niedziela, 3 listopada 2013

Serce #12

To nic kiedy płyną łzy
7 marca 2014
Oczami Laury

 Gdyby nie szła zemną Zuza, zalywałam bym się łzami. 
-Laura dasz rade.-powiedziała Zuza-On będzie załował, że stracił taką dziewczyne jak ty.
Uśmiechnełam się.
-Zuza gdyby nie poszłaś zamną to chyba bym popełniła samobójstwo.
-Mówią mi, że to przez zemnie ludzie chcą popełnić samobójstwo.
-A ja będę inna.
-Ta-a.
-Co sądzisz o moim ombre?
-Ładnie ci w niebieskim.
-Dzięki. A kiedy ty wróciłaś to swojego naturalnego koloru?
-Jak byliśmy w Brazyli, to wtedy.
-Aha.
***
-Dzień dobry.-powiedziała Zuza-Chciałam zrobic sobie tatuaż.
-Dobrze. Zaraz zawołam panie.-powiedział mężczyzna cały w tatuażach.
Usiadłyśmy na sofie w poczekalini.
-Im więcej tatuaży tym większe użależnie?-powiedziałam.
-Tak. Harry ma 48 tatuaży.-powiedziała Zuza.
-Najlepszy i tak jest Niall. 
-Zero tatuaży.
-Która z pięknych pań to Susan Peace?-powiedział młody mężczyzna podchodząc do nas.
Chłopak, miał brązowe włosy, piwne oczy i wyróżniał się w tym miejscu, miał tylko jeden tatuaż, na dłoni.
-To ja.-powiedziała Zuza.


Oczami Zuzy

Trochę to dziwne uczucie, kiedy Laura stoi za twoimi plecami, kiedy ja robię sobie pierwszy w życiu tatuaż. Nagdarstek boli, a raczej pali. Ale dam radę.
-No i koniec.-powiedział tatuażysta.
-Dziękuje.-powiedziłam.
-Jestem Leo.
-Miło.


***
-Co cię tak długo nie było?-powiedział Harry kiedy zamkenłam drzwi.
-Musiałam coś załatwić.-powiedziałam.
-Ta-a.-powiedział Harry-Darcy.
-Tak tatusiu?-powiedziała Darcy.
-Czy byś mogła pójść do swojego pokojiku, muszę porozmawiąc z twoją mamą na osobności.
Darcy wstała z podłogi i poszła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
-Gadaj.-powiedział Harry.
-Co?
-Gdzie byłaś i dlaczego cię długo nie było.
-Co to przesłuchanie?!
-Nie. Tylko pytam.
-Nie lubie tego, kiedy mnie się pytasz. Mam osiemnaście lat! Nie potrzebuje już niańki!
-Sus, powiedz mi, proszę.
-Ale...
-Ciii.-powiedział Harry kładąc palec na moich wargach, a drugą ręką złapał mnie za nadgarstek, który mnie strasznie bolał.
-Ał.
-Jeszcze nic nie zrobiłem.
-Ręka.
-Co ręka?
-Nadgarstek mnie boli.
Harry puścił mój nadgarstek i podciągnął rękaw mojej bluzki.
-Zrobiłaś sobie tatuaż?
-Tak.
-Sus.
-Nie rób mi kazań!
-Skąd wiesz, że to chciałem zrobić?
-Znam cię bardzo dobrze!
-Susan, uspokój się.
-Nie!
-SUS! 
-Nie.
-Dlaczego wybrałem właśnie ciebie? Dlaczego nie innej? 
-Harry...
-Nie, nic nie mów.
Dlaczego musimy się kłócić? Dlaczego jedno z nas zalewa się łzami? Dlaczego tak jest? Podeszłam do Harrego i wtuliłam się w jego plecy.
-Przepraszam.-powiedziałam-Kocham cię. 
-I co to zmieni?
-Harry...
Harry odwrócił się i staliśmy twarzą w twarz.
-Nie lubię twoich łez.
-Tak jak ja nie lubię się z tobą kłócić.
-Pocałuj mnie.
-Co proszę?
-Pocałuj.
-Nie.
-Pocałuj.
-Nie.
Przyciągnełam Harrego i zaczełam go całować. Czułam jak on się od demnie odsuwa, pogłębiłam pocałunek. On nadal się wyrywał, ale ja nie dawłam za wygranę, tak jak kiedyś robił to on. 
-Sus...
Patrzyłam mu prosto w oczy, odsunął mnie od siebie.
-Zaczynasz być coraz bardziej uwodzicelska.
-Uważasz tak?
-Oczywiście. 
Uśmiechnęłam się, a Harry odwzajemnił mój uśmiech.
-Za bardzo sobie pozwalasz, piękna.
-To twoja wina, to ty mi pozwalasz sobie pozwalać.
-Mrał. Piękna dama, sama się o to prosi. 
Harry zaczął mnie całować.


Oczami Agaty

-Co?-powiedziałam równocześnie z Louisem.
Laura siedziała u nas i pokazała mi i Louisowi, gazetę.
-Jak on może?-powiedział Louis.
-Zdradzić cię!-powiedziałam.
-Jesteś taka piękna.-powiedział Louis.
-Przepraszam, czy ja się nie przeszłyśałam?
-A co nie jest ładna?
-Jest, jest.
***
-Louis.
-Tak, kochanie?
-Nie mogę znaleźdż Lily. Wiesz gdzie ona jest?
-Jak tu weszłam, to ona wyszła.-powiedziała Laura.
-Co?



Oczami Lily

Zgubiłam się. Ja chcę do mamy i taty! Zaczełam płakać, jak to u małych dzieci bywa.
-Lily.-uszłyszałam głos wujka Harrego.
-Wujek?-powiedziałam.
Wujek Harry podszedł do mnie i usiadł na podłodze.
-Maleństwo, co ty tu robisz?
-Harry.-uszłyszałam głos cioci Zuzy-Aga przed chwilą do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Lily zniknęła.
-Już ją znalazłem.-powiedział wujek Harry biorąc mnie na ręce-Pójdę ją zanieść do Agaty i Louisa.



Oczami Harrego

-I co?-powiedziała Susan wychodząc z pokoju Darcy.
-Lily wróciła cała i zdrowa do swoich rodziców.
-Aha, to świetnie. 
Podeszłem do Susan i objąłem ją w pasie.
-Gdyby  nie ja, nigdy by jej nie zobaczyli.
-Mamusiu!-powiedziła Darcy podbiegając do mnie i Susan.
-Tak skarbie?-powiedziała Susan.
-Właśnie skończyłam.
-Co skończyłaś?-powiedziałem.
-Lalką ślub.-powiedziała Darcy.
Susan zaczeła się głośno śmiać.
-Czy mogę wiedzieć o co chodzi?
-Co nie rozumiesz?-powiedziała Susan-Zrobiła lalką ślub. Mojej lalce i twojej.
-Aha.
-Tak, jako lalki już jesteśmy małżeństwem.
-Nie.
-Tak.
-Nie wierzę.
-Wybacz, ale Darcy to miesznka wybuchowa. 
-Jeeeeeeeeeeeeej!-powiedziała Darcy.
***
-A ona tak poprostu zrobiła ślub lalką?
-Tak, Harry.
-Naprawdę mamy dziwną córke.
-Połowa ciebie i połowa mnie. Więc sie dziwisz?
-Trochę.
Susan przewróciła oczami.
-Tylko nie to.
-Co masz na myśli?
-Nie lubię jak ty przewraczasza oczami.
-Harry, skarbie. Czy są jakieś rzeczy we mnie które lubisz?
-Tak są takie.
-A jakie?
-Lubię twój uśmiech, to jak na mnie patrzysz, to jak się mi wyrywasz i jak szepczesz mi do ucha.
-Naprawdę?
-A czy ja kiedyś cię okłamałem?
-No wiesz...
-Mogę zobaczyć jeszcze raz twój tatuaż?
-Możesz.
Susan wyciągneła ręke w moją strone. Tatuaż składał się z ptaków. Które pięknie zgrawyały się z urodą Susan.
-Piękny.-powiedziałem.
-Tak sądzisz?
-Jasne.
Susan się uśmiechneła, ja pocałowałem ją w usta.


















Tajemnica...
...sekret...
...miłość...
...pragnienie...
...zdrada...
...smutek...
...złość...
...nienawiść...
...prawda...
...ból...
...łzy...
...uwodzicelskość...



____________________________________________________________________
Dwunasty. Trutrtu!
















1 komentarz: