziewczyna.
-Jesteś wreście.-powiedziała dziewczyna.
-Dlaczego, każałaś mi przyjechać tu do Francji?-powiedział mężczyzna ściągając kaptur.
Przed nią stał młody mężczyzna gdzies tak w jej wieku (czyli 18), miał czarne włosy siegające do połowy szyi, oczy niby niebieski, niby zielone, gdyby nie czarne włosy, ludzie mylili go z Louisem Tomilsonem. Miał na imię Michał.
-Mich, mówiłam ci wczoraj dlaczego tu jesteśmy.-powiedziała dziewczyna.
-Lottie, wiem, że nie nawidzisz swojej siostry, ale naprawdę musimy do robić?
-Taki jest plan. Który wejdzie w życie dopiero jutro...











Tajemnica... 
...sekret...
...miłość...
...pragnienie...
...zdrada...
...smutek...
...złość...
...nienwiść...
...prawda...




_____________________________________________________________
No to macie ten rodział. Ten ,,niby'' wierszyk, od tego rodział będzie się przedłózał.












sobota, 19 października 2013

Serce #8

Kolejna podróż
4 marca 2014
Oczami Zuzy

Obudziłam się, mając rękawki od piżamy na rękach.
-Harry...-powiedziałam.
-Tak?-powiedział Harry.
-Nie miałeś nic innego do robienia w nocy?
-Może miałem, a może i nie.
-Przestań.
-A jeśli ja nie umię?
-Harry...
-Ciiii. Nic nie mów.
-Ale...
-Ciiiii!
-Darcy.
-Co?
-Jest tu.
-Co gdzie?
-Co robicie?-powiedziała Darcy wdrapując się na łóżko.
-Nic, słońce.-powiedział Harry.
-Rozmawialiście.
-Nie twoja sprawa.
-Rozmawialiście o mnie!
-Nie, skąd, że.
-Wyraznie słysałam, że  Hazza i Susan rozmawiają!
-Tata i mama.-powiedział Harry całując Darcy w czoło-W stu procentach nie rozmawialiśmy o tobie, słońce.


8 godzin póżniej...

To jest ostatnia lekcja.
-Otwórzcie na stronie 126 w podręcznikach.-powiedział pan Clan
-Jak tam sprawuje się Darcy?-powiedział Luke.
-Wspaniale.-powiedziałam-Ah, niech ten durny dzwonek zadzwoni.
-Czekaj.-powiedział Luke patrząc na zegarek-7...6...5...4...3...2...1...i....
Nagle zabrzmiał dzwonek i wszyszczy wybiegli ze sali.
-Susan.-powiedział pan Clan.
-Tak proszę pana?
-Chciałbym z tobą porozmawiać.
-Słucham.
-Jak się niedawno dowiedziałem, że jesteś bardzo dobrą baletnicą.
-Tak...
-Więc pomyślałem, że może nie chciałaśbyś pouczać się pod moim okiem?
-Nie wiem.
-Rozmawiałem z dyrektorem i twoimi rodzicami, uznali, że to wspaniały pomysł.
-Oferta, wspaniała, ale muszę się zastanowić.
-Dobrze.
Wyszłam, że sali lekcyjnej, pan Clan dziwnie się na mnie patrzył.
-Susan!-uszłyszałam głos Harrego.
Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego bez koszulki, a za jego nogę trzymała się Darcy.
-Co ty tu robisz?
-To tak się wita swojego chłopaka?
-Harry, masz przynajmiej ciuchy?
-Tak.
-To ubieraj się. Musimy jechać na zakupy. Jutro przecież wyjeżdzamy.
-Dobra, już. Ale zostanę buziaka?
-Nie próbuj mnie sprowokować.







Oczami Laury

-Gdzie ta Zuza i Harry, mieli być tu dwie minuty temu.-powiedziałam.
-Nie wiem.-powiedział Zayn.
-Przecież mają adoptowaną córkę!-powiedział Louis.
-A Zuza przecież chodzi do szkoły.-powiedziała Agata.
-Wybacie za spóźnienie.-powiedziała Zuza-Miałam małą sprzeczkę z Harrym.
-Ta-a.-powiedziałam.
-No to jakie są plany?-powiedziała Agata.
-Chłopcy idą gdzie chcą.
-A my idziemy tam, gdzie zawsze Laura musi zacząć zakupy.-powiedziała Julka.
-Masz na myśli...-powiedziała Zuza wskazując palcem za sobą.
-Po co pokazujesz, gdzie idziemy?!
-Laura, nie denerwuj się.-powiedział Zayn-Od dawna wiem, że zawsze gdy jesteś na zakupach musisz wejść to tego jedynego sklepu.
-No to. Idziemy.-powiedziała Agata.


Oczami Zuzy

-Nie lubię jak nas tu prowadzi.-powiedziałam.
-Ale dla Lily i Darcy, są tu pierwszy raz.-powiedziała Agata.
-One Direction World, to jedyne miejsce gdzie Laura czuje się jak w raju.-powiedziała Julka.
-A Zayn, jej nie wystarcza?-powiedziała Agata.
Uszłyszałam pisk. No tak przecież jesteśmi w miejscu gdzie najczęściej można spotkać Directionerki. I najlepsze jest to, że ja, Laura, Agata i Julka to dziewczyny które najbliżej znają One Direction. Podbiegły do nas trzy dziewczyny, gdzieś tak 18 lub 19 lat. Jedna miała okulary i czerwoną bluzkę z napisem: 1D, druga zaś miała czarne włosy i fullcapa (czy jakoś tak się to pisze) i trzecia rude włosy i branzoletki z imionami chłopców.
-Chodzimy sobie po 1D World.-powiedziała okuralnica-A tu proszę Susan Peace, Agata Lunatic, Julia Miu i Laura Dawson!
-O! Jaka Lily jest słodka!-powiedziała rudowłosa-Oczy i nos ma po tacie.
Poczułam jak Darcy ciągnie mnie za koszulkę.
-Ja chcę do taty.-powiedziała Darcy, kiedy się do niej pochyliłam.
-Powiedziałaś ,,tata''?-powiedziałam-Wał, poprostu Harry będzie się cieszył.
-Susan, a może tak byś przestawiła swoje maleństwo?-powiedziała Agata.
-Jakie maleństwo?-powiedziała czarno włosa-Jak czytałam to Susan poroniła.
-Ale zadoptowaliśmy z Harrym, małą dziewczynkę.-powiedziałam biórąc na ręcę Darcy-To jest Darcy.
-Ooooo! Jako słodziutka!-powiedziała okuralnica-Gdyby nie była adoptowana, można było uznać, że jest podobna do Harrego i do ciebie, Susan.
-Mara Brave.-powiedziała rudowłosa.
-Ja jestem Susan Sky.-powiedziała okuralnica.
-Rodzina Kasi Sky?-powiedziałam.
-Siostra.-powiedziała Susan (Sky)-Przyjaciele mówią mi Sky.
-A ja jestem Oliwa Bell.-powiedziała czarno włosa.
-Moja kuzynka i wróg numer jeden.-powiedziała Laura.



***
-I jak tam zakupy?-powiedział Niall.
-A spotkałyśmy trochę tam ludzi.-powiedziała Julka.
-A gdzie jest Liam?-powiedziała Agata.
-A ma randkę z tą swoją Eleną.-powiedział Louis.
-Elena, jest całkeim spoko.-powiedziałam-Chodze z nią do szkoły i razem gramy w zespole.
-A właśnie, słyszłem, że jest was teraz tylko cztery. Co się stało?
-No ten. Poprostu jedna się nie nadawała i uznałyśmy, że najlepiej będzie jak będzie nas tylko cztery.
-Aha.
-Wasza piosenka ,,Shoot First'', jest wspaniała.-powiedział Zayn.
-Dziękuje ci kuzynie.-powiedziałam-Nie żebym się chwaliam, ale to ja napisałam tekst do piosenki.
-Nie ma za co. A Liam nam mówił, że będziecie mieć na swojej płycie piosenkę z nami.
-Tak. Na ten pomysł wpadła Cleo. A takie pytanie. Gdzie jest Harry?
-Mówił, że zaraz przyjdzie. Mówił też, że musi coś jescze kupić.
-Aha.
-Już jestem!-powiedział Harry.
-Świetnie. No to do 24:00 na lotnisku.-powiedział Louis.


***
-Darcy, słońce, mam nadzieje, że ci się spodoba.-powiedział Harry wyciągając z papierowej torby brązowego pluszowego misia.
Darcy pisneła, co oznaczało, że jest szczęśliwa.
-Tatusiu, dziękuje!-powiedziała Darcy.
-Sus, ona mówi do mnie tato.
-Tak, dziś już wcześniej to powiedziała.-powiedziałam-Darcy a teraz idz do swojego pokojku, ja tam zaraz przyjdę i cię spakuje.
-Dobrze.-powiedziała Darcy wchodząc na schody.



Oczami Harrego

-Taka mała, a tyle w niej radości.-powiedziałem-Gdyby nie to, że jest adoptowana, można było uznać, że to moja prawdziwa córka.
-No właśnie.-powiedziała Susan.
-Co masz na myśli kochanie?
-Harry. Pamiętasz jak byliśmy parą zanim poszedłesz do X-Factora?
-Tak.
-Tak więc...
-Czy ja dobrze rozumiem, że byłaś w ciąży i ,że Darcy do nasza biologiczna córka?
-Yhm.
-To dlatego jest do nas tak strzasznie podobna.
-Yhy.
-Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?
-Nie miałam odwagi ci to powiedzieć!
-Dobra, dobra. Nie podnoszmy na siebie głosów.
Odwróciłem się do Susan tyłem i szedłem w strone wyjścia z mojej i jej sypialni.
-Harry...
Westchnełem. 
-Chodź tu.
Susan uśmiechneła się i podeszła do mnie. Objełem ją w pasie, wplotłem moje palce w jej włosy.
-Wybacz, że ci nie powiedziałam o tym wcześniej.-powiedziała Susan wtulając się w moją klatkę piersiową.
-Nic się nie stało.



8 godzin później...

-Pierwsza podróż, Darcy do innego kraju.-powiedziała Susan.
-Do tego jeszcze do Paryża.-powiedziała Emma.
-Najfajniejsze jest to, że cały zespół L.I.F.E, tam leci!-powiedziała Cleo-Będze trochę tęsknić za moim chłopakiem.
-Za tym swoim kochasiem, Lukiem?-powiedziała Emma.
-Może tam zrobimy drugi odcinek Video Pamiętników?-powiedziała cicho Elena, co tylko ja uszłyszałem i Susan..
-Elena, nie jesteś Fluttershy żebyś mówiła tak cicho.-powiedziałam Susan
-A co powiedziała?-powiedziała Em.
-A co nagrywałyśmy tydzień temu?
-Aaaa.-powiedziała Em.
-A mówisz, że to Elka nie łapie, a jednak to ty nie łapiesz.-powiedziała Cleo.



__________________________________________
Rodział Ósmy! Jeeeej!























poniedziałek, 14 października 2013

Serce #7


Dziecinne niespodzianki 
3 marca 2014
Oczami Zuzy

Harry nieodbierał telefonu. Może nie -Nie udało mu się? I teraz boi się do mnie zadzwonić. Uszłyszałam otwieranie drzwi i zamykanie je. Bałam się. Kto to może być?
-Susan.-uszłyszałam dobrze znany mi głos.
Głos należał do Harrego.
-Susan!-powiedział Harry.
-Jednak przyjechałeś!-powiedziałam rzuczając się Harremu na szyje.
On stracił równowagę i spadliśmy na podłogę.
-Pozwolono nam tydzień wolnego.-powiedział Harry, delikatnie mnie odsuwając od siebie.-Louis i Agata o to wybłagali, bo muszą wziaść letnie ciuszki dla Lily.
-Wszyszczy wyjechaliście?
-Nie. Niall i Julka zostali tam na dwa dni. Niall mówił, że mają coś ważnego do zrobienia.
-Skarbie, nie rób mi skojarzeń.
-Ale wiesz, że lubię ci je robić.
Westchnęłam i przewróciłam oczami. Harry wstał i wyciągnął w moją strone ręke.
-Chodź tu.
-Dobra.-powiedziałam wstając.
Harry objął mnie w pasie.
-Ał.
-Wybacz skarbie.
-Nic się nie stało.
-Jesteś pewna?
-W stu.
-A jakbyśmy wybrali się do sieroncinca, no wiesz. Zadoptować dziecko.
-Harry.
-Słucham cię.
Uśmiechnęłam się.
-Jeśli uważasz, że to dobry pomysł do zgoda.
-No to ubieraj się i jedziemy!










Oczami Agaty

Na podłodze w salonie, siedziałam i bawiłam się z Lily, a Louis coś gotował w kuchni.
-Mam nadzieje, że będzie ci to smakować.-powiedział Louis wychodząc z kuchni.
-Pachnie smacznie.-powiedziałam-Ale czy też smakuje dobrze.
Wziełam widelec i mały talerzyk, wziełam kawałek ciasta i ugryzłam.
-I co o tym sądzisz?
-Pych. Zuza kiedyś robiła takie ciasto.
-Naprawdę? Nie wiedziałem.
-Wiesz czemu Harry się tak śpieszył?
-Zuza poraniła.
-Naprawdę? Biedactwo. A tak się cieszyła.
-No.
-Jest Lily.
-Tak. A jej wujkami jest cztery piąte One Direction.
-A ojciec to jedna piąta One Direction.
-Mama, tata!-powiedziała Lily.





Oczami Julki

-Niall, skarbie dlaczego zostaliśmy tu na dwa dni?
-Powiem ci, jak wyjdziesz za mnie.
-Niall...
-Ja cię tak proszę.
-Mówiłam ci to sto razy, muszę się zastanowić!
-Ja nie chcę czekać!
-Niall...
-Tak, tak rozumiem! Musisz się zastanowić !
-Żarłoku, nie wiesz ile bym dała, żeby być twoją dziewczyną, a co dopiero żoną.
-To ma znaczyć ,,tak''?
-Tak. Chcę być panią Horan.


Oczami Harrego

-Dzień dobry.-powiedziała pulchna kobieta siedąca za biurkiem-W czym mogę pomóc?
-Chcę my zadoptować...
-Dziewczynkę.-dokończyła za mnie Susan-Tak gdzieś około dwóch, trzech lat.
-Dobrze. Proszę usiąść. Za chwilkę wrócę.
Kobieta weszła do jakiegoś pomieszczenia i zostaliśmy sami.
-Jesteś pewien?-przerwała ciszę Susan.
-Sus, dzieci które tu żyją szukają domu.
-Państwo przyszli, zadoptować dziecko?-powiedział blondyn.
-Luke, zachowój się.-powiedziała brunetka-Przepraszam za mojego brata.
-Nic się nie stało, Lucy.-powiedziała Sus.
-A to ci checa!-powiedziała Lucy-Susan co cię tu sprowadza?
-Czekajcie. Wy się znacie?
-Tak, wraz z Lucy i Lukiem chodzimy do tej samej klasy.
-No. Mój brat to jedyny chłopak w klasie.
-Po prostu raj.-powiedział Luke.
-Liony! Już mi stąd!-powiedziała pulchna kobieta-Ach te smarkacze. A moja asystentka przyprowadzi dla was maleństwo. A narazie po proszę o waszę dane osobiste.
-Ja mogę powiedzieć.-powiedziała Susan.
-A pan?
-Ja ten, napiszę.
-Dobrze. Proszę. Imiona i nazwisko.
-Susan Mara Peace.
-Data i miejsce urodzenia.
-08.05.1996 rok, Nysa.
-Rodzice.
-Clara Susan Ford Peace. Adam Peter Peace.
-Dziękuje.Skończył już pan?
-Tak.
-Pani Peace i pan Styles. Państwo jeszcze nie jest mażeństwem?
-Jeszcze nie.-powiedziała Zuza.
-Penelopo.-powiedziała chuda kobieta.
-Tak Samanto?
Obok chudej kobiety, stali Luke i Lucy, którzy trzymali za ręce małą dziewczynkę. No oko dziewczynka miała trzy latka, włosy miała kręcone, czarne które opadały jej na ramiona.
-Powinni wziąść Darcy. To jedyna dziewczynka w tym wieku.-powiedział Luke.
-Tak. Synu wiesz, że ją odają po godzinie.-powiedziała mama Luke'a i Lucy.
-To jedyny sposób.-powiedziała Lucy.
-Odadzą mnie i tak!-powiedziała Darcy.
Poczułem jak Susan wtula się w moją klatkę piersiową.
-Susan, spokojnie.-szepnełem Susan do ucha.
-Ona boi się, że ją odamy. Ona jest piękna i do tego smutna,że nikt jej nie chce.
-Wezmiemy tą dziewczynkę.
-Jest pan pewien? -powiedziała mama Lucy i Luke'a
-Mamo, to jest Harry Styles.-powiedziała Lucy.
-A ta kobieta to Susan Peace.-powiedział Luke.
-Penelopo?
-Jak chcą ją, to ją im damy.
-Nie! I tak mnie odadzą! A wy mnie też mnie będziecie nie chcieli? I zawieżecie do miasta w ktorym sie urodziłam! Do przeklentego Holmes Chaple!-powiedziała Darcy i wybuchła płaczem.
-Holmes Chaple?-powiedziałem podchodząc do Darcy-Urodziłem się w tym mieście.
-Naprwdę?-powiedziała Darcy.
-Naprawdę. Słodka jesteś.
-Chcemy dla ciebie jak najlepiej.-powiedziała Sus-Jeśli ty chcesz z nami iść.
-Chcę. Tylko boje się,  że mnie oddacie.
-Nie zrobimy tego.-powiedziałem-Obiecujemy


Dzień później...

-No to, co za maleństwo zabtowaliście?-powiedział Louis.
-Harry.-powiedziała Susan, wchodząc do salonu trzymając na rękach Darcy-Harry, zachowój się!
-Wybacz skarbie.-powiedziałem-Ale ty i Darcy jesteście takie piękne.
-Ładna jest.-powiedział Louis-Ale Lily nie dorównuje.
-Ty chwali pięto.-powiedziała Susan, dając Louisowi pięścią w brzuch.
-Ej! Zuza hamuj się!-powiedziała Agata.
-Wybacz.-powiedziała Susan.
-Może już pójdziecie?-powiedziałem-Darcy jest już śpiąca. Tak więc do jutra.



***
-Wiesz, że mnie musiałaś uderzyć Louisa.
-Tak wiem! Nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Poprostu kochasz Darcy. I dlatego chcesz ją jak najlepiej chronić i kochać.
-To tylko jeden dzień, a już kocham ją jak własną córkę.
-Nie tylko ty. Dlaczego mnie przyjełaś mojego pierścionka który ci dałem w pudełku z listem?
-Skąd?
-Znalazłem w wczoraj w twojej szafce nocnej. Powiedz, dlaczego mnie przyjełaś?
-Harry, wiesz dlaczego.
-Nie wiem.
-Za dużo się kłócimy.
-Skarbie, codziennie się kłóciliśmy, a teraz kiedy jest tu Darcy, w ogóle nie kłóciliśmy się.
-Harry to tylko dzień i dwa dni się nie widzieliśmy.
-Tak. Dlaczego mnie chcesz być moją żoną?
-Harry, kocham cię. Ale nie jestem gotowa na taki związek.
-Aha rozumiem.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Susan już zasneła, ja nie mogłem zasnąć. 
-Jestem szóstką, a ty dziewiątką.-szepnełem Susan do ucha-Razem tworzymy jedność.
-69.-powiedziała Susan przez sen-Oh Harry.
Uśmiechnełem się i schyliłem się. Moje wargi dotykały warg Susan, zaczełem ją całować.



_____________________________________________________________________
Mania na rodziały, czas zacząć. Nie daje wam na cieszyć się jednym rodziałem.
Ale dobra. Miłego czytania. 






Serce #6

Ból smutku
1-2 maraca 2014, oraz 4 marca 2010
Oczami Zuzy

Harry od kąd spytałam się czy Kendall chcę iść z nami, wogóle się do mnie nie odzywał, nawet na mnie nie spojrzał.
-Może pójdziemy coś zjeść?-powiedziałam.
-Bardzo chętnie bym poszedł z wami, ale muszę już lecieć.-powiedział Kendall.
-Cześć, może znowu się zobaczymy.-powiedziałam.
Po dwóch sekundach straciłam Kendalla z oczów. Harry prowadził mnie do resturacji. 


***
Jedliśmy w milczeniu. Nie spojrzał na mnie, nic nie powiedział. Cisza. 
-Harry.-powiedziałam.
Cisza.
-Harry.
Znowu cisza. 
-Harry!
-Słucham cię.-powiedział Harry.
W jego oczach widniał smutek i złość.
-Właśnie, że nie. Nie słuchasz mnie.
-Słucham cię.
-Nie. Jesteś poprostu zazdrosny.
-Nie jestem.
-Jesteś!
-Nie jestem!
-Nie wmawiaj mi, że nie jesteś. Widzę to po tobie, że jesteś zazdrosny. 
-Mów jak chcesz, ale i tak nie jestem zazdrosny.
-Kendall, to tylko mój przyjaciel z dzieciństwa, a ty jesteś miłością mojego życia.
-Już ci mówiłem. Mów sę jak chcesz.
-Harry...
-Jedz. Później porozmawiamy.



Oczami Harrego

-Nie piorunuj mnie tym zwrokiem.-powiedziałem, siadajac na łóżku obok Susan.
-Jesteś zazdrosny.-powiedziała Susan.
-Ty znowu to samo.
-Tak.
-Przestań już, mówić, że jestem zazdrosny!
-Bo jesteś zazdrosny!
-Dobra! Jestem! Szczęśliwa?
-Tak.-powiedziała Susan dając mi z liścia.
-Ał! A to za co?
-Za to, że jesteś idiotą!
-A ty musisz zawsze coś wiedzieć, co nie jest twoim interesem!
-Naprawdę? A kto mieszał się w moje życie?!
-Robiłem to dla twojego dobra!
-Robisz coś dla mojego dobra?! Wiesz co powineś robić? Zostawić mnie w świętym spokoju!
-Susan...
-Nie, Harry. 
-Proszę.
-Harry.
-Przepraszam.
-Nic to już nie znaczy. Poprostu los uważa, że nie powiniśmy być parą.
-Nie mów tak!
-A jak mam mówić? Skoro co chwilę się kłócimy? To kłótnia nas rodzieliła nie całe cztery lata temu!


Oczami Harrego 4 lata temu...

Pracowałem w piekarni, codziennie o ósmej, przychodziła ciemna blondynka gdzieś około 13 lat. Ona obserowowała mnie cały czas. Gdy zauważyłem, że na mnie patrzy, rumieniła się i patrzyła na podłogę.
-Ta podłoga musi ci się strasznie podować, że codziennie na nią patrzysz.-powiedziałem.
-Co? Podłoga ładna, ale sprzedwaca jeszcze ładniejszy.-powiedziała ciemno blond dziewczyna-Jestem Susan.
-Ja raczej nie muszę się przedstawiać.-powiedziałem wskazując na plakietkę z moim imięniem.
-Harry, to ładne imię, kojarzy mi się z Potterem.-powiedziała Susan-Nawet masz zielone oczy jak on.
Uśmiechnełem się.
-Dzięki.


Dzięwieć mięsięcy  później...

Dziś się odbywają castingi (czy jakos tak to się zwie, Zuza ty idiotko! No nie ma to jak gadanie, a raczej pisanie samej do siebie) do X-Factora. Siedziałem na poczekalini, gdy powiedzą mój numer. Susan przyszła żeby mnie dopingować, tylko, że ona była czymś zdenerwowana.
-Susan wszystko dobrze?-powiedziałem.
Zero odpowiedzi.
-Susan.
Nic cisza.
-Susan!
-No co?!-powiedziała Susan.
-Chciałem wiedzieć czy wszystko dobrze.
-Dobrze, dobrze. Wprost wspaniale!
-Jest coś nie tak.
-Nic.
-Jest.
-Nie jest!
-A właśnie, że jest!
-Ty. Ty jesteś tym problemem.
-Ja? Problemem?
-Tak ty. Zakochałam się w tobie! A ty tego nie rozumiesz!
-Jak mam to rozumieć? Skoro mi tego nie mówiłaś?!
-Mówiłam ci ze sto razy, że cię kocham, a ty nie zwracałeś na to uwagi! Ty poprostu mnie nie słuchasz!
Susan wstała, wzieła swoją torbę i wyszła. Nie biegłem za nią. A po co? Jak i tak ma mnie gdzieś.



Oczami Zuzy 

W ogóle za  mną nie biegł, nie powtrzymał mnie od wyjścia. Jestem młoda i głupia, zakochałam się w chłopaku który był od demnie o trzy lata starszy. Już przenigdy nie zakocham się w chłopaku który będzie od demnie o trzy cholerne lata starszy.


Oczami Zuzy teraz...

-Jesteś od demnie o cholerne trzy lata starszy.-powidziałam, kiedy Harry złapał mnie za ręke-Cztery lata temu obiecałam sobie, że nie zakocham się w chłopaku który będzie od demnie o trzy lata starszy! I co? I tak się zakochałam! W tym z którym się pokłóciłam.
-Skarbie, ostatnia szansa.-powiedział Hazza.
-Do już trzecia.
-To znaczy, że chcę żebyś była moja.
-Kocham cię.
-Wiem to.
-Harry...
-Tak?
-Słuchaj po ja muszę jutro wrócić do Londynu.
-Dlaczego?
-Muszę iść do lekarza.
-A no tak.
-Tak więc, zawieziesz mnie na lotnisko?
-Tak, oczywiście.

3 godziny później...

-Zadzwonisz jak będziesz wiedzieć?-powiedział Harry całując mnie w czoło.
-Jasne.
-Jestem dla ciebie 24 godziny na dobę, dzwoń. 
-Oczywiście. Będe dzwonić. Obiecuje.
Pocałowałam Harrego mna pożegnanie i ruszyłam w strone korytarz który prowadził do samolotu,  którym miałam wylecieć.


Dzień później...

-Panna Susan Peace?-powiedziała pielegniarka.
-Tak to ja.-powiedziałam podnosząc ręke do góry.
-Doktor Smith, prosi żeby pani weszła.
Wstałam podeszłąm do drzwi otworzyłam je i weszłam.

***
-Bardzo źle.-powiedział lekarz.
-Co?
-Przykro mi ale pani, poraniła.
-Co? Jak to?
-Tak to. Czasami zdarzają się takie przypadki.
-Dziękuje. 
***
Trzesnełam drzwiami, usiadłam na podłogę, zaczełam płakać. Co powiem Harremu? Pewnie żerają go nerwy i czeka na mój telefon. Ta cząstka człowieka która była we mnie znikła, tak poprostu. Sięgnełam po torebkę, wyciągnełam telefon i wykręciłam numer Harrego.


Oczami Harrego

-Kto dzwoni o pierwszej nad ranem?-powiedziałem ziewając-Susan.
Odebrałem, słyszałem w słuchawce telefonu płacz.
-Wybacz, że cię budze Harry, ale...-powiedziała Susan.
Słyszałem jak pociąga nosem, jej głos drżał.
-Nic się nie stało.-powiedziałem-Mów. 
-Poraniłam.
-Co?
-Nie będziemy mieć dziecka.
-Teraz czy już nigdy?
-Tylko teraz. Oh Harry, jestem sama, nie wiem co robić. Smutek mnie żera. Do Japonii nie wróce skoro jutro jest koncert i leczycie do Brazyli. 
-Skarbie, uspokój się. Coś wymyślę. Może uda mi się namówić menadzera, żeby zrobił nam tydzień wolnego. Zgoda?
-Zgoda.
-Ja muszę kończyć. Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Susan się rozłączyła. A tak się cieszyła, a tu proszę, niechcenny los. Jest dopiero druga w nocy, w czasie próby porazmawiam z menadzerem, a teraz spać. 














_________________________________________________________________
Sześć! Miłego czytania!

niedziela, 13 października 2013

Serce #5

Witajcie w Tokyo!
28 lutego 2014
Oczami Agaty

-Tokyo, to wspaniałe miejsce.-powiedziałam siadając na łóżku.

-Oczywiście, że tak.-powiedział Louis siadając obok mnie-I do tego lot męczący. Mam na myśli dla Lily. Jest jeszcze za mała żeby tak długo siedzieć w samolocie.
Spojrzałam na Lily, Lily spała na kolanach Louisa. Latanie samolotem to nie dla niej.
-Dała sobie rade.-powiedziałam-Jak był w brzuchu, to już latała samolotem.
-No więc, tak sobie pomyślałem, że może gdzieś wyjdziemy?-powiedział Louis-No wiesz tak sami, we dwoje.
-A kto zajmię się Lily?
-Przecież jest Zuza.
-Tak, ale. Zuza powiedziała, że nie będzie miała takk czasu na opiekę nad Lily.
-No to jest jeszcze Julka.
-Julka też nie może.
-Co?
-Tak.
-A co ona takiego robi, że nie może?
-Nie ona tylko , Niall.
-Co? Niall?
-On chce iść z nią na randkę. No wiesz, on chcę być z nią  w związku, no nie takim jaką są teraz.
-Mów jaśniej.
-Niall, chcę żeby ich związek był prawdziwy.
-Ale przecież jest.
-Tak, ale oni nie nazywają siebie ,,parą''.
-To wszystko wyjaśnia.
-Powiem to tak. To Zuza by to wcześniej załabała niż ty.


Oczami Zuzy

-Nareszcie coś co nie jest fotelem w samolocie.-powiedziałam kładąc się na łóżko.
-Skarbie, nie lubisz foteli w samolotach?-powiedział Harry siadajac obok mnie.
-Lubię. Ale długo siedzienie na  nich jest okropne.
-Naprawdę?
-Naprawde. Nie zadawaj mi więcej pytań.
-Czemu mam nie zadawać?
-Harry!
-Co?
-Miałeś nie zadawać pytań!

-Wybacz skarbie, ale gdy na ciebie patrze czasami przestaję cię słuchać.
-Rób tak dalej, a kiedyś spailisz nam dom.
-Ta-a
-Ja mówię prawdę.
-Ty ją zawsze mówisz. 
-Tylko ty na to nie zwraczas uwagi.
-Skarbie, ja zawsze zwracam na ciebie uwagę.
-No nie. Znowu!
-Niestety tak.
-Ty tylko o całowaniu.
-Moja dzięwiątko nie marudzć tylko całuj!
-Szóstka się odezwała. Dobra.
Harry pochylił się do mnie i zaczeliśmy się całować.

















Oczami Julki

Niall chodził po pokoju, na czymś się zastawiając.
-Niall, o czym tak rozmyślasz?
-O niczym.
-Aha.
-Ale wiesz. Może byś chciała gdzieś ze mną wyjść? Tak na przykład na kolację?
-Nie wiem, Niall.
Niall padł na kolana obok mnie.
-Jula proszę cię! Jesteś tak piękną kobietą! Proszę zgódz się!
-Och Niall. To ile mam minut na przygotowanię się?
-Zgódz się. Czekaj. Że co?
-Ile mam minut na przygotowanię się?
-20.
-Okey.-powiedziałam wstając-Idę do łazienki.











20 minut później...

Oczami Nialla

-No i jak?-powiedziała Julka wychodząc z łazienki.
-Wyglądasz...przepięknie. 
-Naprawdę? Tak sądzisz?
-Tak, tak sądzę.
Julka uśmiechneła się i letkko zarumieniła.
-Chodź.-powiedziałem podchodząc do Julki-Nasz stolik już czeka.

















Oczami Zuzy

-Naprawdę, musimy?
-Susan, tak.
-Ale ja nie chcę wchodzić do tego sklepu.
-Dobra. To nie wchodz. Ja tam idę, a ty masz tu stać. Zgoda?
-Zgoda.
Harry mruczał coś pod nosem i poszedł w strone sklepu.  Co chwilę odwracał się żeby zobaczyć czy nadal tam stoję, kiedy on stracił mnie w zasięgu wzroku. Stałam i nudziłam się, nuciłam pod nosem piosenkę Big Time Rush -Song For You.

Waking up from another day
I'm feeling so insane
'Cause ever since I saw your face
I got it tattooed on my brain




Nagle upadłąm na ziemię.
-Bardzo przepraszam.-powiedział ktoś pomagając mi wstać.
-Nic się...
Urwałam w połowie. Zobaczyłam kogoś kogo znałam od dziecka.
-Kendall?
-My się znamy?-powiedział Kendall.
-Tak. To ja Susan. 
-Susan?
-Tak.
-Urosłaś od naszego ostatniego spotkania.-powiedział Kendall-Co cię tu sprowadza?
-Właśnie chciałam cię oto właśnie to samo spytać. A tak sę przyjechałam. A ty?
-Przyjechałem, tu po to żeby...
-Po to żeby nakręcić teledysk czy zagrać koncert?
-Teledysk.
-Aha.
-Susan, kto jest?-powiedział Harry.
Szlak, musiał zaóważyć, że gadam z jakimś facetem i od razu podszedł.
-To jest Kendall, mój przyjaciel z dzieciństwa.-powiedziałam-Harry to jest Kendall. Kendall to jest Harry.
-Znamy się.-powiedział Kendall-Poznaliśmy się na premierze w Londynie ,,Big Time Move''.
-Aha.
-To ja może pójde.
-Idź.-powiedział Hazza.
-Kendall, czekaj!
-Tak.
-Może chcesz z nami pochodzić po centrum handlowym? Co ty na to?
-Jasne.
Kendall się uśmiechnął, a ja też się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Harrego, był zły i do tego zazdrosny.


Oczami Julki

-Co sądzisz o kolacji?-powiedział Niall.
Niall był zdenerwowany.
-Wspaniała.-powiedziałam-Nic ci nie jest?
-Mi? Nie, nic.
-Jesteś pewien? Cały się trzęsiesz i cały jesteś czerwony.
-Nie wytrzymam!-powiedział Niall wsdając od stołu-Jest coś co chciałem ci już wcześniej powiedzieć. Julio, kocham cię i chcę żebyś została moją żoną.
-Niall, nie spodziewałam się tego. 
-To znaczy, że nie chcesz być panią Horan?
-Nie. Kochma cię. Ale muszę się nad tym zastanowić.


Oczami Louisa

Weszłem do pokoju który dzieliłem z Agatą i Lily.
-Lou, co masz za sobą?-powiedziała Agata.
-A prezent.
-Jaki?
Za pleców wyciągnełem sztuczną wiewiórkę, Agata pisnęła, rzuciła mi się na szyje i pocałowała w policzek.
-Dzięki, dzięki! Skąd wiedziałeś, że chcę wiewiórkę?
-Aaa...ma się swoje źródła.
-Niech zgadnę. Jedyna Najwspaniała Zuzanna Peace?
-Tak. Łamana przez Styles.
-Ona jeszcze nie. Gdyby była tu Zuza powiedziała by: ,,Ta-a za milion lat''.
-Wspaniale ją udajesz.
-Kochanie jestem urodzoną aktorką.
Uśmiechnęłem się i pocałowałem Agatę w czoło.



_____________________________________________________________________________
Piąty rozdział! GK usunełam po uznałąm, że nie będze pisać. 
A, no tak wielkie podziękowania dla  Nau tracyn kad która zrobiła wspaniały nagłówek (czy jakoś tak się to nazywa) do mojego bloga. Jeszcze raz dzięki. Zrobie mały spam to jest linik to jej bloga (ona piszę opowiadanie, ale można poprośić ją o grafikę): http://starwarsmyhistory.blogspot.com/
No to się rozpisałam. A jeszcze jedno. Jak czyatcie i waszej uwadze znajdą się dwie liczby czyli: ,,6'' i ,,9'', to chodzi o to, że Zurry (Zuza+Harry), ona go nazywa 6, a on nazywa ją 9, dlatego, że oni razem tworzą liczbę 69. W następnym rodziale wam jeszcze raz to wytłumacze, dla przypomnienia. To pa pa.