sobota, 30 listopada 2013

Rozdział Specialny: Andrzejki

(Zanim zacznę pisać, to tak. Rozdziały specjalne, będą pojawiały się w święta, oraz w urodzinach bohaterów opowiadania. Rozdział jest podzielony na trzy części [trzy części, trzy krótkie opowiadania], tak więc zaczynajmy!)


Uprowadzenie
30 listopada 2013 roku

Zuza

Siedziałam w moim pokoju na łóżku przykryta kocem, miałam włączony laptop. Przeglądałam facebook'a, od mojej i Harrego kłótni minął prawie tydzień, trochę tęskniłam za nim, ale jakoś musiałam dać sobie radę bez niego. Nagle do mojego pokoju wszedł mój brat Adrian.
-Co chcesz?-powiedziałam.
-Stara dobra zabawa.-powiedział Adrian i pokazał mi dwa papierowe serca i jedną szpilkę.
-Przebijanie serce.
-Coś za bardzo się nie cieszysz.
-To, że jak przebiję, to wyjdzie mi imię którego nie chce słyszeć.
-Okey. Jak coś jestem u siebie.
Adrian wyszedł z mojego pokoju. Kiedy na laptopie  wyświetliło mi się, że ktoś chce  rozmawiać ze mną przez Skype, był to Harry. Wciśnełam ,,Nie odbieraj'' i wyłączyłam laptopa.


Laura

Zayn zrzucił hasło: ,,Robimy andrzejki!''. Wszyscy się zgodzili. Robiłam ostatnie poprawki mojego makijażu i fryzury i ubrałam się w http://www.cogdziezaile.pl/obrazki/andrzejki_2010_4.jpg . I zeszłam na dół. W salonie leciała muzyka, na kanapie siedziała Agata i Julka. Przy radiu stał Zayn wraz Louisem,
Niallem i Liamem. Harry stał samotnie w kącie. Najwidoczniej nie umie się pozbierać po kłótni z Zuzą. Nagle podszedł do  mnie Zayn i poprosił mnie do tańca.


Harry

Wszyscy świetnie się bawili, oprócz mnie. Stałem w kącie, z nikim nie rozmawiałem. Myślałem tylko o Sus, wogóle nie chciała ze mną pisać, ani też rozmawiać przez telefon i skype. Prawdę powiedziawszy to ją zraniłem, ale teraz bardzo, ale to bardzo chciałbym ją przeprosić, gdyby tu była. 


Zayn

Uszłyszałem dzwonek do drzwi. Kto to może być? Przeprosiłem Laurę, że muszę otworzyć drzwi. Poszłem do przedpokoju, otworzyłem drzwi.
-Proszę, proszę. Kogo tu zawiało?-powiedziałem.
-Kuzynie, nie gadaj, tylko nasz wpuść. Tyłek mi zamarza.
-To ci zamarznie nic ci się przecież nie stanie.
-Zuza. Harry za tobą tęskni.-powiedziałem.
-To niech sobię za nią tęskni, zranił ją.
-Adrian.
-Zuza, cicho. Jestem twoim starszym bratem, jak coś moję walnąc tą zdradziecko małpe.



Serce-Ever Ever After
30 listopada 2014 roku

Susan

Trochę to śmieszne. Bo niby nieżyję od dwóch dni, a tak na prawdę chodzę po mieście w przebraniu. Czarne perułka robiąca za moje włosy, kasztanowe soczewki za moje oczy i okulary.
 Szwędałam się po mieście, pragnąć znów być w przytulnym domku, ale to było niemożliwe. Pomieszkiwałam u Agaty i Louisa, tylko po to, żeby mieć gdzie spać i co jeść.



Harry

Dwa dni, a Susan już nie ma z nami. Siedziałem na kanapie w salonie, obok mnie siedziała moja czteroletnia córka Darcy, Luke musiałęm oddać Cleo, nie mogłem bym zająć się dwójką dzieci po śmierci Susan, psa też oddałem mojej kuzynce Emmie. Więc została mi tylko Darcy. Źle się czułem, moje powieki zaczeły być coraz cięższe.
-Tatusiu?-uszłyszałem głos Darcy.
Odrazu otworzyłem oczy, Darcy patrzyła na mnie.
-Tak słońce?-powiedziałem.
-Wsystko doble tatusiu?
-Wszystko w porządku, moje maleństwo.
Darcy przytuliła się do mnie.




Laura

Mięsiaczka mi się spóźnia, ale jak to. Pożyczyłam raz od Agaty jedną paczkę testów ciążowych, dobra będę szczera, Agata sama rozdawała. Tylko dlatego żeby byśmy były przygotowanie. Czyli ja, Julka i Zuza. Więc z takiej ciekawości zrobiłam test ciążowy. Po dwóch minutach, spojrzałam na test ciążowy i były dwie kreski, to oznaczało, że jestem w ciąży. No świetnie. Tego mi brakowało. Najpierw Agata, potem Julka, a teraz ja.




________________________________
Pierwszy specialny rozdział!



piątek, 29 listopada 2013

Ever Ever After #4


Chwilowe rozstanie,prawda i dziecko
9-10 grudnia 2014

~Harry~
-No świetnie!-powiedziała Susan-Musiałam wypapłać!
-Córeczko, nie obwiniaj się za to.-powiedziała pani Peace-To nie twoja wina.
-A właśnie to moja wina! Jak bym mogła cofnąć czas.
-Córko, nic by to nie dało.-powiedział pan Peace-Pójdz w raz z Harrym, w jakieś pustę miejsce i porozmawiajcie na osobności.
-A co z Darcy?
-Zajmiemy się ją.-powiedziała pani Peace.
Podstawiłem Darcy na ziemię.
-Zostań z dziadkami.-szepnęłem jej do ucha-Ja z mamą musimy porozmawiać.
***
Susan zaprowadziła mnie na dwór. Puściła moją dłoń.
-Tak więc…-powiedziałem.
-Hazza, moja babcia pewnie już dowiedziała się o tobię.-powiedziała Zuza.
-I?
-Musimy się rozstać.
-Co?
-Niestety tak. To dla naszego dobra.
-A co z Darcy?
-Ty się nią zajmiesz.
-Nie chcę cię kolejny raz tracić.
-Hazza.-szepnęła Susan mi do ucha-Mięsiąc.
-Nie wytrzymam bez ciebie.
-Trzy lata jakoś wytrzymałeś.
-Tak. Ale teraz nie mogę cię puścić.
-Będziesz miał Darcy.
-Może będę ją miał, ale i tak nie pozwolę ci odejść.
-Harry, tylko mięsiąc.
-Dla mnie to sto lat.
-Za nim się obejrzysz, znowu będziemy parą.
-Jesteś pewna?
-Jestem pewna.
-Ale zanim rozstaniemy się na mięsiąc, czy mogę zostać pożegnalnego całusa?
-Tak.
Przybliżyłem się do Susan i pocałowałem ją.  Całowałem ją namiętnie, był to nas ostatni pocałunek.

Dzień później…

-Kiedy mama wróci?-powiedziała Darcy.
-Za niedługo.
-Będę się nudziła bez mamy.
-Hej, przecież masz jeszcze mnie.
-Tak. Ale mama była przy mnie zawsze.
-Masz rację. I jak na czterolatkę jesteś mądra.
Darcy uśmiechnęła się.
-A wiesz co?-powiedziałem-A może wybierzemy się do parku.
-Nie wiem.
-Przypominasz mi swoją matkę, kiedy miała czternaście lat.
-Miło.
Uśmiechnełem się. Darcy było to maleństwo i cząstka Sus.

~Susan~
-To co będzie na naszej nowej przyszłej płycie?-powiedziała Cleo.
-Może najpierw nakręćmy teledysk do ,,FarmBoy’’?-powiedziała Elena.
-Tak, ale ja chcę już nową płytę!
Byłyśmy w moim pokoju, Emma siedziała na biurku, Elena na krześle, Cleo na podłodze, a ja siedziała na moim łóżku. W ogóle nie zwracałam uwagi o czym gadają dziewczyny. Była zajęta wklejaniu zdjęć do albumu.  Harry dużą część zdjęć dał mi w wczoraj.  Przeklajałam wiele zdjęć w swoim życiu, więc to dla mnie pestka.  Moim ulubionym zdjęciem było zdjęcie Darcy, miała prawie rok, trzymała taki stary apart i uśmiechała się.  Moja uwagę zwróciło zdjęcie w pół pogięte.  Wziełam je i odgięłam.  Zdjęciu był Harry i Darcy. Tylko nie wyglądali tak jak teraz.  Darcy na zdjęciu miała rok, a on miał siedemnaście lat. Przecież to niemożliwe. Harry mówił mi, że nigdy nie poznał Darcy. Odwróciłam zdjęcie, na tylnej stronie była przyklejona kartka, odklejłam ją i otworzyłam. Pisałao na niej:

Susan, jeśli to czytaś to znalazłaś to zdjęcie.

Nie chciałem ci mówić, że już raz widziałem Darcy.

Tak, wiedziałem o Darcy nie całe trzy lata.

Jak wróciliśmy z Stanów Zjednoczonych, mieliśmy tydzień wolnego, więc przyjechałem do domu.

W domu była tylko moja siostra, poszedłem na góre i uszłyszałem za drzwiami płacz dziecka, otworzyłem drzwi i weszłam do środka.

Mała czarnowłosa dziewczynka siedziała na podłodze, podeszłem do niej i wziełem ją na ręce, chciałem ją uspokoić. 

Dziewczynak mówiła cały czas: ,,Ja chcę do mamy!’’.

Kiedy się uspokoiła, przyjrzałem się jej bardziej, miała oczy zielone, kolor włosów kruczoczarne, do tego były kręcone.

I wtedy zauważyłe, że jest do Ciebie podobna i do mnie też.

Położyłem małą dziewczynkę na ziemie i usiadłęm obok niej.

Spytałem się jak ma na imię, nie chciała mi powiedzieć.

Więc zaczełem się zastanawiać jak ma na imię.

I wtedy spojrzałem na ścianę na której pisało imię: ,,Darcy’’.

Miałe coś jeszcze powiedzieć, kiedy uszłyszałem głos mojej mamy z dołu.

Wyszłem z pokoju, spojrzałem ostatni raz na małą dziewczynkę i zamknęłem drzwi.

Jeśli chcesz wiedzieć, to spytałem się mojej mamy, co to za mała dziewczynka jest zamknięta sama w pokoju.

Mama nie chciała mi powiedzieć, nalegałem ją żeby mi powiedziała.

Kiedy zaczęłem myśleć, że te prośby są na próżno, moja mama odparła: ,,To twoja i Susan córka.’’

Po głowie latały mi różne myśli.

Moja córka?

To dlatego była trak do mnie i do Susan podobna?

Dlatego Susan ze mną zerwała?

Spytałem mamę, dlaczego Ty nie powiedziałaś mi o Darcy, moja mama powiedziała, że nie chciała niszczyć moich marzeń.

Powiem Ci,tak. Kiedy mama powiedział mi, że zawiązła Darcy do siercinca.

Przeszłem szok.

Chciałęm się ją opiekować, ale mama mówiła, że nie miał bym czasu na opiekowanie się Darcy, a swoją karierą.

Więc się poddałem.

I próbowałem o Tobie i Darcy zapomnieć.



Harry


Znał już Darcy? Dlaczego nic nie mówił?  Może nie chciał? Nie wiem.
-Halo ziemia do Susan.-powiedziała Cleo machając ręką nad moją twarzą.
-Tak?-powiedziałam.
-Pytałam się co na temat naszych ubrań.
-Eee…ten…będą jutro.
-Wspaniale!-powiedziała Emma.
-Ta-a.-powiedziałam i wróciłam do przyklejania zdjęć.




~Cinderella~
-Wybierasz się na randkę z facetem którego prawie nie znasz?-powiedziała Clara.
-Wiem, że ma na imię Jackson, studiuje prawo.-powiedziałam.
-Dobra,dobra. Tylko musisz się jakoś ubrać. O! Już wiem!
Clara wybiegła z mojego pokoju, ja tylko przewróciłam oczami. Kiedy ona wróciła i w ręce trzymała ciuchy.
-Ubierz to.-powiedziała Clara-Uszyłam tą bluzkę w tam tym tygodniu, kiedy dowiedziałam się, że do mnie przyjeżdżasz. Więc  ją uszyłam i poszłam na zakupy i kupiłam buty i spodnie. Podoba się?
-Tak. Dzięki.
-Nie ma za co.
-A teraz wyjdz muszę się przebrać!
Nie było do w moim stylu.
-Nie.-powiedziałam sama do siebie i ściągnęłam z siebie te ciuchy.
Ubrałam na siebie czarną z długim rękawkiem bluzkę, czarne rajtuzy, na do krótkie jeansowe spodnie i ubrałam czerwone conversy. No teraz idealnie.
Może Clara trochę się ze smuci, że nie ubrałam jej ciuchów. Ale to nie mój styl. Wzięłam moją torebkę i wyszłam z pokoju.
-Wiedziałam, że nie ubierzesz moich ciuchów, jakie ci przygotowałam.-powiedziała Clara, kiedy weszłam do jadalni.
-Nie mój styl.-powiedziałam-Sorry.
-Nic się nie stało.
Uszłyszałam dzwonienie domofonu. To pewnie Jackson.
-Pójdę i otworzę.-powiedziała Clara.
-Okey…
Clara poszła otworzyć drzwi, była sama w jadalni. Denerwowałam się troszeczkę.  Nagle weszła do jadalni Clara.
-Jesteś pewna, że on ma na imię Jackson?-szepnęła mi do ucha Clara.
-Tak.-szepnęłam-A co?
-Bo wygląda jak Liam Payne.
-Ekhm.-uszłyszałam.
Ja i Clara odwróciłyśmy się i przed nami stał Jackson, który dla Clary był Liamem Paynem. Ale nie był.
-Will, może zapoznasz mnie z swoją przyjaciółką?-powiedział Jackson.
-Tak.-powiedziałam-Jackson to jest Clara.
-Miło mi cię poznać, Claro.
-Nawzajem.-powiedziała Clara.
-To idziemy?-powiedziałam.
-Tak jasne.-powiedział Jackson.
Załapłam Jacksona za ramię i wyszliśmy.


~Agata~

Brałam kąpiel w wannie.  Wyszłam z niej, wytarłam się ręcznikiem, nałożyłam na siebie szafrok. Miałam już wychodzić, kiedy nagle zrobiło mi się niedobrze. Szybko podeszłam do kibelka, otworzyłam go i zwymiotowałam.
-Wszystko dobrze skarbie?-powiedział za drzwiami Louis.
-Wszystko dobrze!.-powiedziałam.
Siedziałam na dywanie w łazience.  Na padła mnie głupia myśl. Pod umywalką stała moja kosmetyczka, wziełam ją i otworzyłam ją. Szukałam rzeczy, która prawie od roku w niej jest.  Wreście znalazłam to co szukałam test ciążowy. Pomyślałam o tym teście, kiedy skończyłam wymiotować. Tak na wszelki wypadek, żeby wiedzieć czy to tylko zatrucie czy też nie. (Nie będę pisać jak robiła ona test ciążowy, więc przewiniemy trochę).
-Kurde.-powiedziałam.
-Co się stało?-powiedział Louis wchodząc do łazienki.
Pokazałam mu mój test ciążowy.
-Yyy?-powiedział Louis-Co masz na myśli?
-Dwie kreski!-powiedziałam-Będziemy mieć kolejne dziecko!
-To chyba cudownie?
-Właśnie, że nie!
-Agi, skarbie. Sama chciałaś tego tam tego tygodnia.
-Ale nie myślałam, że znów zajdę w ciąże!
-Uspokój się.  Damy radę.  Jak z Lily nam się udało, to z następnym dzieckiem też się uda.
-Jesteś pewien?
-Jestem pewien.
Uśmiechnęłam się, a Louis pocałował mnie w czoło.
-Idź się ubierz.-powiedział Louis-Zaraz kolacja.




~Cinderella~
Właśnie wyszliśmy z kolacji, było uroczo.  Jackson zaprowadził mnie do parku i spacerowaliśmy. Kiedy naglę on złapał mnie za ręke.  Spojrzałam na niego, a on patrzył na mnie. Nasze oczy się spotkały. Nawet nie wiem kiedy się zatrzymaliśmy,  wpatrywałam się w jego ciemnobrązowe oczy.  Nie mogłam przestać potrzeć na jego oczy.
-Cinderella.-powiedział Jackson.
Moję imię w jego ustach brzmi tak słodko.
-Tak?-powiedziałam.
-Pewnie jak ci to powiem, to nie będziesz chciała mnie znać.-powiedział Jackson.
-Dlaczego?-powiedziałam-Powiedz.
-Nie powinnienyme mówić tego na pierwszej randce, ale.
-Mów.
-Naprawdę nie nazywam się Jackson, tylko Liam.
-To ma być żart?
-Nie to nie jest żart. Nie zauważyłas jak zachowowała się twoja przyjaciółka jak weszłam do mieszkania?
Clara zachowywała się dziwnie…Ale ona już taka jest. Nie!
-Chcesz powiedzieć, że jesteś Liamem Paynem , tym z One Direction?
-Tak. Ale Will, ja cię kocham.
-Ja muszę to przemyśleć.
-Okey.
-Może jutro dam ci odpowieć. Zgoda?
-Zgoda.
***
Jak wróciłam do domu, ściągłam buty, nie zwróciłam uwagi na Clarę i zamknęłam się w moim pokoju.  Jackson który naprawdę był Liamem. Kochał mnie, ale czy ja od czuwam to samo do niego?  Jest on najbardziej znanym mężczyzną na świecie i zakochuje się w dziewczynie która nie przepada za zespołem w którym śpiewa.  To jest takie trudne! Uszłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-powiedziałam.
Drzwi otworzyły się i do środka weszła Clara.
-Co chcesz?-powiedziałam.
-Mam gościa.-powiedziała Clara-Chcesz do nasz przyjść?
-Nie dzięki.
-Okey…-powiedziała Clara, kiedy jej przejście zablokowała, dziewczyna ciemnoblond włosa-O Susan! Susan poznaj Cinderelle.
-Susan Peace.-powiedziała Susan.
-Cinderella Vandom, ale dla znajomych Will.-powiedziałam.
-Ksywaka Will, po nazwisku czy po kolorze włosach?
-To i to.
To jest Susan Peace, narzeczona Harrego Styles’a, może z nią porozmawiam jak to jest kiedy zakochuje się w tobie sławna osoba.
-Yyy…Claro.-powiedziałam.
-Tak Cindi?
-Mogę porozmawiać z Susan na osobności?
-Tak, oczywiście.-powiedziała Clara i zniknęła za drzwiami.
-To o czym chcesz ze mną porozmawiać?-powiedziała Susan.
-Eee…Ten…Jak się czułaś kiedy Harry wyznał ci miłość?
-Taki mały szok. Czemu pytasz?
Nie wiedziałam jak ubrać w słowa.
-Jackson który naprawdę jest Liamem?
-Skąd wiesz, że chodzi mi o niego?
-Powiedział mi o tobie, o tym, że przedstawił ci się jako Jackson.  Bo wiedział, że ty nie lubisz One Direction.
-I mam problem! Powiedział mi, że mnie kocha. A ja nie wiem czy ja go też kocham.
-Posłuchaj głosu serca, ono powie ci.
-Mówisz?
-Jestem pewna. Mam już w tym wprawę. Zakochałam się dwa razy w tym samym mężcyznie . Tak więc wiem co to jest.
-A jak się zgodzę, to co?
-Poznasz cały zespół.
-Wspaniale.
-Będą o tobie o nim pisać w gazetach.
-Jeszcze lepiej.
-Directionerki będą cię akceptować.
-Mam taką nadzieje.
-Prześpij się. I wtedy uznasz co jest stosowne.








____________________________________________________________________
Rozdział czwarty! To do następnego piątku (06.12.2013) !




piątek, 22 listopada 2013

...

Od przyszłego piątku, rozdziały na blogu będą opublikane w piątki. Czyli zaczynamy od 29.11 . 

czwartek, 21 listopada 2013

Ever Ever After #3

No to świetnie!
9 grudnia 2014

~Susan~

-A twoi rodzice wiedzą,  że ty żyjesz?-powiedział Harry.
-Jasne, że tak.-powiedziałam-Przecież nie robiliby zjazdu rodzinnego.
-Trochę się denerwuje.
-Dlaczego?
-Bo, twoja rodzina może mnie nie zaakceptować.
-Zaakceptują cię. No oprócz mojej babci.
-Co?
-Nic, nic.
-Mamusiu.-powiedziała Darcy.
-Tak słońce?
-Ja nie chcę tam iść.
-Darcy, przecież pięknie wyglądasz. Nie chcesz się pokazać rodzinnie?
-Nie chcę!
-Jak pięknie wygląda Darcy?-powiedział Harry.
-Sam spójrz.-powiedziałam.
-Darcy, słońce, wyglądzas przepięknie!-powiedział Harry-Tak samo pięknie jak twoja mama.
-Miło to słyszeć.-powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
-Gotowe?-powiedział Harry.
-Można powiedzieć, że tak.





~Cinderella~

-Dzięki Claro, że mogę u ciebie mieszkać.-powiedziałam.
-Nie ma za co.-powiedziała Clara-Wybacz za ten bałagan. Szyłam do późna.
-Wybacz, ale to ja jestem Kopciuszkiem (ang.Cinderella).-powiedziałam-To ty jesteś projektantką?
-Tak. Nie widać?
-Ta-a. A jak ci idzie?
-Tak, że moje ciuchy nosi Susan Peace.
-Susan Peace?
-Tak, ona śpiewa w zespole L.I.F.E i jest narzeczoną Harrego Stylesa...
-Nie wymawiaj przy mnie tego nazwiska.
-Jesteś hejterką One Direction?
-Nie. Po prostu nie lubię jak ktoś o nich gada przy mnie.
-Aha. To nie wiem jak chcesz tu u mnie mieszkać.
-Dlaczego?
-Po pierwsze Susan przychodzi tu często z swoim narzeczonym, a po drugie jestem Directionerką.
-Aha. Wybacz, ale muszę się przejść.
-Spoko. Wrócisz na obiad?
-Nie. Zjem na mieście.

~Liam~

Siedziałem na kanapie, Elena ciągneła za sobą walizkę.
-Jesteś tego pewna?-powiedziałem.
-Liam, mówiłam ci już.-powiedziała Elena-To już koniec. Nie kocham cię już.
I wyszła, zastrzasnęła za sobą drzwi. Zostałem sam. Wziąłem nabrałem powietrza do płuc, wstałem z kanapy, podeszłem do wieszaka, wzięłem mój płaszcz i wyszłem się przejść.

***
Spacerowałem bo parku, tak w nieskończoność. Nikt w parku nie zwracał na mnie uwagi. Jakby Liam Payne nie szedł dróżką w parku, jakby był zwykłym człowiekiem. Szukałem wolnej ławki, żeby usiąść, ale wszystkie były zajęte, oprócz jednej. Na której siedziała samotnie czerwono włosa dziewczyna. Usiadłem obok niej, w ogóle na zwróciła uwagi, że usiadłem obok niej. Miała słuchawki na uszach, słuchała bardzo głośno muzykę. Jak dobrze słyszałem słuchała Katy Perry-Roar. Ściągneła słuchawki i spojrzała na mnie.
-Co się tak na mnie gapisz?-powiedziała czerwono włosa.
Miała oczy brązowe, a na twarzy miała piegi.
-Sorry.-powiedziałem-Strasznie głośno słuchasz muzyki i dlatego.
-Yhm.-powiedziała czerwono włosa-Jestem Cinderella, ale mówią mi Will. A ty jak masz na imię?
Jak powiem, że Liam. To zacznie piszczeć na cały park. I wszyscy się tu zbiegną, żeby zobaczyć o co te krzyki.
-Jackson.-powiedziałem-Przyjaciele mówią mi Jack.
-Wybacz, że tak balne.-powiedziała Will-Ale przypominasz mi Liama Payne z One Direction.
Mówiła moje imię i nazwisko z odrazą i nazwę zespołu tak samo.
-Kuzyn.
-Aha. 
-Słuchasz...
-Nie! Nie słucham One Direction. Jeśli o to chciałeś zapytać.
-Właśnie o to.
-Studiujesz coś?
-Tak. Studiuje prawo. A ty?
Liam, chłopie kolejne kłamstwo.
-Dopiero zaczynam psychologię.
-Psychologiem chcesz zostać?
-Mam to po tacie, który jest psychologiem.-powiedziała Will-Wiesz co Jacki, miło się z tobą rozmawia.
-Dzięki i nawzajem.
Cinderella uśmiechneła się.
-Powinniśmy się kiedyś jeszcze znów spotkać.-powiedziała Cinderella.
-Może jutro dziewiętnastej?-powiedziałem-Przyjadę po ciebie i wybierzemy się na jakąś kolację? Hm? Co ty na to?
-Jasne! Mieszkam na ulicy Cling 8/5.
-No to do jutra.

~Harry~

Oddychaj spokojnie, Styles. Obiecałeś Susan, że nie zrobisz jej obciachu, przy jej całej rodzinnie.
-Harry, wszystko w porządku?-powiedziała Susan.
-Wszystko w porządku.-powiedziałem.
-Jesteś pewien? Bo od dzięsięciu minut się cały trzęsiesz.
-Jestem w stu procentach pewny.
-Suzi!-uszłyszałem czyjś głos.
Do Susan podeszła jakaś kobieta.
-Ciocia Tiana!-powiedziała Susan-Jak dawno cię nie widziałam!
-Też się cieszę, że cię widzę.-powiedziała ciocia Tiana-A co to za przystojniak przyszedł z tobą?
-To jest Harry, mój narzeczony.
-Miło mi panią poznać.-powiedziałem ściskając ręke ciotki, Sus.
-Mów mi Tia.-powiedziała ciocia Tiana-Zuzinko, nie wiedziałam, że znajdziesz sobie takiego faceta.
-Ciociu, ja sam nawet nie wiedziałam, że takiego znajdę.-powiedziała Zuza.
Poczułem, że ktoś ciągnie mnie za dół manynarki. Spojrzałem w dół, osobą która ciągnełą mnie za manynarkę byłą Darcy.
-Tak, Darcy.-powiedziałem.
-Jak chcę do domu.-powiedziała Darcy.
-Nie tylko ty.-powiedziałem-Ale obiecałem twojej mamie, że tu będziemy.
-Ale, ja chcę do domciu!-powiedziała Darcy bliska płaczu.
-Co to za mała dziewczynka?-powiedziała ciocia Tiana.
-To moja córka. Ma na imię Darcy.-powiedziała Susan.
-Masz córkę?
-Tak.
-Ile ona ma lat?
-W marcu za rok skończy pięć lat.
-Pięć? Czekaj, to ty ile lat miałaś kiedy ona przyszła na świat?
-Czternaście.
Susan nie lubiała mówić tego innym. Że Darcy jest jej córką i urodziła ją kiedy miała czternaście lat. I do tego ojcem Darcy jest o dwa lata starszy od Susan, mężczuzna. Czyli ja.
-Z kim się zapuściłaś?-powiedziała ciotka Tia.
-Z synem, przyjaciółki mojej mamy.-powiedziała Zuza.
-Anne ma syna?
-Tak, ma.
-Nie wiedziałam. Wiedziałam tylko, że ma córkę.
-O Tia, widzę, że poznałaś narzeczonego Susan.-powiedziała pani Peace.
-Cla, powiedz mi. Anne ma syna?-powiedziała Tiana.
-Tak, ma.-powiedziała pani Peace-A co?
-Bo dowiedziałam się, że twoja córka zapusciła się jak miała czternaście lat, z synem Anne.
-No i?
-Jak syn Anne, ma na imię?
No to po mnie. Darcy wpadła w płacz, pochyliłem się nad nią i wzięłem ją na ręce.
-Ciii. Spokojnie.-szepnęłem Darcy do ucha.
-Claro, chcę znać odpowieć.
-Ja.-powiedziałem.
-Co?
-Harry!-powiedziała Zuza.
-Wybacz.-powiedziałem.
-Zuzanno Maro Peace, czy to prawda?-powiedziała ciotka Tiana.
-Tak.-powiedziała Zuza.
-Tiano.-uszłyszałem głos pana Peace.
-Adamie.
-Nie powiesz chyba mamie?-powiedział pan Peace.
-Mam zamiar.
-Zabraniam ci.
-Jestem już dorosła i robię to dla jej dobra.
-Jeśli chcesz, robić to dla dobra Susan, to nie mów mamie.
-Nie, Adamie. 
-Rób jak chcesz. Ale wiedz, że niszczyszcz życie mojej córce, kolejnej.
-Ja przynajmniej zwracałam uwagę na Charlottę.
-Ty jej coś nagadałaś i teraz przez ciebie została ukarana karą śmierci.
Pani Tiana, poszła.
-Adamie, starałeś się jak mogłeś.-powiedziała pani Peace.
Czułem jak Susan łapię mnie za ręke. 
-Czyli to koniec?-powiedziała Susan.
-Na to wygląda, córuś.-powiedziała pani Peace.
-Nie kapuję. Jaki koniec?-powiedziałam.
-Moja babcia jest przeciwna związków z brytyjczykami.
-A sama wyszła za brytyjczyka.-powiedział pan Peace-Moja matka, czyli Susan babcia, jest tu głową rodzinny i to ona decyduję o życiu nasz wszystkich.
No pięknie. Znowu stracę Sus.

__________________________________________________
Rozdział trzeci. Chora jestem i siedze w domu i więc zaczełam pisać rozdział. Miłego Czytania!













 

niedziela, 17 listopada 2013

Ever Ever After #2

Susan to ty żyjesz? Oraz Cinderella ale wolę Will
7-8 grudnia 2014

~Harry~

Darcy i Luke już spali, a ja jeszcze siedziałem na dole w salonie. Od pogrzebu Susan minęło trzy dni. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto to może być? O tej porze?  Wstałem i podszedłem do drzwi. Otworzyłem drzwi, a na ganku stała Susan, do tego żywa!
-Harry, spokojnie.-powiedziała Susan-Ja wszystko ci wytłumaczę. Tylko uspokój się.
-Ttttyyyy...-wyjąkałem.
Ręce mi drżały.
-Nie jestem ani zombi, ani duchem. Jestem żywym człowiekiem.
-Przzzecież tttwoje ciało leży zakopane pod ziemią!
-Nie moje. Tylko mojego sobowtóra.
-Co?!
-Wejdzćmy do środka i tam ci wszystko opowiem.

***
-Kiedy moja siostra poszła siedzieć.-powiedziała Susan-Wiedziałam, że może uda jej się uciec z więzienia, więc wraz z Michałem wpadliśmy na pomysł. Kiedy Charlotta ucieknie, na pewno by szukała mnie i następnie zabiła. Tak więc wymyśliliśmy sobowtóra. Dziewczyna która na to się zgodziła, przeszła operacje. 
-Jak mogliście zrobić coś takiego tej dziewczynie?-powiedziałem.
-Sama na to się zgodziła. Mówiłam jej, że na to co się godzi, to jest jej koniec. Ale ona była uparta, chciała to zrobić.
-Ciekawe.-powiedziałem.
-Nie wierzysz mi?-powiedziała Susan-Czytałeś dzisiejszą gazetę?
-Nie... A co?
-No bo ten. Ludzie zaczełi się zastanawiać, że dzień po pogrzebie moi, na moim koncie na Twitterze pojawiały się tweety. A od wczoraj świat dowiedział się, że ja żyje, a tą osobą co nie żyje jest mój sobowtór.
-Czyli twoja siostra wie, że ty żyjesz?
-Nie.
-Jak to?
-Tak to. Jest ona teraz w kraju, gdzie zostanie ukarana karą śmierci. Więc nie wie.
-Aha...
-Ty nadal mi nie wierzysz?-powiedziała Susan blisko płaczu.
-Pół na pół.-powiedziałem-Tylko nie płacz! Jestem w letkkim szoku.
-No taki letkkim, że siedzisz od demnie daleko.
-Nie to nie od tego...No dobra od tego.-powiedziałem-Trudno jest połapać się w tym. Trzy dni temu ,,niby'' miałaś pogrzeb, a teraz przychodzisz i mówisz, że to był twój sobowtór! 
-Harry...
-Nic nie mów. To tylko sen, zaraz się obudzę i cię tu nie będzie. Ał! 
-Sorry, musiałam cię uszczypnąć. Żebyś wiedział, że  to nie sen.
Susan usiadła obok mnie.
-Czyllli tooo nieeee seeeen?
-Tak to nie sen.
Siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie chciało się odezwać. Czyli ona jednak żyje. Wziąłem wdech i zaczełem śpiewać ulubioną piosenkę Susan.

Oh...
Wait a minute
Before you tell me anything how was your day?
'Cause I been missing

You by my side, yeah


-Twoja kolej.-powiedziałem.
-Harry, ja...
-Ciii.
-Zabierz tego palca z moich ust, jeśli chcesz żebym ci go odgryzła.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem Susan.


Następnego dnia...

~Susan~

Obudziłam się, leżałam na kanapie w salonie. A obok moich nóg siedział Harry.
-O widzę, że się obudziłaś.-powiedział Harry.
-Która godzina?
-Wpół do pierwszej.
-Idę się przebrać.-powiedziałam.
***
Weszłam do sypialni, otworzyłam szafę, wyciągnęłam ubrania i ubrałam się w http://i.pinger.pl/pgr336/0e786b5a0028cb014e118981/939081_328.jpg . I następnie zeszłam na dół. Harry siedział cały czas w tym samym miejscu, kiedy usłyszał, że schodzę, spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam obok niego.
-To...-powiedział Harry.
-Co?
-Skoro ty żyjesz...
-No.
-To dlaczego wcześniej tu nie przyszłaś?
-Musiałam coś załatwiać i dlatego.
-Aha.
-Tryp ,,niepewność''?
-Co? Ja takiego trypu nie mam!
-Ta-a.
-Naprawdę!
-Yhm.
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Ja otworze.-powiedział Harry wstając z kanapy.
Harry poszedł do przedpokoju, słyszałam jak otwiera drzwi i z kimś rozmawia. Kiedy wrócił do salonu, a za nim szedł Louis. A następnie obaj usiedli.
-Hejka.-powiedziałam.
-Cześć.-powiedział Louis-I jak się czujesz?
-Dobrze, wspaniale.
-O co wam chodzi?-powiedział Harry.
-Nie mówiłaś mu?-powiedział Louis.
-Jeszcze nie.
-Co ma mi powiedzieć?-powiedział Harry-Chyba nie...
-Nie,nie-powiedziałam równocześnie z Louisem.
-To jeśli nie to. To co?-powiedział Harry. 
-Mówiłam ci dziś, dlaczego nie przyszłam tu cztery dni temu.
-No.
-No i...
-Susan to moja siostra.-powiedział Louis.
-Aha?-powiedział Harry-Jak to?
-Przyrodnia.-powiedziałam-Mamy tego samego ojca, ale matki inne.
-Aha.
-Harry, wzbogać swoje słownictwo.
-Dobra...
-Po prostu jesteście siebie warci.-powiedział Louis.
-Ta-a-powiedziałam-Harry.
-Tak?
-Tryp ,,umiem mówić''
-Susan! U mnie nie ma żadnych trypów!
-Tryp ,,złości''.
-Susan...
-Tryp ,,Susan i trzy kropki''.
-Susan, proszę...
-Nie.-powiedziałam i pocałowałam Harrego w policzek.
-A to jest tryb?-powiedział Louis.
-,,Sześć i dzięwięć''.


~Cinderella ,,Will'' (nowa postać)~

Siedziałam na stacji w Warszawie. Dziś wyjeżdżam do Londynu, na studia. Będę mieszkała u swoje koleżanki, która mieszka w Londynie.  Przyjechał mój pociąg do Francji (pociąg jechał tylko do Francji, a następnie wysiądzie z pociągu i wsiądzie do statku i przypłynie do Londynu).  Wsiadłam do pociągu i usiadłam. Pociąg ruszył i widziałam jak stacja znika mi z oczów. Bawiłam się moim czerwonymi włosami. Nazywam się Cinderella Vandom, mam osiemnaście lat, przyjaciele mówią mi Will, na względy moich czerwonych włosów i nazwiska. Nałożyłam na uszy słuchawki. http://conradpolska.pl/pics/img1_500_312571.jpg . Nigdy na moje MP3 nie znajdowały się piosenki One Direction. Nie lubię ich i nie lubię jak ktoś przy mnie o nich gada. Ciekawe czy moja koleżanka jest Directionerką czy nie? Zobaczy się.




______________________________________________
Drugi rozdział! Return of the Susan :P Miłego czytania.





















piątek, 15 listopada 2013

Ever Ever After #1

Śmierć
28 listopada-4 grudnia 2014


,,Życie czasami niszczy nam psychikę...''
Obudziłam się, była szósta rano. Zayn jeszcze spał, nie chciałam go budzić. Obróciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć, na próżno.
-Znowu nie możesz zasnąć?-powiedział Zayn ziewając.
-Tak.-powiedziałam-Znowu, koszmar.
-Ten sam co w wczoraj?
-Tak.
Zayn wymruczał coś pod nosem, a następnie mnie pocałował.





,,Nigdy nie opuszczę tego skarbu. Nigdy''.

-Sus.-powiedziałem.
-Która jest?-powiedziała Susan.
-Ósma. Ja i dzieci chcemy jeść.
-Harry masz rączki. Zrób sobie i dzieciom jedzenie.
-A pomożesz mi?
-Może.
Susan zamknęła oczy i poszła spać.
-Wstawaj śpiochu!-powiedziałem-Albo zawołam Darcy i Luke'a.
-Siedem minut i schodzę.
-Okej

Osiem godzin później...



,,Zanim umrzesz, powiedz tylko trzy słowa...''


Charlotta mierzyła we mnie pistoletem.

-Może tak kilka słów, przed odejściem z tego świata?-powiedziała Charlotta-Dla tego twego kochasia. Hm?
-On ma na imię Harry!-powiedziałam.
Charlotta wskazała mi palcem, że kamera jest włączona i, że nagrywa. Wzięłam wdech.
-Harry jeśli to oglądasz więc, że cię kocham i jak mnie nie będzie nie zrujnuj sobie życia. Żyj normalnie, jakby ja nigdy nie miała znaczenia w twoim życiu.
-Skończyłaś?
-Tak.
Lottie wyłączyła kamerę.
-No dawaj! Strzelaj! Miejmy to za sobą!
Lottie pociągnęła za spust. Czułam ból w klatce piersiowej, jak krew ze mnie wypływa, jak ciało moje opada na ziemie, jak powieki stają się ciężkie i nagle zapada wieczna ciemność...




,,Smak gorącej czekolady tego dnia stał się napojem łez...''

Byłem sam w domu. Darcy i Luke byli u moje mamy i u mojego ojczyma, a Susan gdzieś wyszła. Siedziałem w salonie na kanapie popijając sobie gorącą czekoladę, kiedy zadzwonił telefon. Zastanawiałem się kto to, więc odebrałem.
-Halo?-powiedziałem.
-Harry, włącz telewizje na kanał 16!-krzyknął Louis do słuchawki-To bardzo ważne!
-Okey...-powiedziałem i rozłączyłem się.
Włączyłem telewizor i przełączyłem na kanał szesnasty. Leciały wiadomości.
-Z więzienie uciekła niejaka Charlotta Peace.-mówiła redaktorka-Policji udało się ją odnaleźć po godzinie i znaleziono ciało martwej kobiety, którą Charlotta musiała zabić siedem minut temu. Nie żyjącom kobietom jest Susan Peace.
Wypuściłem z rąk kubek, wyłączyłem telewizor i pobiegłem do łazienki. Tam się zamknąłem. W kosmetyce Susan znajdowało się opakowanie żyletek, wyciągnąłem je i odpakowałem. Żyletką zrobiłem na ręce linę. A krew spływała z mojej lewej ręki. ,,Harry przestań się ciąć!'', po głowie chodziła mi moja i Susan kłótnia z dwóch miesięcy temu, na temat tego, że się ciąłem. ,,Czuje się o wiele lepiej kiedy się tnem!'' ,,A mi tym łamiesz serce!''  Po policku spływała mi samotna łza. Och Susan. Dlaczego to musiało przytrafić się to tobie? Dlaczego?!

Tydzień później...


Dębową trumnę w której leżało ciało Susan, została zasypana.
Wszyscy płakali. Pochodzili nie którzy do mnie i mi współczuli i rodzicom Susan.
-A gdzie jest teraz mamusia?-powiedziała Darcy.
-Tam wysoko, siedzi na chmurce i patrzy na nas.














_______________________________________________________________
Rozdział pierwszy, części trzeciej.
Taki smutny, że nawet ja płacze.