Koniec stowarzyszenia sióstr
1 kwietnia 2013
Oczami ZuzyWraz z Agatą siedziałyśmy na podwórku słuchając muzykę na słuchawkach. Czekając na zebranie naszej packi, na koniec dnia. Agata ma tyle muzyki na MP3, że hej. Gdy zaczęłyśmy słuchać Rin Kagamine-Daughter of Evil.
Podbiegła do nas Karolcia, trzymająca w ręku telefon. Karo była cała zdyszana.
-Karo, co się stało?-powiedziała Agata.
-Wika....zzzzłamała....pppp....rrrr....zzzysięge.-powiedziała Karolcia łapiąc oddech.
-Złamała?-powiedziałam.
-Tak.-powiedziała Karolina.
-Skąd wiesz?-powiedziała Agata.
-Zrobiłam jej zdjęcie, jak całowała się z tym Lukiem.
-Co?!-powiedziałam równocześnie z Agatą.
-Hejka, dziewczyny. No to zaczynamy zebranie?-powiedziała Wika.
-Tak. I zaczniemy oto od tego, że złamałaś przysięgę!-powiedziała Karolcia.
-Co?!-powiedziała Wika-Nie masz dowodów.
-A o tuż mam.-powiedziała Karolcia dając przy twarz Wiki telefon.
-Skąd możesz wiedzieć, że to ja?
Spojrzałam na miejsce gdzie siedział Kacper, siedział nie daleko nas. Poszedł do niego Luke, coś mu szepnął do ucha.
-Co?!-powiedział Kacper-Całowałeś się z Wiką?!
-No to mamy dowody.-powiedziała Agata.
-Przysięgłyśmy, że tylko jedna z nas może mieć chłopaka. To tak to ustaliłaś.
-Czyli można powiedzieć, że to koniec Stowarzyszenia sióstr?-powiedziała Agata.
-Tak.-powiedziała Wika-To koniec. Możecie się rozejść.
Powiedziała Wika i każda z nas poszła w inną stronę.
-Zuza!-krzyknęła za mną Agata.
-Co?
-Mogę ci potowaszyszyć?
-Jasne.
-Chcesz słuchać?
-Dobra.
Agata podała mi jedną słuchawkę od MP3 i słuchałyśmy muzyki.
Szłyśmy ulicą Paradowską, gdy nagle podjechał jakiś samochód.
-Co tak Panienki same idą.-powiedział mężczyzna prowadzący auto.
-Louis.-powiedziała Agata prawie odruwając mi słuchawkę wraz z uchem.
-Auł.-powiedziałam łapiąc się za ucho.
Ale Agata nie zauważyła mnie była zajęta swoją miłością.
-Gdzie idziecie?-powiedział Louis odginając włosy Agaty.
-Zaprowadzam Zuzę do domu.-powiedziała Agata-Jej rodzice pracują, a starszy brat jej odbiera jej młodszego brata.
-Aha.-powiedział Louis-To może chcecie się wybrać do nas, na jezioro. Co wy na to?
Agata spojrzała na mnie błagająco, ja tylko westchnęłam i pokiwałam głową, że tak. Agata aż kpiła radością.
-Dobra.-powiedział Louis-Aga, chodz, usiądziesz po mojej lewej. A ty Zuza usiądziesz z tyłu.
Okey. Ja i tył. Coś wspaniałego. Agata wsiadła do auta. Złapałam klamkę otworzyłam drzwi i zobaczyłam siedzącego z tyłu Harrego. Wsiadłam do samochodu, zamknęłam za sobą drzwi i zapięłam pasy.
-Te wasze Polskie auta, są nie wygodne.-powiedział Louis.
-Co masz na myśli, skarbie?-powiedziała Agata.
-To, że on zawsze wsiada prawą stroną, żeby kierować, a nie z lewej.-powiedział Harry.
-Mój brat kiedyś wsiadł do tyłu, żeby kierować, a tu nagle brak kierownicy!-powiedziałam.
Samochód ruszył, mdliło mnie rozmowy Agaty i Louisa. Nagle w radiu zaczęła lecieć piosenka Celiene Dion ,,My Heart Will Go On'', uwielbiam tą piosenkę.
Louis i Agata zajęci byli swoją rozmową, a Harry był w patrzony w okno. Więc zaczęłam śpiewać. Poczułam jak ktoś dotyka mojej ręki. Był to Harry.
-Pięknie śpiewasz.-powiedział Harry.
-Dziękuje.-powiedziałam.
-Śpiewaj dalej.-powiedział Hazza.
-Nie chcę.
-Czemu?
-Nie lubię jak ktoś mnie słucha jak śpiewam.
-A mi się podoba jak śpiewasz. To co?
-Nic.
-Nic?
-Możemy nie wracać do lekcji?
-Nie możemy.
Harry patrzył uważnie na mój naszyjnik. Złapał naszyjnik.
-Nie wiedziałem, że ten naszyjnik w padły w ręce takiej pięknej kobiety jak ty.
Czy on próbuje mnie uwieść?
Ale jego głos jest taki ciepły i miły.
Zuza! Weź się w garść.
Nie pozwól mu się sobą manipulować.
Ale on jest taki słodki.
Kobieto opanuj się!
Ale ja nie umie.
Ah, jakbym mogła zatopić moje ręce w jego włosach.
Zuza! Przestań robić tu za idiotkę!
Te jego piękne zielone oczy.
Kobieto!
-Może.-powiedziałam.
-No to jesteśmy na miejscu.-powiedział Louis.
Odpięłam pas, chciałam otworzyć drzwi, gdy ktoś zrobił to za mnię.
-Czy ta torba nie jest dla ciebie za ciężka?-spytał mnie Harry prowadząc mnie do jednego z domków nad jeziorem.
-Nie. Nie jest. Dziękuje za twoją troskę.-powiedziałam-Gdzie idziemy?
-Aaa. To domku w którym mieszkam.-powiedział Harry-Będziemy tylko we dwoje. Sam na sam.
CO?! MAM BYĆ Z NIM SAM NA SAM?! UMRĘ. MOJA KOBIECA NATURA TEGO NIE WYTRZYMA!
Oczami Harry'ego
Zuza była po denerwowana. No cóż, nie dziwie się jej. Skoro ma być sam na sam z mężczyzną, który był od niej starszy, o dużo starszy, grający w znanym na całym świecie boysbandzie. Jak na swój wiek była bardzo piękna. Szukałem kluczy w spodniach. Nie mogłem ich znaleźdz.
-Niech to szlag.-powiedziałem.
-Co?-powiedziała Zuza.
Ona ma tak melodyjny z nutką słodkości głos. Głos który nie pasuje do jej wyglądu.
-Nie mogę znaleźdz kluczy.-powiedziałem.
-A sprawdzałeś w kieszeniach od marynarki?
No tak! Marynarka. Klucz był w prawej dolnej kieszeni marynarki. Wyciągnąłem klucz i otworzyłem drzwi.
-Panie przodem.
***
Zuza usiadła na sofie w salonie.
-Piękny ten domek i taki wielki.-powiedziała Zuza.
Usiadłem obok Zuzy. Ona odsunęła się troszeczkę od demnie.
-Sus.-powiedziałem zbliżając się do Zuzy.
-Co? Dlaczego Sus?
-Bo to ładnie brzmi.
Czułem jak oddech Zuzy, staję się szybszy. Prawie dotykałem warg Zuzy. Gdy nagle.
-Harry!-usłyszałem głos Nialla-Otwórz te drzwi ćwoku!
Wstałem i otworzyłem drzwi.
-Co chcesz?-powiedziałem.
-Louis mówił, że jest u ciebie ładna dziewczyna. Więc przyszyłem ją zobaczyć.-powiedział Niall.
-Niall?-usłyszałem głos Zuzy.
Zuza stała teraz obok mnie.
-Zuza!-powiedział Niall.
Zuza rzuciła się Niallowi na szyje.
-Skąd się znacie?-powiedziałem.
-Eee...Jestem koleżanką, jego kuzynki.-powiedziała Zuza.
No super. Odbiera mi ją.
-Idziecie na rolki?
-Nie.-powiedziałem.
-Tak.-powiedziała Zuza-Nigdy nie jeździłam na rolkach!
-No to chodźmy.
Wyszli razem, zamknęli za sobą drzwi, a ja zostałem sam.
Oczami Nialla.
Zuza, nigdy nie jeździła na rolkach. Było to po niej widać. Zaliczała upadek za upadkiem. Raz tak się wywaliła, że miała całe czoło w własnej krwi.
-Nic ci nie jest?-powiedziałem pomagając jej wstanąć.
-Nic mi nie jest.-powiedziała Zuza.
Kłamała. Krew spływała jej po twarzy, czyli coś się stało.
-Może zaprowadzę cię do Harrego.-powiedziałem.
-Nie, nie trzeba.
Usłyszeliśmy krzyk, potem szelest liści. Zaczęliśmy szukać osoby która wpadła do jakiś krzaków.
Oczami Zuzy.
-Niall!-krzyknęłam.
-Co?-odkrzyknął mi Niall.
-Chodz tu!
-Coś znalazłaś?
Wskazałam na kobietę leżącą nieprzytomną w krzakach. Była to Julka.
-Zabierz ją do domu.
-Yyy?
-Do twojego.
-Aaaa. A ty pójdziesz do Harrego.
-Co? Ale.
-Żadnych ale, idziesz do niego koniec i kropka.
***
Niall poszedł do swojego domku, nioszac Julkę. A ja poszłam do Harrego. Harry siedział na ganku. Musiał zauważyć,że się zbliżam bo poprawiał włosy.
-Piękny już jesteś.-powiedziałam podchodząc do niego.
Harry uśmiechnął się od mnie.
-Nie dorównuje tobie.-powiedział Harry.
-Naprawdę? Nawet gdy moja twarz jest prawie we krwi?
-Może. Nawet dobrze przeczuwałem, że coś ci się stanie więc, zwzięłem tu ze sobą apteczkę. Usiądź, opatrzę ci tą ranę.
Usiadłam obok Harrego, on wyciągnął z apteczki Wodę utlenioną i welfoniki (czy jakoś tak to się nazywa), wyciścił moją twarz z krwi i przykleił mi na czoło plaster, żeby nie było żadnego zakazania.
-Dzięki.-powiedziałam wstając.
-Nie ma za co.-powiedział Harry wstając i łapiąc mnie za rękę.
Nasze oczy się spotkały.
-Ile zaliczasz upadków i kaleczeń?
-Prawie codziennie.
Harry uśmiechnął się łobuzersko.
Harry zrobił to co go poprosiłam. Pocałował mnie.
Moje życie, zloty i upadki i mężczyzn którzy nie dawali mi spokoju....
______________________
Jupi!
Rozdziałek! :)
*o*
OdpowiedzUsuń