Uprowadzenie
24 grudnia 2012 roku
Zuza
Jest to pierwsza Wigilia u mnie w domu! Świetnie. Trzeba zacząć się ubierać. To znaczy...Przebrać się w ciuchy na Wigilie.
-Ej, księżniczko.-uszłyszałam głos mojego starszego brata za drzwiami.
-Co chcesz?-powiedziałam.
-Ubieraj się szybciej! Po już goście przychodzą!
-Okey!
Agata
Spędzałam z rodzicami inaczej święta niż inni. Może jestem nie wierząca, ale mogę inaczej przecież obchodzić święta. Najpierw jemy kolację, następnie odpakujemy prezenty i na sam koniec oglądamy wspólnie jakiś film. Nawet. Święta które obchodzę są całkiem fajne.
Serce
24 grudnia 2013 roku
Louis
Dasz sobie radę Louis. Zobaczysz swoją dziewczyne i swoją córkę. Przecież nie będzie tak źle. Złapałem klamke od drzwi, do pokoju w którym leżała Agata i moja mała córka. Złapałem kilka głośnych wdechów i weszłem do środka. Agata kiedy mnie zobaczyła uśmiechneła się do mnie. Odwzajemniłem uśmiechem, jej uśmiech i usiadłem na krześle obok łóżka w którym leżała moja dziewczyna.
-Ma oczy po tobie.-powiedziała Agata.
Dopiero teraz zauważyłem, że Agata trzyma na rękach małe dzieczko. Lily...
-Jest piękna.-powiedziałem-Po tobie.
-Po nasz obojgu, jest piękna.
Harry
-Na serio chcesz, żebym był na świętach w twoim domu?-powiedziałem.
-Tak.-powiedziała Zuza.
-To zły pomysł...
-Dlaczego?
-Bo twój starszy brat mnie nie lubi.
-To, że on cię nie lubi nie znaczy, że nie możesz być na Wigili!
-Ale to jest zły pomysł!
-Harry, ja nie chcę się z tobą urzerać w święta. Albo idziesz albo wraczasz pierwszym lepszym samolotem do Anglii. Wybieraj.
-Dobra. Zostanę.
Z torby Susan wystawał pluszowy miś.
-Co ty masz w tej torbie?
-Pluszowego misia.
-A po co ci?
-Wydałam na tego misia 50 złoty, dla chorych dzieci. Akcja charetatywna dla dzieci chorych. Już czajiś?
-Tak.
Ever Ever After
24 grudnia 2014 roku
Cinderella
-Tony, przestań ganiać psa!-powiedziałam.
-Niech sobie gania.-powiedziała Clara.
-A co jeśli psies zrobi mu krzywdę?
-Nic mu się nie stanie. Łatka ma już siedem lat, jest już starym psem i nic nie zrobi dziecku.
-Trzymam cię za słowo.
Poczułam, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Był to Liam.
-Skarbie, uspokój się.-powiedział Liam-Jesteś za bardzo spięta.
-Też był byś kiedy musisz pilnować dwu latka.
Liam pocałował mnie w policzek.
-Nie marudz. Przecież dajesz sobie radę.
-No tak.
-Masz przecież mnie i Liama.-powiedziała Clara-Obiecaliśmy ci, że pomożemy w opiece nad Tonim.
Agata
-Boje się, że Lily może się oparzyć.-powiedziałam.
-Są jej roczek.-powiedział Louis-Spokojnie.
-Mów jak chcesz. ALe ty jej nie nosiłeś w brzuchu przez 9 miesiecy.
Louis zaczął się śmiać i następnie pocałował mnie w policzek.
-Już i tak tort jest prawie bez masy.-powiedział Louis.
-Ej! Wy głodomory!
-Lily była pierwsza!
-A ty szłeś w przykład córki?!
-Tak.
Zaczęłam się śmiać.
Harry
Susan w wczoraj wróciła do domu. Cały dzisiejszy dzień siedziała przy jakiś trzech papierach. Nawet w aucie.
-Wigilia u moich rodziców?-powiedziała Susan-Rok temu nie chciałeś do nich iść.
-Tak.-powiedziałem-Ale chcę żeby, też zobaczyli Harriet i Louisa.
-Pada śnieg, pada śnieg. Dzwonią dzwonki sań.-śpiewał w kółko Darcy.
-Dziwie się dzieciom, że wytrzumują przy Darcy.-powiedziała Susan.
-Ona im codziennie coś śpiewa.
-Po rodzicach to ma.
-No jasne, że po nas!
-Tak.
-Susan, mogę cię o coś zapytać?
-Tak możesz.
-Te kartki co cały czas trzymasz...
-Akty urodzienia, to znaczy kopię.
-Dawałem ci dwie, a widzę trzy.
-Po jedno jest akt urodzenia Darcy.
-A skąd je masz?
-Mam. Po poprosiłam niecałe pięc lat temu, o kopie.
_________________________________________________________________
Wesołych Świąt!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz