S.O.S
3 stycznia 2015
~Laura~
Zayn poszedł do kuchni, zrobić herbaty. Zauważyłam jakiś cień obok kominka, gdy nagle zobaczyłam kobietę, która celowała we mnie pistoletem! Krzyknęłam.
-Uspokój się!-syknęła kobieta z pistoletem.
-Co się stało?!-usłyszałam głos Zayn'a z kuchni.
-Powiedz mu, że nic.-powiedziała nieznajoma.
-Nic, nic.-powiedziałam.
-Jesteś pewna?-powiedział Zayn z kuchni.
-Tak, tak!
-No, to mamy chwile spokoju, żeby porozmawiać.-powiedziała nieznajoma-Jestem Yui Ayano. A ty jesteś pewnie Laura Dawson.
-Malik. Laura Malik.
-Bez znaczenia!
Bałam się, że Zayn zaraz wyjdzie z kuchni i Yui coś mu zrobi. Yui zrzuciła cztery zdjęcia jakiś mężczyzna, na ławę.
-Wiesz coś o nich?-powiedziała Yui.
Spojrzałam na cztery zdjęcia, mężczyźni zdawali się mi znajomi, a najbardziej jeden z nich, był dla mnie bardzo znajomy.
-Trochę ich kojarzę...-powiedziałam.
-Hm...-powiedziała Yui-To inaczej. Ci blondyni to Sebastian i Filip, dwóch następnych mężczyzn to Jasiek i Maciek. Kojarzysz?
-Znam tylko jednego.
-Którego/
-Sebastian. A tych trzech tylko przez mgłę.
-Aha. Wiesz, może gdzie on mieszka?
-Wy...
-Ani kroku, kochasiu!-powiedziała Yui do Zayn'a.
-Nie zrób mu krzywdy!-powiedziałam.
-Jeśli nie zrobi kroku w przód. To nic mu nie zrobię. Tak więc kontynuuj.
-Mieszka w Polsce.
-Dzięki. Na razie tyle mi wystarczy.-powiedziała Yui i przyciśneła za spust od pistoletu i kula trafiła Zayn'a w klatkę piersiową.
-Zayn!-krzyknęłam podbiegając do Zayn'a.
Yui już nie było. Zayn jęczał z bólu.
-Zadzwonię bo karetkę.-powiedziałam.
Zayn tylko przytaknął. Pobiegłam po telefon i zadzwoniłam na pogotowie.
-Uspokój się!-syknęła kobieta z pistoletem.
-Co się stało?!-usłyszałam głos Zayn'a z kuchni.
-Powiedz mu, że nic.-powiedziała nieznajoma.
-Nic, nic.-powiedziałam.
-Jesteś pewna?-powiedział Zayn z kuchni.
-Tak, tak!
-No, to mamy chwile spokoju, żeby porozmawiać.-powiedziała nieznajoma-Jestem Yui Ayano. A ty jesteś pewnie Laura Dawson.
-Malik. Laura Malik.
-Bez znaczenia!
Bałam się, że Zayn zaraz wyjdzie z kuchni i Yui coś mu zrobi. Yui zrzuciła cztery zdjęcia jakiś mężczyzna, na ławę.
-Wiesz coś o nich?-powiedziała Yui.
Spojrzałam na cztery zdjęcia, mężczyźni zdawali się mi znajomi, a najbardziej jeden z nich, był dla mnie bardzo znajomy.
-Trochę ich kojarzę...-powiedziałam.
-Hm...-powiedziała Yui-To inaczej. Ci blondyni to Sebastian i Filip, dwóch następnych mężczyzn to Jasiek i Maciek. Kojarzysz?
-Znam tylko jednego.
-Którego/
-Sebastian. A tych trzech tylko przez mgłę.
-Aha. Wiesz, może gdzie on mieszka?
-Wy...
-Ani kroku, kochasiu!-powiedziała Yui do Zayn'a.
-Nie zrób mu krzywdy!-powiedziałam.
-Jeśli nie zrobi kroku w przód. To nic mu nie zrobię. Tak więc kontynuuj.
-Mieszka w Polsce.
-Dzięki. Na razie tyle mi wystarczy.-powiedziała Yui i przyciśneła za spust od pistoletu i kula trafiła Zayn'a w klatkę piersiową.
-Zayn!-krzyknęłam podbiegając do Zayn'a.
Yui już nie było. Zayn jęczał z bólu.
-Zadzwonię bo karetkę.-powiedziałam.
Zayn tylko przytaknął. Pobiegłam po telefon i zadzwoniłam na pogotowie.
~Susan~
-Harry...-powiedziałam.
-Um...co?-powiedział Harry.
-Możesz zostawić moją szyje w spokoju?
-Może...nie!
-Harold...
-Cii...-powiedział Hazza kładąc palec na moje wargi.
Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój uśmiech i zaczął powili się do mnie zbliżać, kiedy zaczął mnie całować w usta. Usłyszałam bicie brawo. Harry odsunął się od demnie.
-Zaraz zwmiotuje prze was, głebęczki.-powiedziała azjatyczka celując pistoletem w Harry'ego.
-Yui.-powiedziałam.
-Znnacie ssię?-powiedział Harry ze strachem.
-Tak, znamy się.-powiedziała Yui.
-Czego chcesz?-powiedziałam.
-A potrzebuje kilku informacji o czterech mężczyznach.-powiedziała Yui rzucając na stół cztery zdjęcia.
Nie.
-Znasz ich. Prawda?-powiedziała Ayano.(czyli Yui)
-Nie.-skłamałam.
-Kłamiesz! Wraz z nimi należysz do Drużyny ,,U''!
-Skąd wiesz o drużynie?
-Mam swoje źródła.
_________________________
2/3
Miłego czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz