Śmierć
28 listopada-4 grudnia 2014
Obudziłam się, była szósta rano. Zayn jeszcze spał, nie chciałam go budzić. Obróciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć, na próżno.
-Znowu nie możesz zasnąć?-powiedział Zayn ziewając.
-Tak.-powiedziałam-Znowu, koszmar.
-Ten sam co w wczoraj?
-Tak.
Zayn wymruczał coś pod nosem, a następnie mnie pocałował.
,,Nigdy nie opuszczę tego skarbu. Nigdy''.
-Sus.-powiedziałem.
-Która jest?-powiedziała Susan.
-Ósma. Ja i dzieci chcemy jeść.
-Harry masz rączki. Zrób sobie i dzieciom jedzenie.
-A pomożesz mi?
-Może.
Susan zamknęła oczy i poszła spać.
-Wstawaj śpiochu!-powiedziałem-Albo zawołam Darcy i Luke'a.
-Siedem minut i schodzę.
-Okej
Osiem godzin później...
,,Zanim umrzesz, powiedz tylko trzy słowa...''
Charlotta mierzyła we mnie pistoletem.
-Może tak kilka słów, przed odejściem z tego świata?-powiedziała Charlotta-Dla tego twego kochasia. Hm?
-On ma na imię Harry!-powiedziałam.
Charlotta wskazała mi palcem, że kamera jest włączona i, że nagrywa. Wzięłam wdech.
-Harry jeśli to oglądasz więc, że cię kocham i jak mnie nie będzie nie zrujnuj sobie życia. Żyj normalnie, jakby ja nigdy nie miała znaczenia w twoim życiu.
-Skończyłaś?
-Tak.
Lottie wyłączyła kamerę.
-No dawaj! Strzelaj! Miejmy to za sobą!
Lottie pociągnęła za spust. Czułam ból w klatce piersiowej, jak krew ze mnie wypływa, jak ciało moje opada na ziemie, jak powieki stają się ciężkie i nagle zapada wieczna ciemność...
,,Smak gorącej czekolady tego dnia stał się napojem łez...''
Byłem sam w domu. Darcy i Luke byli u moje mamy i u mojego ojczyma, a Susan gdzieś wyszła. Siedziałem w salonie na kanapie popijając sobie gorącą czekoladę, kiedy zadzwonił telefon. Zastanawiałem się kto to, więc odebrałem.
-Halo?-powiedziałem.
-Harry, włącz telewizje na kanał 16!-krzyknął Louis do słuchawki-To bardzo ważne!
-Okey...-powiedziałem i rozłączyłem się.
Włączyłem telewizor i przełączyłem na kanał szesnasty. Leciały wiadomości.
-Z więzienie uciekła niejaka Charlotta Peace.-mówiła redaktorka-Policji udało się ją odnaleźć po godzinie i znaleziono ciało martwej kobiety, którą Charlotta musiała zabić siedem minut temu. Nie żyjącom kobietom jest Susan Peace.
Wypuściłem z rąk kubek, wyłączyłem telewizor i pobiegłem do łazienki. Tam się zamknąłem. W kosmetyce Susan znajdowało się opakowanie żyletek, wyciągnąłem je i odpakowałem. Żyletką zrobiłem na ręce linę. A krew spływała z mojej lewej ręki. ,,Harry przestań się ciąć!'', po głowie chodziła mi moja i Susan kłótnia z dwóch miesięcy temu, na temat tego, że się ciąłem. ,,Czuje się o wiele lepiej kiedy się tnem!'' ,,A mi tym łamiesz serce!'' Po policku spływała mi samotna łza. Och Susan. Dlaczego to musiało przytrafić się to tobie? Dlaczego?!
Tydzień później...
Dębową trumnę w której leżało ciało Susan, została zasypana.
Wszyscy płakali. Pochodzili nie którzy do mnie i mi współczuli i rodzicom Susan.-A gdzie jest teraz mamusia?-powiedziała Darcy.
-Tam wysoko, siedzi na chmurce i patrzy na nas.
_______________________________________________________________
Rozdział pierwszy, części trzeciej.
Taki smutny, że nawet ja płacze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz