piątek, 25 października 2013

Serce #9

Radość i sekret
5 marca 2014
Oczami Agaty

-Ał!-powiedziałam, bo ktoś mnie kopnął.
Odwróciłam się.
-Harry, czy mógł byś mnie nie kopać?-powiedziałam.
-Wybacz, chciałem kopnąć Louisa.-powiedział Harry.
-Powtarzam ci to już setny raz.-powiedziała Zuza-Przed tobą siedzi Agata, a przed demną siedzi Louis.
-Teraz mi to mówisz?
-Co dla ciebie oznacza: ,,Powtarzam ci to już setny raz''?-powiedziała Cleo.
-Dobra. To Susan kopnij go!-powiedział Harry.
-Nie będze kopała fotela na którym siedzi Louis.
-Ale pięścią w brzuch to mu mogłaś?


Oczami Laury

Paryż. Hm? Miasto zakochanych. Hotel jak z bajki. Może Zayn zabierze mnie na kolacje?
-Przyjechaliśmy tu na siedem dni, a ty spakowałaś się na dwa miesiące!-powiedział Zayn.
-Po to żeby póżniej nie wracać do Anglii!-powiedziałam-Przestań się czepiać moich ciuchów i kosmetyków! To mnie wkurza!
-Ale, skarbie. Posłuchaj.-powiedział Zayn.
-Co?
Zayn podszedł do mnie i obiął mnie w tali.
-Nie stawajmy się jak Zuza i Harry.-powiedział Zayn-Nie chcę z tobą kłócić i też racjej nie chcesz.
-Nie chcę.
-No, tak więc. Może gdzieś się wybierzemy, na romatyczną kolacje. Co ty na to?
-Malik, właśnie dlatego się tu z tobą do Paryża wybrałam.



Oczami Zuzy

-Harry, nie patrz tak na mnie.-powiedziałam.
-Ale jak?
-No tak ja teraz się patrzysz, swoimi zielonymi ślepiami.
-Skarbie.-powiedział Harry podchodząc do mnie.
-Hm?
-A może tak...-powiedział Harry obejmując mnie w pasie i zaczął pałowac mnie po szyji.
-Harry, nie!
-Tylko odrobinke.
-Darcy, może w każdej chwili tu wejść!
-Trudno.
-Harry...
-Ciiii.-powiedział Harry kładąc swój palec na moich wargach.
-Co robicie?-powiedziała Darcy.
Uwolniłam się z objęć Harrrego i podeszłam do Darcy i wziełam ją na ręce.
-A nie mówiłam.
-Raz w życiu, nie mów mi co się zdarzy.-powiedział Harry podchodząc do mnie i Darcy.
-A jeśli lubię?
-Trudno i tak będę cię kochał.



***
-Może wybierzemy się do Disneylandu?
-Susan to jest miejsce dla dzieci.
-A Darcy, to co? Pies?
-Hau, hau.-powiedziała Darcy.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam Darcy w czoło.
-Od kiedy stałeś się taki dorosły?
-Stałem się, ma ciebie i Darcy.
-Yhm. 
-No tak.
-Dla Darcy.-szepnełam Harremu do ucha-Nigdy ona nie była w takim miejscu. Proszę.
-Sama też tam chcesz iść?-szepnął Harry.
-Tak, a ty nie udawaj też chcesz tam iść.
-Dobra. Darcy, słończe ubierz się i gdziesz pójdziemy.
-A gdzie?-powiedziała Darcy.
-To niespodzianka.-powiedziałam.


Oczami Harrego

-Tatusiu, tatusiu!-powiedziała Darcy podbiegając do mnie.
Kucznełem, a Darcy się do mnie przytuliłam.
-Dziękuje.-powiedziała Darcy całując mnie w policzek.
-Nie dziękuj.-powiedziałem.
-Dziś 5 marca.-powiedziała Susan podchodząc do mnie i Darcy.
-Co to ma to rzeczy?
-Moje urodzinki.
-Twoje skarbie?
-Yhym.
-To już wiesz po co tu przyszliśmy.-powiedziała Susan biorąc Darcy na ręce.
-To dlatego...
-No.



4 godziny póżniej...

Oczami Zayna

-Coś się tak długo, ubierasz?-powiedziałem.
-Spokojnie, już idę.-powiedziała Laura, która była w łazieczę.
-Co o tym sądzisz?
-Wał. Wygładasz. Przępięknie.
-Co cię tak bawi?
-A nic.
-Mówisz?
-Nie tylko, że jesteś niska i żadko widzę cię na obcasach.
-Będę musiała cię to tego przywknąć.






Oczami Agaty

-Aga?-powiedział Louis.
Byliśmy na tarasie widokowym na wieże Ailfa (nie wiem jak się to pisze), widziełiśmy piękną parorame Paryżu, nocą. Lily była pod opieką Julki i Nialla. Byłam tylko ja i Louis.
-Tak?-powiedziałam odwracając się w strone Louisa.
Louis kłęczał na jednej nodze, a w rękach trzymał pudełko, a w tym pudełku...
-Agato Leno Lunatic, czy chcesz zostać moją żoną.
-Tak chcę!-powiedziałam i rzuciłam się Louisowi na szyje. I zaczełam go całować.




Gdziesz w mrocznych uliczkach Paryżu (w trzeciej osobie)...

Stała dziewczyna, wysoka w kapturze. Z ciemności wyłonił się mężczyzna też w kapturze co dziewczyna.
-Jesteś wreście.-powiedziała dziewczyna.
-Dlaczego, każałaś mi przyjechać tu do Francji?-powiedział mężczyzna ściągając kaptur.
Przed nią stał młody mężczyzna gdzies tak w jej wieku (czyli 18), miał czarne włosy siegające do połowy szyi, oczy niby niebieski, niby zielone, gdyby nie czarne włosy, ludzie mylili go z Louisem Tomilsonem. Miał na imię Michał.
-Mich, mówiłam ci wczoraj dlaczego tu jesteśmy.-powiedziała dziewczyna.
-Lottie, wiem, że nie nawidzisz swojej siostry, ale naprawdę musimy do robić?
-Taki jest plan. Który wejdzie w życie dopiero jutro...











Tajemnica... 
...sekret...
...miłość...
...pragnienie...
...zdrada...
...smutek...
...złość...
...nienwiść...
...prawda...




_____________________________________________________________
No to macie ten rodział. Ten ,,niby'' wierszyk, od tego rodział będzie się przedłózał.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz